niedziela, 15 czerwca 2014

The experience cz 153



Nadszedł ten dzień, którego tak bardzo się bałam. Kolejna rozprawa w sądzie i wszystko miało okazać się jasne. Cały czas miałam nadzieję, że Kasia zmieni zeznania i powie prawdę. Szczerze, to byłam w stanie zrobić wszystko by jej później pomóc. Gdy wczoraj rozmawiałam z tatą o składaniu fałszywych zeznań, powiedział, że niekiedy sąd odstępuje od kary za to przewinienie i w tym przypadku pewnie byłoby tak samo, tylko musiałoby się tak stać.  Nie chciałam się posuwać do metod, które nie były zgodne z moją osobą, czyli do nagrywania rozmów a później szantażowania. Wiedziałam, że jak przyjdzie mi stoczyć wojnę o Piotrka, to będę w stanie uciec się do tych sztuczek, ale nie obecnie. Chyba za bardzo byłam naiwna i wierzyłam w prawość ludzi, bo przecież więzienia są obecnie przeludnione. Nie chciałam by Piotrek  znalazł się pośród tych wszystkich, zdemoralizowanych ludzi, on taki nie był.
Czy ja naprawdę muszę tak dużo myśleć i wszystkim się martwić? Miałam dosyć tego, że w mojej głowie panował niezły bałagan. Musiałam wziąć się w garść i szybko się zebrać, by się nie spóźnić do sądu. Założyłam jeansy i czarną koszulę, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół, gdzie już czekał na mnie tato.
- Pospiesz się, musimy już jechać – tato pakował dokumenty do teczki i sukcesywnie mnie pospieszał. Rozumiałam, że nie mogliśmy się spóźnić a wręcz przeciwnie, musieliśmy być trochę wcześniej.
- Już – szybko zrobiłam sobie kanapkę, którą de facto jadłam po drodze. Stresowałam się tak jak wtedy, kiedy to ja miałam zeznawać. Sąd to jednak nie było moje ulubione miejsce. Dzisiaj jechałam tam by jedynie wspierać Piotrka, ale też z ciekawości co Kasia zezna. Czułam, że moja obecność może sprawić, że dziewczyna zmieni zdanie a raczej zeznania. Na początku tata nie chciał się zgodzić, żebym w tym uczestniczyła. Martwił się o mnie, nie chciał żebym miała styczność z tym środowiskiem jak i z tymi ludźmi, ale ja nie zamierzałam odpuścić. Zaangażowałam się w tą sprawę i chciałam doprowadzić ją do końca, chociaż obecnie niewiele mogłam.
Przed budynkiem czekał na nas Piotrek, który również był poddenerwowany, natomiast cały czas nie wiedział o mojej rozmowie z Kasią, nawet tata nie wiedział. Nie chciałam nikomu robić nadziei ani niepotrzebnie siać zamętu.
- Dzięki, że jesteś – kiedy tylko wysiadłam z samochodu, chłopak podszedł do mnie i się przytulił. Na Jego twarzy gościł uśmiech, ale wiedziałam, że to tylko  pozory. Dzisiaj nie był jakoś wybitnie sądny dzień ,ale był ważny, jak każdy dzień procesu. Tego dnia tata też miał złożyć wniosek o powołanie dodatkowych biegłych. Miał nadzieję, że odkryją oni inne ślady już w zebranym materiale.
- Będzie dobrze – chcąc dodać mu otuchy, poklepałam Go po ramieniu i czekałam na tatę, aż wysiądzie z samochodu i do nas podejdzie.
- Gotów? – to było pytanie retoryczne, które padło z ust taty, który o dziwo był spokojny. Zazdrościłam mu opanowania, ale w sumie to dla Niego był chleb powszedni. Miał doświadczenie i dlatego tak się zachowywał. Piotrek skinął głową i podążył za nim, a ja trzymając się ramienia Piotrka, poszłam wraz z nimi.
