niedziela, 7 lipca 2013

The experience cz 53


Postanowiłam iść dzisiaj do szkoły, to miał być krok ku lepszemu życiu. Dzisiaj też miałam jechać z mamą do ośrodka na terapię. Miałam pewne wątpliwości czy aby na pewno bez tego sobie nie poradzę, ale jak się powiedziało a to trzeba było powiedzieć b. Nie był to głupi pomysł natomiast, miałam wrażenie, że obnażał wszystkie moje wady i słabości. Ubrałam się w czerwone spodnie, czarną koszulkę i marynarkę. Spakowałam torbę i zeszłam na dół. Przywitałam się z rodzicami i zabrałam się za jedzenie jajecznicy.
- Tata podrzuci cię do szkoły, a o 15 przyjadę po ciebie i pojedziemy na terapię – mama uśmiechnęła się do mnie miło. Wtedy usłyszałam jak beznadziejnie brzmi słowo „terapia”.
- Okej. - odwzajemniłam jej uśmiech i zabrałam się za jedzenie śniadania.
- Boisz się? - tato zwrócił się w moją stronę. Nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć ponieważ sama do końca nie znałam odpowiedzi.
- Mam pewne obawy, ale przecież mama będzie tam ze mną. - nie zamierzałam ukrywać uczuć, szczególnie przed rodzicami. Tata spojrzał na zegarek po czym zwrócił się w moją stronę.
- Zbieraj się. - wstał od stołu i poprawiał krawat. Również wstałam i zaczęłam ubierać kurtkę i buty. Pogoda była wiosenna, słońce przebijało się przez chmury, jak na pierwszy dzień kwietnia było naprawdę przyjemnie.
Gdy byliśmy już pod szkołą, tato odprowadził mnie do szafek. Byłam mu wdzięczna za opiekuńczość, którą mnie obdarzał.
- Trzymaj się Słońce – ucałował mnie w czoło i poszedł w stronę wyjścia. Czułam strach i przerażenie, ponieważ dawno nie było mnie w szkole, chodziłam do niej jak mi się podobało, natomiast nauczyciele bardzo sceptycznie podchodzili do mojego zachowania, nie rozumiejąc tego co robiłam, lecz nie przejmowałam się tym. Pierwsze lekcje mijały nijako, przede wszystkim nudnie. Ostatni był angielski, którego bardzo się bałam. Nie wiedziałam jak Bartek zareaguje jak mnie zobaczy oraz jak ja miałam się zachować. Może wczoraj to wszystko było spowodowane przez nerwy? W sumie powód nie był istotny, ważne było, że zachował się jak dupek i nie zamierzałam mu tego darować. Wiedziałam też jedno i najważniejsze, musiałam być silna ponieważ zaraz miałam jechać z mamą do tego o środka.
Stał pod oknem, patrzył na mnie tak normalnie. Przystanęłam przy koleżance z grupy i co chwilę spoglądałam w jego stronę a on cały czas przyglądał się mojej osobie. Gdy po dzwonku weszłam do sali, usiadłam w ławce, którą do tamtej pory sama zajmowałam i on przysiadł się do mnie.
- Możemy porozmawiać po lekcji?- uśmiechał się w moją stronę jakby dla niego nic się nie stało lecz nie uwzględnił tego, że ja cały czas pamiętałam wczorajszy wieczór.
- Nie – krótko spojrzałam na niego i przeniosłam wzrok na nauczycielkę. Pragnęłam skończyć tą rozmowę i zająć się czymś innym.
- Aha, dzięki – zirytował się i spojrzał w przeciwną stronę. Wtedy poczułam coś dziwnego, jakby moje słowa uraziły go a ja od razu miałam wyrzuty sumienia, co kompletnie było bez sensu, ponieważ jedyną osobą, która powinna była mieć wyrzuty sumienia był on.
- Umówiłam się z mamą – nadal nie patrzyłam na niego, z początku nie zamierzałam mu się tłumaczyć, ale nie chciałam by uznał mnie za wielką damę. On już nic nie odpowiedział tylko błądził gdzieś myślami, gdy nauczycielka zadawała mu jakieś pytania to nie wiedział w ogóle o co chodziło. Gdy rozbrzmiał dzwonek wyszedł szybciej i stał w drzwiach jakby czekał na mnie zastanawiając mi drogę.
- Musimy wyjaśnić sobie kilka spraw. - stał przede mną nie chcąc mnie przepuścić. Denerwował mnie swoim zachowaniem, sam nie wiedział czego chciał.
- Spieszę się – próbowałam go jakoś wyminąć, ale nie dawał za wygraną. - Odsuń się bo mama na mnie czeka.- te słowa wypowiedziałam z dużą dozą złości w głosie. Wystawiał moją cierpliwość na wielką próbę.
- Porozmawiasz ze mną? - uniósł brew do góry i cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Tak, ale nie dzisiaj. Zdzwonimy się albo umówimy na inny dzień – odsunął rękę i szybko pobiegłam do szatni, wzięłam swoje rzeczy i pobiegłam przed szkołę gdzie mama już na mnie czekała.

