Musieliśmy
przemierzyć całe miasto by dojechać na miejsce. Denerwowałam się
bo jak na nadzielę był straszny ruch.
-
Spokojnie, zawsze jest jakaś obsuwa przy takich imprezach. - Marcin
musiał zauważyć moje poddenerwowanie. Być może miał rację, ale
ja już chciałam być na miejscu. Po 25 minutach w końcu dotarliśmy
do celu gdzie ku mojemu zaskoczeniu, parking był pełny od
samochodów a w środku w ogóle nie było miejsca, nawet powietrze
było tak gęste, że oddychanie przychodziło z wielką trudnością.
-
Boże, stąd nic nie widać. - wokół mnie była masa ludzi. Było
tak głośno, że nawet nie rozumiałam co ci ludzie krzyczeli.
- Spokojnie, złap
mnie za rękę – Marcin wyciągnął ku mnie dłoń i
przeciskaliśmy się wzdłuż ściany. Przez prześwity między
ludźmi zobaczyłam kawałek ringu. Stał tam... bez koszulki, spocony
i z zaciętą miną. Przeciwnik był zbliżonej postury tylko może
minimalnie wyższy. Marcin objął mnie ramieniem. - Nie wiem czy
damy radę podejść bliżej. - nawet na niego nie spojrzałam tylko
stanęłam na palcach by lepiej widzieć. Stałam spokojnie, ale
wewnątrz czułam jak zdenerwowanie we mnie narastało. Trudno było
określić kto był lepszy, raz on zadawał ciosy, a raz je
przyjmował, ale walczył dzielnie.
-
Nie denerwuj się, jest niezły – Marcinowi udzieliła się
atmosfera panująca w hali. Był koniec, którejś tam rundy. Bartek
siedział w narożniku, nie był za bardzo poobijany lecz widać
było, że był zmęczony. Wiedziałam, że nie powiedział jeszcze
ostatniego słowa. - Chodź, trochę bliżej, luźniej się
zrobiło.- brat spojrzał na mnie i już chciał zmieniać miejsce
lecz powstrzymałam go.
-
Nie, tu jest dobrze. - złapałam go za rękę w odmownym geście.
Nie chciałam być bliżej, bałam się, nawet nie wiedziałam czego.
Marcin mocno trzymał mnie w biodrach przed sobą, jakby chciał mnie
zatrzymać przy sobie bojąc się, że zrobię coś głupiego albo
zemdleję z nadmiaru emocji. Po chwili wznowili walkę. Z trudem na
to patrzyłam ponieważ z każdym ciosem niepokój o niego narastał. Każdy cios, który był wymierzony w jego stronę, odczuwałam na swoim ciele. Czułam jakby ktoś mnie okładał po całym ciele.
Po jakimś czasie wreszcie był już koniec, obojętny był mi wynik, ważne było, że Bartek już nie dostanie żadnego ciosu. Oboje stali na ringu, sędzia trzymał ich za ręce i czekali na werdykt. Gdy mężczyzna odgwizdał ogłoszenie wyniku to w górze znalazła się ręka przeciwnika, okazało się, że Bartek przegrał dwoma punktami. Ewidentnie był rozczarowany, od razu zszedł z podestu i poszedł do szatni. Poczułam ukłucie w sercu, było mi go żal. Jeszcze tak zawiedzionego go nie widziałam.
Po jakimś czasie wreszcie był już koniec, obojętny był mi wynik, ważne było, że Bartek już nie dostanie żadnego ciosu. Oboje stali na ringu, sędzia trzymał ich za ręce i czekali na werdykt. Gdy mężczyzna odgwizdał ogłoszenie wyniku to w górze znalazła się ręka przeciwnika, okazało się, że Bartek przegrał dwoma punktami. Ewidentnie był rozczarowany, od razu zszedł z podestu i poszedł do szatni. Poczułam ukłucie w sercu, było mi go żal. Jeszcze tak zawiedzionego go nie widziałam.
-
Chodź, powinnaś być teraz przy nim. - brat spojrzał na mnie. Jego
słowa zrodziły we mnie masę wątpliwości.
-
Nie wiem czy powinnam. - nie wiedziałam czy Bartek tego chciał, nie chciałam mu się narzucać - Pewnie teraz nie chce nikogo
widzieć, a ja jestem ostatnią osobą, której on potrzebuje.