Przed salą znajdowała się Kasia wraz z mamą i tatą. Kiedy mnie zobaczyła od razu się zaczerwieniła i odwróciła głowę w drugą stronę, nie wiedziałam jak miałam rozumieć jej zachowanie i jaką podjęła decyzję, ale musiałam cierpliwie czekać. Nigdzie nie widziałam tych facetów od których Piotrek pożyczył pieniądze, lecz po wyjaśnieniach taty dowiedziałam się, że ich obecność nie była już obowiązkowa. Mogli być, ale widocznie zdecydowali, że nie chcą uczestniczyć w tym precedensie, co de facto było dla mnie dziwne. Bo jak chcieli kontrolować proces, skoro ich nie było? Nikt z nas tego nie rozumiał, ale z drugiej strony, nawet było mi to na rękę. Może ich nieobecność nie skrępuje Kasi do złożenia zeznań?
- W Sprawie Piotra Młynarczyka proszę na salę – kiedy na korytarzu rozległ się głos kobiecy dający nam znać, że to ten czas, to aż serce mi zamarło. Tata z Piotrkiem od razu weszli, a ja w drzwiach przepuściłam Kasię wraz z jej rodzicami. Wszyscy unikali mojego wzroku, co zresztą nie wiedziałam jak interpretować. Czy ona powiedziała im o tym, że z nią rozmawiałam?
Sędzia rozpoczęła przewód sądowy i poprosiła strony o wnioski. Tata złożył wniosek o dodatkowych biegłych, oczywiście przemiły pan prokurator od razu zaprotestował, lecz decyzja należała do sędzi. Patrzyłam na tą kobietę i zastanawiałam się czy ona zdawała sobie sprawę z tego, że jak uzna Piotrka za winnego to może wsadzić niewinnego chłopaka do więzienia? Na pewno wiele osób, stających przed sądem myśli, że są niewinni ale Piotrek naprawdę taki był, przynajmniej po części. Sędzia zasądziła dziesięciominutową przerwę na rozpatrzenie wniosku. Tak to już jest w tych sądach. Jak mi tata kiedyś opowiadał, bywał na rozprawach trwających kilka minut, dlatego niektóre sprawy niesamowicie się wleką. Kiedy wychodziliśmy z sali,  Kasia unikała mnie jak ognia. Czułam, że szansa jaką miała na złożenie zeznań właśnie minęła, ale ja nie zamierzałam się poddawać. Jak chciała wojny, to mogła ją mieć. Byłam gotowa stanąć w szeregi i dać jej popalić, wtedy będzie miała okazję poznać moją drugą twarz.
- O czym myślisz? – Piotrek przerwał panującą ciszę. Wtedy spojrzałam na Niego, na te Jego dziwaczne oczy, które były niewiadomego koloru, na te nieregularnie rysy twarzy, podpuchnięte okolice pod oczami... Co było w nim takiego, że nie pozwalało przestać walczyć? Przecież Go nie kochałam, nie zamierzałam z nim być a mimo to, walczyłam o Niego.
- Wierzyłam w dobro ludzi w ich empatię, szczerość… Rzeczywistość jest strasznie przytłaczająca. Tak naprawdę nie wiesz jakiego człowieka spotkasz na swojej drodze, nie znasz Jego prawdziwych intencji. Jak masz potem zaufać nowym? – nie wiedziałam czy Piotrek rozumiał o co mi chodziło, sama do końca siebie nie rozumiałam. Niby byłam silna i starałam się wszystko przezwyciężać, ale chyba to była tylko zewnętrzna fasada. Mogłam oszukiwać wszystkich dookoła, ale nie siebie. 
- Niektórzy zawodzą a niektórzy podwójnie ich wynagradzają. – Piotrek delikatnie się do mnie uśmiechał. Lubiłam w nim ten uśmiech, pojawiało się wtedy pozytywne myślenie i nadzieja. To nie było tak, że ja wątpiłam w to, że uniewinnią Piotrka, ale niektórzy ludzie sprawiali, że załamywałam ręce i traciłam wiarę w przyszłość.
