- Nie wiem, niech tata
zdecyduje – mama była poddenerwowana. Wyraźnie nie spodobał się
jej ten pomysł i wcale jej się nie dziwiłam. Postanowiłam zrobić
coś więcej by się zgodzili, wyjść im naprzeciw.
- Słuchajcie wiem jak
to wygląda, sama byłabym wkurzona gdyby moje dziecko tak
postępowało. Ale zaufajcie mi, on jest dobrym chłopakiem. Zrobimy
tak, będzie dzisiaj spał u nas, będziemy grzeczni i na pewno sexu
uprawiać nie będziemy a w niedzielę przyjdzie do nas na obiad.
Poznacie go bliżej i zobaczycie, że to naprawdę fajny chłopak –
uśmiechnęłam się do rodziców. Wiedziałam, że teraz wiele
zależało od taty, wpatrywałam się w niego ja na wyrocznię.
- Jak nie będzie sexu to niech zostanie – tato zaśmiał się w
moją stronę a w podziękowaniu dałam mu i mamie buziaka. Nie byłam
skrępowana tym, że tak w prost o tym rozmawialiśmy. Nigdy nie
miałam przed nimi tajemnic, wiedzieli o mnie prawie wszystko i
cieszyłam się, że mogłam być z nimi szczera, nawet do takiego
stopnia.
- Kocham was – uśmiechnęłam się do nich. Byłam bardzo
szczęśliwa, to był pierwszy raz od śmierci Maćka gdy byłam tak
radosna. W brzuchu poczułam motyle, co było takie piękne.
- Gosia! - zawołał mnie tata gdy już chciałam zamknąć za sobą
drzwi.
- Tak ? - odwróciłam się w jego stronę. Na mojej twarzy kryło
się zdziwienie, że jeszcze coś chciał mi powiedzieć.
- Pomyśl o karierze prawniczej – tata nie dawał za wygraną. On
wierzył we mnie bardzo mocno i zawsze niby to żartem niby poważnie
namawiał mnie do zostania prawnikiem lecz ja ciągle nie wiedziałam
co chciałam robić w życiu. Uśmiechnęłam się na jego wypowiedź i
poleciałam do góry. Czułam jakbym miała skrzydła. Zatrzymałam
się na chwilę przed drzwiami do pokoju, zrobiłam parę kroków do
przodu i stanęłam przed drzwiami do pokoju Maćka, nie weszłam
tam, położyłam dłoń na drzwiach i przejechałam po nich dłoniom.
- Wiem, że to twoja robota. - cicho wyszeptałam a później
poleciały mi łzy. Czułam, że to właśnie On sprawił, że byłam
taka szczęśliwa. To była Jego zasługa, że Bartek przyszedł i w
końcu wyznał co do mnie czuł. Byłam mu za to bardzo wdzięczna,
tam z góry doskonale mógł dostrzec nasze uczucie. Poszłam do
swojego pokoju gdzie zobaczyłam Bartka siedzącego na parapecie.
- Jesteś już, i jak ? - nie trudno było zauważyć, że był
poddenerwowany co było w zupełności zrozumiałe. Uśmiechnęłam
się do niego i usiadłam obok.
- Dostałeś zaproszenie na niedzielny obiad. A teraz do spania. - wzięłam koszulkę Maćka do ręki i już chciałam iść do
łazienki się przebrać kiedy Bartek zatrzymał mnie i wziął
koszulkę w swoje ręce.
- Poradzisz sobie bez tego. - po tych słowach delikatnie mnie
pocałował a koszulkę rzucił na fotel. Po chwili wzięłam swoją
piżamę i schowałam się w łazience. Gdy wyszłam on leżał w
łóżku w samych bokserkach, co było przyjemnym widokiem.
- Jaki ty jesteś przystojny – wskoczyłam do łóżka i wtuliłam
się w jego ciepłą klatkę piersiową. Zobaczyłam tatuaże, które
od zawsze mnie intrygowały. Lampa była tak zapalona, że padające
światło doskonale uwydatniało każdy szczegół malunków
na jego ciele. - Poopowiadasz mi trochę o swoich tatuażach ? -
spojrzałam mu w oczy po czym Bartek się podniósł i usiadł
opierając się o zagłówek.