Terapia nie była tak straszna jak się spodziewałam, dobrze, że była ze mną mama to było mi trochę lżej. W domu zjadłam obiad i siedziałam w swoim pokoju. Moja głowa była strasznie zaprzątnięta. Cały czas zastanawiałam się co Bartek jeszcze chciał mi powiedzieć? Wiedziałam, że musieliśmy się jeszcze spotkać i porozmawiać, ale dzisiaj już nie miałam siły do niego jechać. Postanowiłam zadzwonić. Długo nie odbierał, gdy już miałam nacisnąć czerwoną słuchawkę usłyszałam dobrze znany głos.
- Tak słucham? - to był Bartek.
- Cześć – nawet dobrze nie przemyślałam, po co dzwoniłam i co chciałam mu powiedzieć, ale było już za późno by się wycofać. - Tu Gosia – nie byłam pewna czy wie kto do niego dzwonił, co prawda miał mój nr telefonu ale nie wiedziałam czy miał go jeszcze zapisanego.
- Tak wiem. Coś się stało? – był zaskoczony, dało się to odczuć, ale nie wiedziałam czy w tą dobrą czy złą stronę.
- Nic, po prostu zastanawiałam się czego ty jeszcze chcesz ode mnie. Nie mąć już, tylko powiedz co tak naprawdę czujesz. Raz mówisz, że nic nie czujesz a po chwili mnie całujesz. Zapraszasz na walkę potem każesz mi wypieprzać. O co ci chodzi? - dostałam słowotoku. Postawiłam grać w otwarte karty, jak miałam się czegoś dowiedzieć to musiałam być szczera. W moim głosie było dużo bezradności i zwątpienia w tą całą sytuację.
- To nie jest rozmowa na telefon – oburzył się.
- Albo powiesz mi to teraz...
- Albo co? Nie rozumiesz, że to nie jest rozmowa na telefon? Takich rzeczy się tak nie załatwia. – był zdecydowany, ale czułam się potraktowana przez niego jak jakaś gówniara.
- Nie, wiesz co, odczep się. Tak na zawsze i ostatni raz ci to mówię. Proszę, daj mi spokój.   - rozłączyłam się. Już miałam dosyć tego jego mącenia i niezdecydowania. Chciałam to skończyć i w końcu wiedzieć na czym stałam, co mnie czekało. Przy Bartku wszystko było takie niepewne i ulotne. On sam był wiecznie niezdecydowany. Nie chciałam się już za nim ganiać jak jakaś małolata.

Leżałam na łóżku, oglądałam film z skoku z boungee, byłam tam z Maćkiem. Czułam się jakbym znowu tam była, pamiętałam to jakby to było wczoraj. Od tamtej pory oboje mieliśmy się już niczego nie bać, to miał być przełom w naszym życiu a tymczasem bałam się przyszłości, tego co przyniesie. Ten strach był poniekąd paraliżujący. Wiedziałam, że gdyby Maciek był obok to wszystko wyglądałoby inaczej. Oczy miałam napełnione łzami i czułam okropny ból w środku. Wzięłam poduszkę i przywarłam ją do brzucha chcąc złagodzić ból, który czułam. Zwinęłam się w kłębek i czekałam aż odejdzie najgorsza fala cierpienia. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, które przerwało moje rozmyślania.
- Tak? - wytarłam swoje łzy i przeniosłam wzrok na drzwi. Starałam się ukryć swoje uczucia, by nikt nie zauważył tego co czułam.
- Bartek jest na dole. - Marcin z wielkim grymasem spojrzał na mnie. Nie był zadowolony, że on tutaj przyszedł, szczególnie po ostatniej rozmowie.
- Czego on jeszcze chce? - byłam zdziwiona i zła, że nie zamierzał się odczepić. Chciałam stąd uciec, schować się i już więcej nie dać się skrzywdzić. - Możesz mu powiedzieć, żeby tutaj przyszedł? - skrzywiłam się trochę i usiadłam na łóżku. Marcin nie skomentował mojej prośby, która ewidentnie nie była po jego myśli. Siedziałam na łóżku i czekałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Wszedł do pokoju, zamknął drzwi i przystanął w sporej odległości ode mnie. Nie podchodził bliżej, patrzył na mnie a w pokoju panowała cisza.
- Czy ty naprawdę myślałaś, że ci to powiem, przez telefon? - rozłożył ręce. Ton głosu miał bardzo poważny. Bałam się tego co zamierzał powiedzieć. Siedziałam na łóżku i chciałam zniknąć. - Już nigdy, zapamiętaj sobie przenigdy nie każ mi się wynosić ze swojego życia, odczepić się, spieprzać czy cokolwiek jeszcze tam mówiłaś. - nastała cisza, nie wiedziałam co miałam powiedzieć, jak zareagować.
- Przyszedłeś tutaj by mnie upokorzyć? Nie chciałeś powiedzieć tego przez telefon bo chciałeś widzieć moją minę, tak? Mieć satysfakcję? To udało ci się, wiesz gdzie są drzwi! - uniosłam się, ton głosu miałam mocny. Wstałam z łóżka i stanęłam z metr przed nim. - Wynoś się! - ryknęłam w jego stronę.
- Możesz się zamknąć i dać mi dokończyć?! - zrobił krok do przodu.
- Co proszę ?! Wynoś się! Nie będziesz tak do mnie mówił! - chciałam go wyminąć i dojść do drzwi kiedy złapał mnie w pasie.
- Kiedy ty do cholery zrozumiesz, że cię kocham?! Rozumiesz kocham cię. - głaskał mnie po włosach. Nie wierzyłam temu co słyszałam. Byłam w szoku i poczułam się blada, jakbym miała zaraz zemdleć.
- Żartujesz sobie? - patrzyłam na niego i miałam łzy w oczach. Nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Tak długo marzyłam o tej chwili, że nie myślałam już o niczym innym, wiedziałam, że mamy sporo do wyjaśnienia ale w tej chwili to nie miało najmniejszego. Całowaliśmy się namiętnie, byliśmy bardzo blisko siebie. Gdy oderwaliśmy od siebie usta uśmiechnęłam się jak najszerzej mogłam, ku mojemu zaskoczeniu poleciały mi łzy.
- Czego płaczesz głuptasie? - zaśmiał się w moją stronę, też był zaskoczony, tak samo jak ja.
- Ze szczęścia. Tyle czasu musiałam czekać, by usłyszeć to z twoich ust. - wytarłam swoje policzka. Było mi głupio za te silne emocje co mną targały i za te łzy ale przestało to mieć znaczenie gdy przytulił mnie mocno do siebie.
- Kocham Cię – wyszeptał mi do ucha. 