- Nie marudź, jak
chcesz z nim być to powinnaś go wspierać, szczególnie teraz. -
pogłaskał mnie po ramieniu i poszliśmy do szatni gdzie stał
Przemek. Cały czas zastanawiałam się czy to był dobry pomysł.
-
I jak? - krzywo spojrzałam na niego, by uzyskać jakikolwiek znak co
mam robić.
-
Jest wściekły – Przemek też był zdenerwowany. Wierzył w Bartka
i widać było, że nie takiego obrotu spraw się spodziewał.
-
Mogę do niego wejść? - czułam, że porywałam się z motyką na
słońce, ale tak bardzo chciałam tam wejść i go przytulić,
powiedzieć, że kocham go niezależnie od tego czy wygrywa czy
przegrywa.
-
Chciał zostać sam, ale nie będę cię zatrzymywał, wchodzisz na
własną odpowiedzialność. - przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, ale Marcin miał rację, powinnam go teraz wspierać, chociaż
spróbować, żeby wiedział, że jestem. Natomiast słowa Przemka
zabrzmiały trochę jak groźba albo wszelkiego rodzaju ostrzeżenie.
Zdecydowałam się zaryzykować. Nie pukałam tylko od razu, lecz trochę niepewnie, weszłam do pomieszczenia, w którym znajdował się Bartek. Nie wiedziałam co mu powiedzieć, siedział odwrócony plecami a głowę miał spuszczoną między nogi.
Zdecydowałam się zaryzykować. Nie pukałam tylko od razu, lecz trochę niepewnie, weszłam do pomieszczenia, w którym znajdował się Bartek. Nie wiedziałam co mu powiedzieć, siedział odwrócony plecami a głowę miał spuszczoną między nogi.
-
Mówiłem, że chcę zostać sam! - krzyknął, ale nie odwrócił
się, przestraszyłam się jego tonu głosu co spowodowało, że
zrobiłam krok do tyłu. Na całym ciele miałam gęsią skórkę - Wyjazd! - powtórzył. Łzy napłynęły
mi do oczu. Byłam przestraszona i kompletnie nie wiedziałam co
robić. Poczułam strach o siebie.
-
To ja. - cicho powiedziałam, położyłam ręce na jego ramionach a
on nic już nie powiedział. Po chwili położył swoje dłonie na
moich, ciągle siedział tyłem. Nie wiedziałam co więcej
powiedzieć. Po chwili wstał, podszedł do szafki o którą oparł
się głową.
-
Zostaw mnie samego – twardo dał mi znać, że mam wyjść. W jego
słowach było dużo bólu i cierpienia, ale i ja poczułam ból w
sobie lecz cały czas starałam się zrozumieć co musiał czuć
przecież nie łatwo jest przegrywać.
-
Chcę ci pomóc. Byłeś...
-
Wyjdź, nie rozumiesz co się do ciebie mówi?! - przerwał mi.
Poczułam się taka upokorzona. Stałam tam jeszcze przez chwilę mając nadzieję, że wycofa to, co powiedział. Jedyne z czym się spotkałam, to cisza... Wytarłam łzy i wyszłam. Nie
wytrzymałabym tam minuty dłużej. Nie rozumiałam jak mógł mnie
tak potraktować? Chciałam mu pomóc a on zachował się jak dupek.
Rozumiałam, że mógł być zdenerwowany, ale to nie upoważniało go
do traktowania tak ludzi jak mu się podobało. Marcin gdy zobaczył moje
łzy od razu mnie przytulił.
-
Kazał mi wyjść. - cicho mu wytłumaczyłam o co chodzi. - Jedźmy
stąd. - popatrzyłam na niego z załzawionymi oczami. Byłam
wykończona, za dużo mnie to kosztowało. Czułam, że panikowałam
i zaczynało mi się zbierać na histerię, lecz nie chciałam by
pozostali na to patrzyli.
-
I dlatego płaczesz? - nie rozumiał o co chodziło. Oddalił mnie
trochę od siebie i spojrzał w moje oczy, chcąc wyczytać z nich to
co skrywałam.
-
Jest zdenerwowany – Marcin rozluźnił uścisk i miał ściągnięte
mięśnie twarzy. Nim minęła sekunda Marcin otworzył drzwi do
szatni. Chciałam go powstrzymać, ale było już za późno. Nie
mogłam nic zrobić.
-
Marcin! - krzyknęłam za nim i od razu weszłam do środka, a za mną
podążył Przemek.