- Tylko co wtedy, jak Ci ludzie też zawiodą? – nie wiem co miałam na myśli. Chyba bałam się tego, że i ja kiedyś nie będę potrafiła być szczera, że pójdę w ślady innych. Myślałam wtedy też o Bartku, przecież oboje siebie bardzo zawiedliśmy, a to On miał mi wynagrodzić wszelkie zło, które mnie spotkało. Bałam się także, że zawiodę Piotrka, a ta myśl była bardzo przytłaczająca.
- Hej, co to za myślenie, co? Gdzie ten Twój optymizm? Jeśli masz na myśli siebie to wybij to sobie. Bardzo dużo dla mnie zrobiłaś i jesteś cudowna, rozumiesz? Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego spotkałem w swoim życiu. Nawet jak pójdę do więzienia to mnie nie zawiedziesz – Piotrka wypowiedź spowodowała, że popatrzyłam na swoje słowa nieco inaczej.
- Ja w ogóle nie dopuszczam takiej myśli i Ty też sobie to wybij. Najwyżej uciekniemy na bezludną wyspę i nigdzie nas nie znajdą – to był oczywiście żart. Zrobiło się bardzo poważnie i sztywno a nie taki był zamiar. To ja miałam Go pocieszać a nie on mnie. Chociaż nie powiem żeby Jego słowa nie sprawiły mi radości. Uważał mnie za kogoś wartościowego i wspaniałego. Przynajmniej On tak myślał.
- No ja mam nadzieję – Piotrek podłapał żart i trochę ciśnienie ze mnie zeszło. Bałam się, że on nie zrozumie tego żartu i inaczej go zinterpretuje, ale po raz kolejny okazał się być równym chłopakiem.
- Proszę na salę – pani protokolantka znowu dała nam wszystkim informację, że czas wchodzić na salę. Wzięłam głęboki oddech i razem, cała nasza trójka weszła na salę, a za nami trójka „wrogów”. Piotrek z tatą siedzieli po prawej stronie, po lewej prokurator a ja na samym końcu sali.
Sędzia ogłosiła, że powołają dodatkowych biegłych ze względu na nieścisłości co do badanego materiału. Kiedy wyznaczyła termin kolejnej rozprawy, widziałam jak Kasia nieznacznie się poruszyła. Cały czas obserwowałam dziewczynę i kiedy odwróciła się do mnie by na mnie spojrzeć, uśmiechnęłam się lekko do Niej. Chciałam ją zachęcić by się odważyła. Serce biło mi tak szybko, że myślałam, że zaraz eksploduję.
- Przepraszam, mogłabym coś powiedzieć? – strasznie drżał jej głos a pośród innych rozeszło się szemranie. Nikt nie wiedział co się działo, mama ciągnęła Kasię za bluzkę, by ta usiadła, a mój tata zdezorientowany obserwował to wszystko. Tylko chyba ja miałam świadomość, tego co się działo.
- Proszę o ciszę. – sędzia uspokoiła głównie rodziców dziewczyny. Miała surowy i bardzo poważny głos. – To coś związanego z sprawą? – kobieta patrzyła na dziewczynę równie zszokowana co pozostali, no oprócz mnie. Chociaż ja byłam bardzo szczęśliwa, ale wiedziałam, że musiałam ostudzić swój zapał, nic jeszcze nie było wiadomo. Do końca nie miałam pewności, co dziewczyna powie.
- Tak, chciałabym o coś zapytać – dziewczyna nadal była niepewna i cała się trzęsła. Najchętniej podeszłabym do Niej i ją przytuliła, ale nie mogłam, byliśmy w sądzie i trzeba było być poważnym.
- Proszę, podejdź do barierki. Podaj nam też swój dowód osobisty – sędzia pokierowała córkę pokrzywdzonego a ona postępowała zgodnie z jej słowami. Na chwilę jeszcze odwróciła się w moją stronę, jakby chciała się upewnić, a wtedy też poczułam na sobie wzrok taty.
