Postanowiłam
iść dzisiaj do szkoły, to miał być krok ku lepszemu życiu.
Dzisiaj też miałam jechać z mamą do ośrodka na terapię. Miałam
pewne wątpliwości czy aby na pewno bez tego sobie nie poradzę, ale
jak się powiedziało a to trzeba było powiedzieć b. Nie był to
głupi pomysł natomiast, miałam wrażenie, że obnażał wszystkie
moje wady i słabości. Ubrałam się w czerwone spodnie, czarną
koszulkę i marynarkę. Spakowałam torbę i zeszłam na dół.
Przywitałam się z rodzicami i zabrałam się za jedzenie
jajecznicy.
-
Tata podrzuci cię do szkoły, a o 15 przyjadę po ciebie i pojedziemy
na terapię – mama uśmiechnęła się do mnie miło. Wtedy
usłyszałam jak beznadziejnie brzmi słowo „terapia”.
-
Okej. - odwzajemniłam jej uśmiech i zabrałam się za jedzenie
śniadania.
-
Boisz się? - tato zwrócił się w moją stronę. Nie wiedziałam co
miałam mu powiedzieć ponieważ sama do końca nie znałam
odpowiedzi.
-
Mam pewne obawy, ale przecież mama będzie tam ze mną. - nie
zamierzałam ukrywać uczuć, szczególnie przed rodzicami. Tata
spojrzał na zegarek po czym zwrócił się w moją stronę.
-
Zbieraj się. - wstał od stołu i poprawiał krawat. Również
wstałam i zaczęłam ubierać kurtkę i buty. Pogoda była wiosenna,
słońce przebijało się przez chmury, jak na pierwszy dzień
kwietnia było naprawdę przyjemnie.
Gdy
byliśmy już pod szkołą, tato odprowadził mnie do szafek. Byłam
mu wdzięczna za opiekuńczość, którą mnie obdarzał.
-
Trzymaj się Słońce – ucałował mnie w czoło i poszedł w
stronę wyjścia. Czułam strach i przerażenie, ponieważ dawno nie
było mnie w szkole, chodziłam do niej jak mi się podobało,
natomiast nauczyciele bardzo sceptycznie podchodzili do mojego
zachowania, nie rozumiejąc tego co robiłam, lecz nie przejmowałam
się tym. Pierwsze lekcje mijały nijako, przede wszystkim nudnie.
Ostatni był angielski, którego bardzo się bałam. Nie wiedziałam
jak Bartek zareaguje jak mnie zobaczy oraz jak ja miałam się
zachować. Może wczoraj to wszystko było spowodowane przez nerwy? W
sumie powód nie był istotny, ważne było, że zachował się jak
dupek i nie zamierzałam mu tego darować. Wiedziałam też jedno i
najważniejsze, musiałam być silna ponieważ zaraz miałam jechać
z mamą do tego o środka.
Stał
pod oknem, patrzył na mnie tak normalnie. Przystanęłam przy
koleżance z grupy i co chwilę spoglądałam w jego stronę a on
cały czas przyglądał się mojej osobie. Gdy po dzwonku weszłam do
sali, usiadłam w ławce, którą do tamtej pory sama zajmowałam i on przysiadł się do mnie.
-
Możemy porozmawiać po lekcji?- uśmiechał się w moją stronę
jakby dla niego nic się nie stało lecz nie uwzględnił tego, że ja
cały czas pamiętałam wczorajszy wieczór.
-
Nie – krótko spojrzałam na niego i przeniosłam wzrok na
nauczycielkę. Pragnęłam skończyć tą rozmowę i zająć się
czymś innym.
-
Aha, dzięki – zirytował się i spojrzał w przeciwną stronę.
Wtedy poczułam coś dziwnego, jakby moje słowa uraziły go a ja od
razu miałam wyrzuty sumienia, co kompletnie było bez sensu,
ponieważ jedyną osobą, która powinna była mieć wyrzuty sumienia
był on.