-
Ile razy moja siostra będzie jeszcze przez ciebie płakać?! - mój
brat był zdenerwowany, stał bardzo blisko Bartka i patrzyli sobie w
oczy. Bałam się o Marcina bo Bartek był strasznie zdenerwowany,
nie chciałam żeby któremuś z nich stała się krzywda.
-
Marcin – trzymałam go za rękę i próbowałam odciągnąć, ale
nie odnosiło to żadnego skutku.
-
Nikt jej nie karze się mnie trzymać! Na wszystko reaguje płaczem,
po prostu ile razy można prosić by wyszła? - Bartek nadal miał
podwyższone ciśnienie, spojrzał na mnie z sporym niesmakiem.
Poczułam się niechciana. Miał mnie dosyć a ja powoli zaczynałam
mieć i jego dosyć. Może tylko moja podświadomość generowała
myśl, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Poczułam, że zaczynałam
go nie lubić by nie powiedzieć, że nienawidzić.
-
Nie widzisz, że jej na tobie zależy i walczy o ciebie? Ile razy ty
przez nią płakałeś a ile ona przez ciebie?! - Marcin wyprostował
sylwetkę, tak jakby chciał pokazać swoją siłę. Niewiele
brakowało by rzucił się na rozmówcę.
-
Koniec, rozejdźcie się. Oboje jesteście zdenerwowani i zaraz
zrobicie coś czego oboje będziecie żałować. - Przemek stanął
pomiędzy moim bratem a chłopakiem, którego kochałam. Byłam
niesamowicie wdzięczna Przemowi za to, że przerwał im tą wymianę
zdań. Do niczego dobrego to nie prowadziło. Marcin posłał
Bartkowi groźne spojrzenie i wyszliśmy, dopiero w samochodzie
odezwałam się do niego.
-
Po co to zrobiłeś? Prosił cię ktoś? Teraz to na pewno mnie nie
zechce. - byłam zła na niego, czułam, że zaprzepaścił
jakiekolwiek szanse na związek z Bartkiem.
-
Nie pozwolę by ten gnój traktował cię jak szmatę – on też był
zdenerwowany.
-
Nie mów tak o nim, miał gorszy dzień. Nic się takiego nie stało
byś nazywał go gnojem! - broniłam Bartka, bo bolało mnie to jak
Marcin się o nim wyrażał. Chociaż miał rację ale trudno było
mi się do tego przyznać.
- Nie broń go. Nie
słyszałaś go? Jakby nie wiedział, że sporo przechodzisz. Na
wszystko reagujesz płaczem, a co mu do tego? Może powinien starać
się by ci pomóc, a nie stwarzać ku temu sytuacje? Gdzie
zatraciłaś swoją wartość? Kiedyś nie pozwalałaś bawić się
sobą ludziom a teraz chcesz wylizać mu tyłek! - nie skomentowałam
tego tylko tępo spoglądałam za okno. Byłam zła na siebie,
Bartka i Marcina. Poniekąd miał rację, zabolały mnie słowa
Bartka, że nikt nie karze mi się jego trzymać, że na wszystko
reaguję płaczem. Czułam się upokorzona, a w jego oczach jak
jakiś dziwoląg, to nie było miłe, szczególnie usłyszeć to z
ust osoby, którą mocno się kochało. Nie wiedziałam co miałam
dalej robić. Walczyć? O co? O chłopaka, który miał mnie dosyć?
Który uważał mnie za histeryczkę? Marcin otworzył mi oczy.
Zrozumiałam, że ostatnio wszystko podporządkowałam walce o
Bartka a tak naprawdę byłam w stanie na kolanach prosić go o to
by był ze mną, łgać o jego miłość. To było okropne i
zamierzałam z tym skończyć.
Moje
życie ostatnio nie miało sensu. Wszystko posypało się po śmierci
Maćka. Wtedy wszystko runęło i nie umiałam tego pozbierać. Ale
wcześniej, już od kłótni z Asią i Bartkiem w mikołajki, miałam
pieprzonego pecha, nic się nie układało po mojej myśli. Wszystko
było takie nijakie...
Są wakacje i szykuje mi się kilka wyjazdów, gdzie niestety nie będę mogła zabrać ze sobą laptopa ani nie będę miała dostępu do internetu i zastanawiałam się nad tym czy zostaniecie ze mną jeśli będą np tygodnie bez notek? Oczywiście wcześniej będę Was o tym powiadamiać lecz nic poza tym nie będę mogła zrobić.