- Czy jak zmienię zeznania, to mogę nie być obciążona wyrokiem? – widziałam, że się bała i chciała sprawdzić, czy to co jej wtedy powiedziałam to była  prawda. Miałam nadzieję, że sędzia twierdząco odpowie na pytanie dziewczyny a to ją zachęci do mówienia.
-Tak.  A masz nam coś do powiedzenia? – każdy siedzący na sali wiedział, że dziewczyna chce coś powiedzieć, tylko co? Ja miałam nadzieję, że wreszcie zbierze w sobie odwagę i powie prawdę. Jako jedyna ze swojej rodziny zachowa się rozsądnie i dojrzale.
- On jest niewinny – po tych słowach znowu zapanował szum. Piotrek niemalże głośno prychnął, a rodzice dziewczyny starali się ją powstrzyma.  W tym całym szumie i zamieszaniu, zaciskałam mocno pięści bo wierzyłam, że to może pomóc. Kasia znowu odwróciła się w moją stronę a ja cicho powiedziałam jej dziękuję.
- Proszę o ciszę! – mocny głos Wysokiego Sądu znowu sprawił, że wszyscy zamilkli. – Możesz powtórzyć? – sędzia chyba nie wszystko rozumiała tak dobrze jak ja. Już miałam jej ochotę to wszystko wytłumaczyć, ale nie mogłam, to zadanie nie należało do mnie.
- Ci mężczyźni przekupili mojego ojca. Umorzyli mu dług i jeszcze dodatkowo zapłacili za pogrążenie tego chłopaka. Ja początkowo uwierzyłam, że to załatwi sprawę, ale – dziewczyna urwała i znowu spojrzała na mnie, po czym cała reszta zrobiła to samo. Czerwieniłam się i nie mogłam nic zrobić, wzruszyłam ramionami i dezorientacyjnie patrzyłam na tatę – zdałam sobie sprawę, że to wcale nie musi być koniec a nawet początek. Oni wcale nie muszą dać nam spokoju. Do końca życia możemy być  prześladowani, zastraszani a tego nie chcę. Chcę mieć normalny dom. On też na to zasługuje. – Kasia wyjawiła wszystkim swoje uczucia a mnie w oczach pojawiły się łzy. Nikt nie zasługiwał na cierpienie, nie powinien cierpieć za błędy rodziców.
- Możesz nam wszystko wyjaśnić? – kiedy dziewczyna ponownie urwała swoją wypowiedź, mój tato postanowił pociągnąć ją za język. Ona wytarła łzy i spokojnie zaczęła mówić dalej. Opowiedziała o tym jak tata w szpitalu powiedział jej i mamie prawdę, że będzie wrabiać Piotrka w pobicie, który zadał mu tylko jeden cios i to pod przymusem. Mówiła o tym, jak Ci mężczyźni nachodzili ich w domu a ona nagrywała rozmowy telefonem. Widziałam uśmiech na twarzy Piotrka, ale było na niej coś jeszcze. To były łzy szczęścia. W końcu miał realną nadzieję. Wszyscy widzieliśmy światełko w tunelu.
Potem sędzia poprosiła do barierki ojca Kasi, który potwierdził jej zeznania, powiedział o swoim strachu o rodzinę, tłumaczył dlaczego tak postępował. Mój tato docisnął Go pytaniami o każdy szczegół a na koniec Piotrek mu podziękował a w odwecie został przeproszony.
- W takim razie dodatkowi biegli nie będą potrzebni. Sąd wyda nakaz aresztowania prawdziwych oprawców. Kolejna rozprawa za tydzień o tej samej porze – sędzia przekazała istotne informacje a my już wiedzieliśmy, że to koniec tego wszystkiego. Wreszcie tyle miesięcy strachu, bólu, łez mogły odejść w zapomnienie. Nie mogłam uwierzyć, że ten koszmar się kończył.