-
Umówiłam się z mamą – nadal nie patrzyłam na niego, z początku
nie zamierzałam mu się tłumaczyć, ale nie chciałam by uznał mnie
za wielką damę. On już nic nie odpowiedział tylko błądził
gdzieś myślami, gdy nauczycielka zadawała mu jakieś pytania to
nie wiedział w ogóle o co chodziło. Gdy rozbrzmiał dzwonek wyszedł
szybciej i stał w drzwiach jakby czekał na mnie zastanawiając mi
drogę.
-
Musimy wyjaśnić sobie kilka spraw. - stał przede mną nie chcąc
mnie przepuścić. Denerwował mnie swoim zachowaniem, sam nie
wiedział czego chciał.
-
Spieszę się – próbowałam go jakoś wyminąć, ale nie dawał za
wygraną. - Odsuń się bo mama na mnie czeka.- te słowa
wypowiedziałam z dużą dozą złości w głosie. Wystawiał moją
cierpliwość na wielką próbę.
-
Porozmawiasz ze mną? - uniósł brew do góry i cały czas nie
spuszczał ze mnie wzroku.
-
Tak, ale nie dzisiaj. Zdzwonimy się albo umówimy na inny dzień –
odsunął rękę i szybko pobiegłam do szatni, wzięłam swoje
rzeczy i pobiegłam przed szkołę gdzie mama już na mnie czekała.
Terapia nie była tak straszna jak się spodziewałam, dobrze, że była ze mną mama to było mi trochę lżej. W domu zjadłam obiad i siedziałam w swoim pokoju. Moja głowa była strasznie zaprzątnięta. Cały czas zastanawiałam się co Bartek jeszcze chciał mi powiedzieć? Wiedziałam, że musieliśmy się jeszcze spotkać i porozmawiać, ale dzisiaj już nie miałam siły do niego jechać. Postanowiłam zadzwonić. Długo nie odbierał, gdy już miałam nacisnąć czerwoną słuchawkę usłyszałam dobrze znany głos.
-
Tak słucham? - to był Bartek.
-
Cześć – nawet dobrze nie przemyślałam, po co dzwoniłam i co
chciałam mu powiedzieć, ale było już za późno by się wycofać.
- Tu Gosia – nie byłam pewna czy wie kto do niego dzwonił, co
prawda miał mój nr telefonu ale nie wiedziałam czy miał go
jeszcze zapisanego.
-
Tak wiem. Coś się stało? – był zaskoczony, dało się to odczuć, ale nie wiedziałam czy w tą dobrą czy złą stronę.
-
Nic, po prostu zastanawiałam się czego ty jeszcze chcesz ode mnie.
Nie mąć już, tylko powiedz co tak naprawdę czujesz. Raz mówisz,
że nic nie czujesz a po chwili mnie całujesz. Zapraszasz na walkę
potem każesz mi wypieprzać. O co ci chodzi? - dostałam słowotoku.
Postawiłam grać w otwarte karty, jak miałam się czegoś
dowiedzieć to musiałam być szczera. W moim głosie było dużo
bezradności i zwątpienia w tą całą sytuację.
-
To nie jest rozmowa na telefon – oburzył się.
-
Albo powiesz mi to teraz...
-
Albo co? Nie rozumiesz, że to nie jest rozmowa na telefon? Takich
rzeczy się tak nie załatwia. – był zdecydowany, ale czułam się
potraktowana przez niego jak jakaś gówniara.
-
Nie, wiesz co, odczep się. Tak na zawsze i ostatni raz ci to mówię. Proszę, daj mi spokój. - rozłączyłam się. Już miałam dosyć tego jego mącenia i
niezdecydowania. Chciałam to skończyć i w końcu wiedzieć na czym
stałam, co mnie czekało. Przy Bartku wszystko było takie niepewne
i ulotne. On sam był wiecznie niezdecydowany. Nie chciałam się już
za nim ganiać jak jakaś małolata.
