Cześć
! Wiem, że mnie dawno nie było, ale słuchajcie mam poważne wytłumaczenie.
Wczoraj o 9:15 podchodziłam do obrony
pracy licencjackiej i śmiało mogę powiedzieć, że jestem licencjonowanym
pedagogiem resocjalizacyjnym. Oczywiście czekają mnie teraz dwuletnie studia
magisterskie, natomiast już pewien etap nauki w moim życiu mam za sobą.
Chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami, które może przydadzą się Wam
w przyszłości, przed jakimkolwiek egzaminem.
Ja
należę do osób, które naprawdę się stresują, co objawia się potliwością i
trzęsącymi się rękoma itp, ale w tym przypadku było inaczej. Tak sobie myślę,
że już przed obroną wykorzystałam cały dostępny magazyn stresu, więc nie miałam
żadnych pokładów stresu i nerwów w swoim organizmie. Powiem Wam, że wszelkie
sprawy administracyjne są o wiele gorsze niż samo pisanie pracy i obrona.
Ostatnie dni były dla mnie naprawdę strasznym koszmarem i wszystko było robione
w pośpiechu. Indeks do dziekanatu trzeba zdać co najmniej 4 dni przed obroną, a
ja zdałam go dzień przed… Nie myślcie sobie, że to zaniedbałam, albo czegoś nie
dopilnowałam, natomiast problem tkwi w sprawach od nas niezależnych. Jedna z
prowadzących zajęcia, była kompletnie niedostępna, nie było z nią żadnego kontaktu,
więc też nie można było dostać wpisu, na szczęście dzień przed obroną zjawiła
się na uczelni i mogłam dostać wpis i oddać indeks. Swoją pracę licencjacką
drukowałam 2 razy, a do ksero chodziłam prawie codziennie bo ciągle coś było
nie tak. Pracę rejestrowałam 5 razy bo ciągle zmieniano mi termin obrony i tak
ciągle coś. Ale wracając do tematu samej obrony. Nią to się w ogóle nie
stresowałam, czułam, że będzie dobrze, że innej możliwości być nie może. Z tego
względu, dzień przed obroną poszłam ze znajomymi do kina na „22 Jump street”.
Ten film jest genialny, uśmiałam się po pachy, kompletnie się rozluźniłam i to
był najlepszy wybór jakiego mogłam dokonać, spośród wszystkim filmów granych
tego dnia w kinie. Później poszliśmy na bubble tea, którą kocham całym sercem i
jest to również moje małe uzależnienie. Polecam Wam stosika Crazy Bubble,
ponieważ wg mnie to jest najlepszy punkt robiący bubble tea. Będąc latem w Krakowie w punkcie na ul Szczepańskiej, piłam
najgorsze bubble tea, które wylądowało w koszu, ale wracając do tematu, później
po bubble tea poszliśmy na campus i tam sobie siedzieliśmy i piliśmy piwa,
rozmawialiśmy i generalnie dobrze się bawiliśmy. Stresu nie było w ogóle, tak
samo jak w dniu obrony, kiedy to miałam napady śmiechu. Wydaje mi się, że było
to spowodowane radością i takim wewnętrznym poczuciem, że to już koniec, że
cel, który przyniósł tyle trudności i łez, w końcu się ziścił. Sama obrona nie
była straszna, 3 pytania, z którymi nie miałam problemu i koniec. Jestem z
siebie dumna, bo wiem, że ta 5 na dyplomie to wypadkowa pracy z trzech lat, a nie tylko ocena z napisanej pracy i tych
trzech pytań, ale jest to świadectwo mojej ciężkiej trzyletniej pracy. Moja
średnia z 3 lat to 4,672 i poczucie, że nigdy niczego nie zawaliłam, czyli nie
miałam żadnej poprawki jest jeszcze bardziej podnoszące na duchu. Teraz nie
pozostaje mi nic innego jak tylko nagrodzić samą siebie za ten wyczyn i cieszyć
się wakacjami. Jeszcze nie wiem jak je spędzę, nie wiem także co dalej, czy
zostanę tam gdzie byłam, czy zaryzykuję i się przeniosę, nie wiem… Powiem Wam,
że jest to męczące kiedy nie wiecie co robić dalej, kiedy sami nie wiecie co
chcecie. Zawsze są jakieś plusy i minusy… Tak sobie myślę, że zrobię sobie
tabelkę i zobaczę gdzie jest więcej plusów. Może to coś da. Dziękuję Wam za
wsparcie, wszelkie życzenia, gratulacje i trzymanie kciuków. Kiedy tak sobie o
Was, moich czytelnikach myślę, to wiem, że jesteście tacy moi i wyjątkowi. Nie
wyobrażam sobie Was stracić. Jak zaczynałam pisać, to myślałam, że przyniesie
to Wam rozrywkę i opowiadanie będzie stanowiło formę oderwania się od świata,
ale z czasem na horyzoncie pojawił się inny sens tego co robię. Moje serce się
cieszy, kiedy dostaję od Was maile czy komentarze z wiadomościami odnośnie
tego, że poprzez opowiadanie zastanawiacie się nad swoim życiem – przyjaźniami,
więziami, celami, poczynaniami, relacjami. To jest dla mnie bardzo wznoszące,
że ktoś dzięki mnie chce zmienić swoje życie, coś dostrzega, odkrywa siebie i
inne spojrzenie na świat. Dzięki temu wiem, że to, co robię nie jest głupie jak
to komuś z zewnątrz może się wydawać. Dziękuję Wam za to, że jesteście, że
zawsze mogę na Was liczyć i obiecuję, że zawsze będę o Was walczyć. Nowa część
The experience będzie już jutro, także sprawdzajcie instagrama, bo tam pewnie
pojawi się informacja kiedy post zostanie zamieszczony.
Gratulacje a przede mna tez niedlugo obrona pracy pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńGratulacje i brawa za ciezko prace i udanych wakacji. przede mna zakonczenie roku szkolnego i czekanie na liste kandytatow do klas pierwszych w szole ponad gimnazjanej. :) ola
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wielkie gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńTrzeba być naprawdę uparcie dążącym do celu człowiekiem, żeby brnąć do celu. I udało się :)
Zasłużyłaś na wakacje :)
A co do zmian. Zawsze będą jakieś plusy i minusy. Czasami trzeba zaryzykować. :)
Pozdrawiam/Nieś.
Podsyłam również mojego bloga : tajmniczachwila.blog.pl
Bravo! Trzymałam mocno kciuki ! :) Moje gratulacje ;) :*
OdpowiedzUsuńGratulacje :) na spokojnie podejść to tak ważnego egzaminu to najlepsze co mogłaś zrobić. Napracowałaś się i zasłużyłaś na porządny wypoczynek!
OdpowiedzUsuńbez-owijaniaa.blogspot.com