- Dziękuję – podeszłam do Kasi i jej rodziców gdy tylko wyszliśmy z sali. Spontanicznie przytuliłam się do dziewczyny a ona po chwili opuściła budynek wraz z rodzicami. Mieli sobie dużo do opowiedzenia i wyjaśnienia. Mogli być dumni ze swojej córki, była cholernie odważna i za to należał jej się medal.

- To Twoja sprawka? – nagle za sobą usłyszałam głos taty, był surowy i poważny, a mnie od razu zrzedła mina. Bałam się obrócić i spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że nie lubił jak ktoś działał za Jego plecami i jeszcze nic mu o tym nie powiedział.
- Ja… przepraszam – cienkim głosem, pozbawiona pewności obróciłam się patrząc tacie w twarz. Jego kamienna twarz zamieniła się w pogodny uśmiech i od razu mnie do siebie przytulił.
- Wiesz, że to Ty wygrałaś? Ja jestem tu całkowicie niepotrzebny – czułam dumę w Jego głosie, był niczym paw. Śmiać mi się z Niego chciało, byłam szczęśliwa, że nie prawił mi morałów, że wtrąciłam się w sprawę, którą on prowadził.
- To nie jesteś na mnie zły? – oddaliłam się od Niego chcąc jeszcze raz spojrzeć mu w oczy i przekonać się, że nie było w nich ani grama zawodu z powodu mojego zachowania.
- Żartujesz? – znowu przytulił mnie do siebie a ja poczułam się znacznie lepiej. Po chwili obok nas znalazł się również Piotrek. Kiedy tata wypuścił mnie z ramion, Piotrek wziął mnie w swoje i kręcił mnie wokół swojej osi, był bardzo szczęśliwy, nigdy Go takiego nie widziałam.
- Wariatka – uśmiech nie schodził mu z ust a oczy miał lekko zaszklone. Nic dziwnego, kosztowało Go to wiele nerwów i teraz w końcu mógł cieszyć się prawdziwą wolnością. A ja cieszyłam się, że mogłam się do tego przyczynić.
- Obiecałam, że nie pozwolę im Cię zamknąć i dotrzymałam słowa – byłam dumna z siebie, że zrobiłam wszystko co było w mojej mocy by nie dopuścić do czarnego scenariusza.
- Niesamowicie Ci dziękuję, to co dla mnie zrobiłaś… Jesteś najlepszą przyjaciółką – to mi wynagrodziło wszelkie zło, które spotkało mnie w ostatnim czasie ze strony Bartka. N chwilę to nie miało znaczenia i odeszło, zostało tylko to uczucie, którym obdarzył mnie przyjaciel. - Jak Ty to zrobiłaś? Co jej nagadałaś, że postanowiła zmienić zdanie? – Piotrek nie mógł wyjść z podziwu, że dokonałam czegoś, co wydawało się niemożliwe. Dla mnie nie było rzeczy niemożliwych, wystarczyło mieć w sobie chociaż odrobinę wiary i przede wszystkim uporu.
- Prawdę, zasiałam ziarnko niepewności, a ono wykiełkowało – byłam dumna z siebie i trochę to podbudowało moje samopoczucie i zdanie o własnej osobie. 
- Dobra dzieciaki, zabieram Was na obiad. Ja muszę się napić – tato złapał nas za plecy i wraz z nim poszliśmy do wyjścia. Z niego też powoli ciśnienie schodziło.  Wszyscy głośno się zaśmialiśmy, bo przecież byliśmy tak niesamowicie szczęśliwi!
- Oj tak – Piotrek powtórował mojemu tacie i razem udaliśmy się do pobliskiej restauracji gdzie zjedliśmy obiad. Kiedy nasze brzuchy były pełne, postanowiliśmy uczcić to porządniej. Pojechaliśmy do Nas do domu i wraz z Marcinem, cała nasza czwórka zrobiła sobie posiadówkę. Każdy z nas musiał się rozluźnić i alkohol był nieodłącznym elementem tego spotkania. Mieliśmy w końcu co świętować. Marzyłam o tej chwili od dawna. Każdy wyrażał wdzięczność do mojej osoby, ale ja wiedziałam, że każdy z nas postąpiłby podobnie.