Leżałam
na łóżku, oglądałam film z skoku z boungee, byłam tam z
Maćkiem. Czułam się jakbym znowu tam była, pamiętałam to jakby
to było wczoraj. Od tamtej pory oboje mieliśmy się już niczego
nie bać, to miał być przełom w naszym życiu a tymczasem bałam
się przyszłości, tego co przyniesie. Ten strach był poniekąd
paraliżujący. Wiedziałam, że gdyby Maciek był obok to wszystko
wyglądałoby inaczej. Oczy miałam napełnione łzami i czułam
okropny ból w środku. Wzięłam poduszkę i przywarłam ją do
brzucha chcąc złagodzić ból, który czułam. Zwinęłam się w
kłębek i czekałam aż odejdzie najgorsza fala cierpienia. Po
chwili rozległo się pukanie do drzwi, które przerwało moje
rozmyślania.
-
Tak? - wytarłam swoje łzy i przeniosłam wzrok na drzwi. Starałam
się ukryć swoje uczucia, by nikt nie zauważył tego co czułam.
-
Bartek jest na dole. - Marcin z wielkim grymasem spojrzał na mnie.
Nie był zadowolony, że on tutaj przyszedł, szczególnie po
ostatniej rozmowie.
-
Czego on jeszcze chce? - byłam zdziwiona i zła, że nie zamierzał
się odczepić. Chciałam stąd uciec, schować się i już więcej
nie dać się skrzywdzić. - Możesz mu powiedzieć, żeby tutaj
przyszedł? - skrzywiłam się trochę i usiadłam na łóżku.
Marcin nie skomentował mojej prośby, która ewidentnie nie była po jego myśli. Siedziałam na łóżku i czekałam. Nie wiedziałam
czego się spodziewać. Wszedł do pokoju, zamknął drzwi i
przystanął w sporej odległości ode mnie. Nie podchodził bliżej,
patrzył na mnie a w pokoju panowała cisza.
-
Czy ty naprawdę myślałaś, że ci to powiem, przez telefon? -
rozłożył ręce. Ton głosu miał bardzo poważny. Bałam się tego
co zamierzał powiedzieć. Siedziałam na łóżku i chciałam
zniknąć. - Już nigdy, zapamiętaj sobie przenigdy nie każ mi się
wynosić ze swojego życia, odczepić się, spieprzać czy cokolwiek
jeszcze tam mówiłaś. - nastała cisza, nie wiedziałam co miałam
powiedzieć, jak zareagować.
-
Przyszedłeś tutaj by mnie upokorzyć? Nie chciałeś powiedzieć
tego przez telefon bo chciałeś widzieć moją minę, tak? Mieć
satysfakcję? To udało ci się, wiesz gdzie są drzwi! - uniosłam
się, ton głosu miałam mocny. Wstałam z łóżka i stanęłam z metr
przed nim. - Wynoś się! - ryknęłam w jego stronę.
-
Możesz się zamknąć i dać mi dokończyć?! - zrobił krok do
przodu.
-
Co proszę ?! Wynoś się! Nie będziesz tak do mnie mówił! -
chciałam go wyminąć i dojść do drzwi kiedy złapał mnie w
pasie.
-
Kiedy ty do cholery zrozumiesz, że cię kocham?! Rozumiesz kocham cię. - głaskał mnie po włosach. Nie wierzyłam temu co słyszałam.
Byłam w szoku i poczułam się blada, jakbym miała zaraz zemdleć.
-
Żartujesz sobie? - patrzyłam na niego i miałam łzy w oczach. Nie
odpowiedział tylko mnie pocałował. Tak długo marzyłam o tej
chwili, że nie myślałam już o niczym innym, wiedziałam, że mamy
sporo do wyjaśnienia ale w tej chwili to nie miało najmniejszego.