Z pewnością Wam się spodoba. Wiele razy pytaliście się, kiedy Gosia z Bartkiem będą razem i w końcu nadeszła ta długo wyczekiwana chwila. :)


17 komentarzy:

  1. Jejku, to opowiadanie jest genialne. Uwielbiam zarówno je jak i ciebie, bo gdyby nie ty, wcale by ono nie powstało. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Nareszcie Bartek nie zachowuje się jak idiota! I w końcu przypomniałam sobie dlaczego zawsze chciałam żeby to z nim była Gosia. Sorry po 20 mój mózg oficjalnie przestaje pracować więc o 23 napewno nie dam rady wysilić się na tyle aby skomponować dłuższy komentarz. Oj tak ten rozdział BARDZO mi się podoba. :)

    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie było mnie kilka dni. Musiałam nadrobić 3 rozdziały i przy każdym ryczałam.Są tak boskie,że to jest nie do opisania. Tak jak miłość....
    Obecnie, na swoim przykładzie wiem mniej więcej jak mogła czuć się Gosia gdy nie wiedziała czy Bartek ją kocha... również tego nie wiem. Chciałabym się dowiedzieć w 100 %. Cóż, zobaczymy co życie pokaże.
    Trzymaj się ciepło i koniecznie kontynuuj :)
    Pozdrawiam, Mery <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jasne, jasne, jasne, ze się podoba, nareszcie. Już nie mogę się doczkeac dalszej czesci :D Pozdrowionka.
    / Lovciak

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest super! Wreszcie Bartek powiedział Gosi że ją kocha... To są 2 najpiękniejsze słowa które można usłyszeć..
    Jesteś super dziewczynom! Uwielbiam twoje opowiadania, często przy nich płaczę ze wzruszenia. Buziaki!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. wow cudownie! :))))))))))) Bartek ostatnio sie dziwnie zachowywał i powienien jej to wyjasnić ale najważniejsze że sa razem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko będzie wyjaśnione w następnej części :)

      Usuń
  7. Opowiadanie jak zwykle zajebiste no cóż się można spodziewać po tak utalentowanej osobie jak Ty . Życzę powodzenia w dalszym pisaniu ..

    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. wow nareszcie są razem:)
    świetnie piszesz (znów się powtarzam ale to nic :* )
    pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. cudne <3 masz ogromny talent znicierpliwością czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie :D Ta część jest świetna hyba jedna z moich ulubionych :) Z zniecierpliwieniem będę czekać na nastepną :D

    OdpowiedzUsuń
  11. niech Gośka zajdzie w ciążę :P
    świetne opowiadanie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za propozycję ale nie przewiduję tego. Wydaje mi się, że zachodzenie w ciążę w młodym wieku w opowiadaniach jest już oklepane i oczywiste :)

      Usuń
  12. achhh, kocham ! jakież to było romantyczne <3 uwielbiam takie momenty <33333333 z zapartym tchem czekam na kolejne części ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne . cieszę się że się zeszli . czekam na kolejna dodawaj częściej

    OdpowiedzUsuń