Tata wyjaśnił nam też kolej rzeczy. Na następnej rozprawie tamci mężczyźni złożą zeznania i prawdopodobnie już wtedy zapadnie wyrok. To nie było tak, że za wcześnie się cieszyliśmy. To już był prawdziwy koniec i nawet mój zachowawczy tata też był tego świadom.



Wszystkich niecierpliwych przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu, niestety bez programu do tworzenia plików tekstowych nie byłam w stanie nic zrobić. 
Zapraszam Was na mojego instagrama, (instagram/paulina.opowiadania) gdzie naprawdę dużo się dzieje. Tam znajdziecie informacje kiedy będą posty, co się u mnie dzieje i czego możecie się spodziewać :) 
A już jutro, 16 czerwca...
:)

6 komentarzy:

  1. Hmmm... noe wiem co napisać. Pierwszy raz nie wiem jak zebrać słowa. W tej części jest to "coś". Nie wiem jak to ująć, ale jest. :-)
    Miałam zeszklone oczy mało brakowało a bym się popłakała.
    Uśmiech wywołału mnie moment,gdzie Piotrek dziękował Gosi i był taki szczęśliwy. Gosia to skarb.
    A teraz nie zostało mi nic innego tylko iść i założyć instagrama.
    Czekam na jutro,bo zaciekawiłaś mnie i to bradzo.
    Podrawiam :-*
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro mam tylko urodziny :)

      Usuń
    2. Tylko? o.O Proszę Ciebie jakie tylko. To bardzo ważny dzień. Dobrze,że piszesz,bo nawet bym nie wiedziała ( w tym momencie mi jest wstyd,że nie zapytałam) .
      Hmmm... z okazji Twoich urodzin życzę Ci :
      * dużo zdrowia,bo to podstawa
      * samych słonecznych dni ( nie chodzi mi tu tylko o pogodę)
      * abyś nie zapomniała kim jesteś i nigdy w siebie nie zwątpiła
      * realizowała swoje marzenia
      * prawdziwej miłości
      * szczerych przyjaciół
      * radości z kazdego dnia
      * siły abyś mogła mierzyć sie z przeciwnościami losu. Pokazując,że nic nie jest w satanie Ciebie złamać
      * wiary,że to co robisz i dzieje się teraz ma jakiś sens
      * nadzieii na lepsze jutro
      * mężczyzny ,przy którym będziesz czuła się bezpieczna,potrzeba i jeszcze bardziej doceniona
      * jeszcze większej liczby czytelników
      * jeszcze raz miłości i zdrowia :-*
      Aaaaaa i pozytywnych wyników na egzaminach ,sukcesów w życiu. A i jeszcze obrony perfekcyjnej .
      Czyli 100 lat i jeszcze dłużej .
      Pozdrawiam
      :-*
      /Eli..

      Usuń
  2. I w tej części widać wielką siłę Gosi. Małymi krokami doszła do celu. Pokazała Piotrkowi, tacie i przede wszystkim sobie, że nie łatwo z nią wygrać i, że jeśli czegoś bardzo chcę to da radę. Po tej części chyba nawet polubiłam Piotrka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stoooo lattt. Radości z życia, spełnienia marzeń i dalej takiej twórczości jaką masz. I oczywiście zdrowia i szczęśćia !!! :*:* Jeszcze raz naj naj :* :*

    A co do rozdziału to warto jest czekać na takie cudeńka ;)
    Nawet ja się uśmiechałam jak oni się cieszyli. Gosia ma prawdziwy dar przekonywania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosia to pomocna i dobra dziewczyna. Pomogla Piotrowi jak tylko mogla. Tylko szkoda ze Brartek tego nie widzial. Czekam na kolejny bo jestem ciekawa co dalej. Wszystko najlepszego spelnienia marzen duzo zdrowia i weny do pisania. Ola

    OdpowiedzUsuń