Całowaliśmy się namiętnie, byliśmy bardzo blisko siebie. Gdy
oderwaliśmy od siebie usta uśmiechnęłam się jak najszerzej
mogłam, ku mojemu zaskoczeniu poleciały mi łzy.
-
Czego płaczesz głuptasie? - zaśmiał się w moją stronę, też
był zaskoczony, tak samo jak ja.
-
Ze szczęścia. Tyle czasu musiałam czekać, by usłyszeć to z twoich ust. - wytarłam swoje policzka. Było mi głupio za te silne
emocje co mną targały i za te łzy ale przestało to mieć
znaczenie gdy przytulił mnie mocno do siebie.
-
Kocham Cię – wyszeptał mi do ucha.
Z pewnością Wam się spodoba. Wiele razy pytaliście się, kiedy Gosia z Bartkiem będą razem i w końcu nadeszła ta długo wyczekiwana chwila. :)
Jejku, to opowiadanie jest genialne. Uwielbiam zarówno je jak i ciebie, bo gdyby nie ty, wcale by ono nie powstało. ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci z całego serca, buziaki :*
UsuńJej! Nareszcie Bartek nie zachowuje się jak idiota! I w końcu przypomniałam sobie dlaczego zawsze chciałam żeby to z nim była Gosia. Sorry po 20 mój mózg oficjalnie przestaje pracować więc o 23 napewno nie dam rady wysilić się na tyle aby skomponować dłuższy komentarz. Oj tak ten rozdział BARDZO mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńMagda
Nie było mnie kilka dni. Musiałam nadrobić 3 rozdziały i przy każdym ryczałam.Są tak boskie,że to jest nie do opisania. Tak jak miłość....
OdpowiedzUsuńObecnie, na swoim przykładzie wiem mniej więcej jak mogła czuć się Gosia gdy nie wiedziała czy Bartek ją kocha... również tego nie wiem. Chciałabym się dowiedzieć w 100 %. Cóż, zobaczymy co życie pokaże.
Trzymaj się ciepło i koniecznie kontynuuj :)
Pozdrawiam, Mery <3
jasne, jasne, jasne, ze się podoba, nareszcie. Już nie mogę się doczkeac dalszej czesci :D Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuń/ Lovciak
Jest super! Wreszcie Bartek powiedział Gosi że ją kocha... To są 2 najpiękniejsze słowa które można usłyszeć..
OdpowiedzUsuńJesteś super dziewczynom! Uwielbiam twoje opowiadania, często przy nich płaczę ze wzruszenia. Buziaki!
Ania
wow cudownie! :))))))))))) Bartek ostatnio sie dziwnie zachowywał i powienien jej to wyjasnić ale najważniejsze że sa razem :*
OdpowiedzUsuńWszystko będzie wyjaśnione w następnej części :)
UsuńOpowiadanie jak zwykle zajebiste no cóż się można spodziewać po tak utalentowanej osobie jak Ty . Życzę powodzenia w dalszym pisaniu ..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
wow nareszcie są razem:)
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz (znów się powtarzam ale to nic :* )
pozdrawiam Ania
cudne <3 masz ogromny talent znicierpliwością czekam na kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie :D Ta część jest świetna hyba jedna z moich ulubionych :) Z zniecierpliwieniem będę czekać na nastepną :D
OdpowiedzUsuńniech Gośka zajdzie w ciążę :P
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie. Pozdrawiam ;)
Dziękuję za propozycję ale nie przewiduję tego. Wydaje mi się, że zachodzenie w ciążę w młodym wieku w opowiadaniach jest już oklepane i oczywiste :)
Usuńachhh, kocham ! jakież to było romantyczne <3 uwielbiam takie momenty <33333333 z zapartym tchem czekam na kolejne części ^^
OdpowiedzUsuńKiedy następna część?
OdpowiedzUsuńświetne . cieszę się że się zeszli . czekam na kolejna dodawaj częściej
OdpowiedzUsuń