- Ten – wskazał na lewą rękę na której na wewnętrznej stronie
bicepsa widniał napis - medicamentum quies est, najlepszym lekarstwem jest spokój. Z kolei
tego nie trzeba tłumaczyć – było tam imię Jego mamy, Zosia.
Miał je wytatuowane na piersi. - A to jest znak pokoju –
znajdował się pod imieniem mamy.
- A te chińskie znaki ?- odsunęłam się trochę by im się dokładni przyjrzeć.
Przejechałam palcem po nich, były takie gładkie. Znajdowały się
tam cztery znaki, od pachy w dół na klatce piersiowej, tak z boku.
-Miłuj życie – każde zdanie, które wypowiadał było otoczone
uśmiechem z jego strony. Nie trudno było zauważyć, że każdy
znak, jaki miał na ciele był dla niego ważny. To nie były
przypadkowe tatuaże, tylko każdy był przemyślany i istotny w jego
życiu, ponadto związany z filozofią jaką wyznawał . - Ten na
obojczyku to Amor tollit timorem, miłość usuwa strach. Jeszcze na łydce mam dwa
chińskie znaki, ten pierwszy oznacza spokojny a drugi miłość. I
to wszystkie. - objął mnie ramieniem i z powrotem leżeliśmy
wtuleni w siebie. Intrygował mnie temat tatuaży i nie zamierzałam
tak szybko odpuścić, najpierw chciałam zaspokoić swoją
cierpliwość.
- Który najbardziej bolał?
- Ten na piersi i obojczyku, ale to nie był ból. Jeżeli ma to jakiś
głębszy sens, jest ważne dla ciebie to nie ma mowy o bólu, to
przyjemne kłucie. Bólem tego bym nie nazwał natomiast te dwa
najbardziej odczułem. - głaskał mnie po włosach, co było
opiekuńcze. Każdy jego gest był otoczony niesamowitym ciepłem z jego strony. - Czemu się tak dopytujesz ? Chcesz sobie zrobić ? -
spojrzał na mnie tak dziwnie, był zaskoczony moja dociekliwością.
- Już kiedyś zaintrygowały mnie twoje tatuaże, dlatego pytam. Nie
wiem czy chcę teraz, ale wiem, że kiedyś na pewno chciałabym
zrobić, przynajmniej jeden mały – zgasiłam lampę, powoli
chciało mi się spać. Ale wtedy to on nie dawał za wygraną.
- A co takiego to miałoby być ? - odwrócił się twarzą do mnie,
leżeliśmy patrząc sobie w oczy, a nasze czoła dotykały siebie.
- Literka M. - ta litera była dla mnie najważniejsza i jak miałabym
sobie kiedyś coś wytatuować to byłaby to pierwsza rzecz. Może to
zabrzmi banalnie, ale wyrażała więcej niż tysiąc słów. Przede
wszystkim M od Maćka, nic ani nikt nie zmieni tego, że był
najważniejszy. Później miłość, którą czułam do rodziców,
Marcina, Filipa no i Bartka. Muzyka, ona zawsze mi towarzyszyła i od
małego byłam z nią związana, chociaż teraz nie poświęcam się
tej pasji to ciągle we mnie była tęsknota za nutami, dźwiękami.
- Przemyśl wszystko dokładnie zanim podejmiesz decyzję. To jest już
na zawsze. A teraz spać. - pocałował mnie na dobranoc, odwróciłam
się do Niego plecami a on nie przestawał mnie obejmować. Byłam
szczęśliwa, dzisiejszy dzień był zwariowany, ciężki i długi,
ale stało się coś na co czekałam tak długo, w końcu byłam z
nim na dobre i na złe. Teraz zamierzałam nie dać nikomu tego
zniszczyć jak i walczyć o to co posiadałam i przede wszystkim to
pielęgnować.