Podoba się ta część? Czekam na opinie :)
Ja mam nadzieje ze będziesz pisać mimo przerwy,bo ja nd na 10000000000000000....% dalje cztać i już nie mogę się doczekac i w pełi cie rozumię że są wakacje :) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńPS rozdział jest świetny, tylko dlaczego Bartek sie tak zachował? Gorzej niż ostatni dupek, ale no cóż :) / Lovciam
Cały dzisiejszy dzień wchodziłam na twojego bloga i sprawdzałam czy wstawiłaś kolejną część . Czekałam z niecierpliwością . Zaglądając chyba z 10 razy , aż za 11 razem weszłam i ujrzałam nową część . I szczerze Ci powiem że Bartek zachował się w niej strasznie , jak totalny dupek . Lecz twoje opowiadanie czyta się super. Kolejne jego części są coraz ciekawsze i coraz więcej się w nich dzieje . Czekam na następną część . Ta jest zajebista ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
świetny rozdział,chociaz zastanawiam sie co kierowało Bartkiem ?? mam nadzieję że przez weekend będziesz codziennie dodawała rozdziały :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ania
kocham <3 i mam nadzieje że Bartek się wreszcie opamięta bo dzis zachował sie jak ostatni cham pozdrawiam i czekam znicierpliwoscią na kolejną czesć ;*
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno ty jesteś genialna . Jak ja bym chciala miec tyle pomysłów na swoje opowiadania... Może nie tyle co miec pomysły ale potrafić je w taki sposób przelać na kartkę... Nic tylko gratulować . Opowiadanie na pewno będę czytać mimo przerw także o to się nie martw . A no i oczywiście życzę udanych wakacji !
OdpowiedzUsuńBartek zachowal sie jak sie zachowal pewnie pod wpływem emocji. Rozumie to. Czwartakow głupoty gada sie jak sie jest rozdraznionym i zmęczonym.
OdpowiedzUsuńNiech Gosia nieda sobie wchodzić na głowe! Jest naprawdę silną dziewczyną. Życie tak ją doświadczyło, a skoro Bartek, który jeszcze kilka lat temu był tak samo zrospaczony jak Gosia nie jest w stanie tego zrozumieć, to niech spada. Faktycznie, przegrana walka upoważnia go do bycia złym na wszystko i wszystkich, ale nie w takim stopniu.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Opowiadanie będę jak najbardziej dalej czytać. Każdy ma prawo wyjechać a teraz są jeszcze wakacje i każdemu należy się odpoczynek. Pisz dalej tak cudownie ;)
OdpowiedzUsuńJa Cię kręcę to opowiadanie jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńzostaniemy...my żyjemy tą historią :)
OdpowiedzUsuń:*
Będzie ciężko... Tydzień bez twoich notek? Nie wiem czy dam radę to wytrzymać... Ale jak mogłabym nie zostać z tobą?!? Przecież to by oznaczało, że już nigdy nie przeczytam kolejnej części "The experience"!
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo do odpoczynku. A ty pewnie nieźle się napracowałaś przez cały rok. Nie chodzi mi tutaj tylko o opowiadanie, bo pewnie w "prawdziwym życiu" też nie próżnowałaś. A nas wręcz rozpieszczałaś! Rozdziały co 2-3 dni? To raj! Więc teraz będziemy cierpliwie czekać. :)
A Bartek niech się w końcu do cholery ogarnie!!! Zachowuje się jak kompletny egoista! Tak jakby to, że przegrał walkę było winą całeo świata! No ok - 2 punkty - to boli. Niby wygrana tak blisko, a jednak tak daleko. Rozumiem go do momentu aż Marcin wchodzi do szatni. Wtedy zaczyna gadać jak to Gosia na wszystko reaguje płaczem itd. Żeby od razu tak się wkurzać? Widocznie musi jeszcze trochę popracować, poćwiczyć.
No w każdym razie jedyną osobą której postępowanie w tym rozdziale podobało mi się był Marcin. On zachował się porządnie. A Gosia niech zastanowi się czy naprawdę chce być z Bartkiem. Bo ja kiedy była z Piotrem chciałam żeby wróciała do Bartka, ale teraz to już nie wiem czy to był dobry pomysł...
Życzę miłych wakacji, abyś trochę odprężyła się i wróciła do nas wypoczęta i z nowymi pomysłami.
Magda
super piszesz!!!jesteś genialna!!!czekam na następną część ;}
OdpowiedzUsuń