wow fantastyczne, skąd Ty czerpiesz tyle pomysłów na ich rozmowę?? ciekawi mnie co przygotowałaś na ten niedzielny "obiad" :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ania
Nie wiem, pomysły same przychodzą mi do głow. Czasem wcześniej myślę jak to napisać ale w częściej to wychodzi podczas pisania:) Jakoś naturalnie to się wszystko dzieje :)
UsuńNiedzielny obiad pojawi się w 61 części, więc niedługo będziesz się mogła przekonać :)
Pozdrawiam :)
Dziewczyno jak ty to robisz że masz tyle pomysłów i dodajesz odpowiadania co dwa dni ; ]
OdpowiedzUsuńJesteś po prostu zajebista, a twoje opowiadanie jest genialne ;)
Pozdrawiam ;**
Ja sama nie wiem jak to robię :)
UsuńDziękuję :*
to miało być długie? wolałabym je razem ostatnio, a dziś kolejną.
OdpowiedzUsuńdawaj jeszcze dłuższe ! ;d
Niestety to nie ode mnie zależało. Ja również wolałabym by część 54 pojawiła się w jednym poście ale mam problemy z bloggerem. Rozdziały kopiuję z worda i blogspot źle przetwarzał, że linijki nakładały się na siebie. Byłam zmuszona podzielić na pół tą część bo nie było innego sposobu.
UsuńJuż jutro pojawi się kolejny post, także nic stracongo, częsci pojawiają się co dwa dni :)
jeeeejku nie mogłam czytać przez cały lipiec... Ale jak to przeczytałam to zryczałam się jak bóbr .
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to, że dajesz mi tyle szczęścia, bo dzięki tym opowiadaniom rozmyślam o swoim życiu i wiem ,że muszę zrobić wszystko, żeby być z kimś ,kogo kocham.
Te teksty są najlepsze ! Trzymaj się tego o czym piszesz:)
p.s zawsze byłam za Bartkiem :) pisz dalej :):*
D;*
Dziękuję za te miłe słowa. Niesamowicie cieszę się, że moje opowiadanie i to co tworzę motywuje do działania. Nie ma chyba lepszej nagrody. Życzę żeby Ci się udało, pamiętaj, że zawsze walczyć i żałować, że się sprobowało niż żałować, że siedziało się z założonymi rękoma.
UsuńTy również dostarczyłaś mi wiele radości. Dziękuję :*
Powodzenia!
Proszę :*
UsuńTo jest nie do opisania te opowiadanie jest po prostu wspaniałe, nie mogę się doczekać na kolejną część.! ;D A tak wgl. to ile masz ich w planie? Oby jak najwięcej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie mam jakiś planów co do ilości części, jedyna odpowiedź jaka mi się nasuwa na usta to, tyle na ile starczy mi sił :)
UsuńMasz wielki talent! Ostatnio przy Twoich opowiadaniach płaczę jak małe dziecko. To opowiadanie jest o prawdziwej miłości, więzi rodzinnej! Oby tak dalej! :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :***
Cześć! Śledzę twoje opowiadanie od samego początku. Nie jestem pewna, bo także mogłam coś przeoczyć lub jakieś części nie przeczytać, ale zauważyłam, że nie opisujesz nigdzie jak wygadają bohaterzy. Wiemy od początku jedynie że Bartek ma tatuaże na ciele. Próbuje zawsze wyobrazić sobie Gosię, ale przedstawia mi się ona nieraz jako blondynka a nieraz jako szatynka. Gdybyś mogła coś zrobić, (np: napisać "Wstałam rano, przeczesałam swoje długie blond włosy, umyłam zęby i wyszłam z domu.) byłabym ci bardzo wdzięczna i jeszcze łatwiej czytałoby mi się twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńDo reszty nie mam zastrzeżeń. Twoje opowiadanie jest cudowne i czekam na więcej. :)
Pozdrawiam, Ewa. :*
Pomyślę nad tym i na pewno niedługo pojawi się jakaś charakterystyka :)
UsuńKocham to opowiadanie co już nie jednokrotnie powtarzałam ;) masz mega talent !!!
OdpowiedzUsuńWitam Cie spodobało mi się twoje opowiadanie i to bardzo ale nie mogę się pogodzić z tym że uśmierciłaś Maćka z tym się nie mogę pogodzić :(. Pozdrawiam Lena
OdpowiedzUsuń