Przyjemnie było obudzić się obok niego i poczuć jego ciepło. Teraz bez ograniczeń mogłam cieszyć się jego widokiem. To było niesamowite, że po tak długiej drodze, sporym cierpieniu dostałam taką rekompensatę. Nic nie było w stanie zastąpić mi pustki jaką pozostawił po sobie Maciek, ale teraz ból nie był tak odczuwalny. Brakowało mi Maćka, ale nie wiem czemu czułam, że to on sprawił, że dostałam to czego tak bardzo chciałam, a w sumie nie czego tylko kogo. On tam z góry bez problemu dostrzegł moje uczucie do Bartka co spowodowało, że złączył nasze drogi w jedną. Przynajmniej w to wierzyłam.
Bartek spał tak słodko i niewinnie, że nie miałam sumienia go budzić. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki gdzie się ogarnęłam, ubrałam, a później spakowałam torbę do szkoły. Jak chcieliśmy zdążyć na lekcje to musiałam go obudzić. Położyłam się obok niego i dałam mu buziaka w policzek co nie odniosło żadnego skutku, więc delikatnie dmuchałam mu w twarz, po chwili uśmiechnął się do mnie, co było bardzo miłe.
- Dzień dobry – przywitałam go promiennie, w moim głosie kryło się wiele radości i wcale nie zamierzałam jej ukrywać.
- Cześć, która godzina? - był bardzo zaspany i tak słodko wyglądał. Moja buzia sama uśmiechała się na widok jego czekoladowych oczu.
- 7, czas wstawać, musimy jeszcze jechać do ciebie – Bartek przytulił się do mnie i ewidentnie nie chciało mu się wstawać. - Dalej – wyswobodziłam się z uścisku i poszłam się umalować. Jemu nie pozostało nic innego jak tylko wstać i ubrać się. Po chwili był gotowy, więc zeszliśmy na dół, gdzie siedzieli moi rodzice wraz z Marcinem.
- Dzień dobry – Bartek przywitał się z domownikami, czuł się trochę skrępowany i dało się to odczuć natomiast moi rodzice również nie byli przyzwyczajeni, że ktoś zostawał u mnie na noc.
-
Dzień dobry, usiądźcie z nami – tata uśmiechnął się do nas
i zaproponował wspólne śniadanie. Wiedziałam, że nie mieliśmy
na tyle dużo czasu by spokojnie jeść śniadanie i w sumie
ucieszyłam się z tego powodu ponieważ nie byłam gotowa na
wspólne śniadanie.
-
My będziemy lecieć, musimy jeszcze wjechać do Bartka a przecież
nie chcemy spóźnić się do szkoły – miałam nadzieję, że
rodzice nie będą mieli mi za złe szybkiego ewakuowania się z domu.
Po słowach wyjaśnienia poszliśmy do korytarza się ubrać.
-
Bartek, prawda ? - tata wstał i podszedł do nas, nie wiedziałam
czego mam się spodziewać ponieważ zaskoczył mnie swoim
zachowaniem. Patrzyłam znacząco na tatę, który nieubłaganie się
do nas zbliżał.
-
Tak – mój chłopak odpowiedział tacie i stanął naprzeciwko niego. Czułam, że oczy miałam wielkie jak pięciozłotówki.
-
Przypilnuj żeby zjadła śniadanie. - tata miał poważny wyraz
twarzy. Jego słowa były podyktowane troską o mnie, ale poczułam
się jak niemowlak, nad którym wszystko trzeba było zrobić.
-
Tato jestem już duża – uśmiechnęłam się po czym przytuliłam
się do taty. Głupio mi było, że obnażył przed Bartkiem mój
problem. Wyszłam na małą dziewczynkę.
-
Wiem, ale zapomniałaś chyba, że masz pilnować jedzenia. Więc
jak będzie ? - jeszcze raz spojrzał na Bartka oczekując
odpowiedzi. Wiedziałam, że nie odpuści dopóki nie usłyszy tego
co oczekiwał.
-
Oczywiście – Bartek rozwiał jego zmartwienia i byliśmy już
gotowi by udać się do szkoły, więc pożegnaliśmy się i
pojechaliśmy do Bartka.
-
Twój tata bardzo martwi się o ciebie – Bartek spojrzał w moją
stronę. Nie trudno było odgadnąć, że chciał abym mu wyjaśniła
zaistniałą sytuację.
-
Dla niego zawsze będę małą dziewczynką. Wiesz co, ja w sumie
się im nie dziwię, dałam im w kość. Jakoś nigdy nie
rozrabiałam za bardzo, nie przychodziłam pijana, naćpana ale
momentami jestem za wrażliwa, wtedy zapominam o jedzeniu, już
kilka razy miałam anemię, ostatnio otarłam się o nieświadomą
anoreksję. - patrzyłam przed siebie. Było mi głupio mówić o
swojej największej słabości a zarazem problemie, ale wolałam mu
sama o tym powiedzieć a nie czekać aż sam zacznie pytać. -
Kiedyś Maciek mnie pilnował, nawet dochodziło do tego, że
czasami mnie karmił. - uśmiechnęłam się sama do siebie na
wspomnienie tamtych czasów.
-
Pamiętam jak przytykał ci kanapkę do ust, myślałem, że robił
to z żartów.
-
Poniekąd tak było, był bardzo opiekuńczy – uśmiechałam
się do siebie, to było miłe, móc tak spokojnie, bez płaczu
myśleć o tym jak było kiedyś. Myśleć o bracie, który może
nie był ze mną ciałem, ale duszą na pewno mi towarzyszył.
Kiedy
byliśmy na miejscu, Bartek pobiegł do mieszkania przebrać się i
wziąć książki, później od razu udaliśmy się do szkoły. Gdy
zostawiliśmy kurtki w szatni to Bartek odprowadził mnie pod salę.
Nadszedł czas rozstania.
-
Spotkamy się na wf – dał mi buziaka w policzek i poszedł pod
swoją klasę. Byłam szczęśliwa znowu móc z nim przebywać, być
blisko. Ludzie widzieli w tym jakąś sensację, że znowu się
spotykaliśmy, widziałam wzrok Asi, który nic nie wyrażał.
Przykro mi było, że próbowała zniszczyć naszą przyjaźń, tyle
lat się znałyśmy, moi rodzice bardzo pomogli Asi mamie, kiedy
szukała pracy, zawsze jeździła z nami na wakacje. Trzymałyśmy
się razem niezależnie od tego co inni o nas uważali, a ona za
wszelką cenę nie chciała, żebym była z Bartkiem i była w
stanie zaryzykować naszą przyjaźń. Nie rozumiałam tego,
dlaczego? Przecież on nikomu z tej szkoły nic złego nie zrobił.
Ale tego już miałam się nie dowiedzieć a przynajmniej nie
planowałam tego i wcale nie czułam potrzeby by zmieniać plany.
Lekcje
mijały jak zwykle, nauczyciele skupiali się na maturzystach a my
mieliśmy trochę spokoju. Na wf nawet nie zamieniłam słowa z
Bartkiem, on grał w piłkę nożną a my w hokeja także nie
mieliśmy ani chwili wytchnienia. Bartek miał 8 lekcji, ja
skończyłam po 6 więc stwierdziliśmy, że spotkamy się dopiero
następnego dnia.
Zamiast
pojechać od razu do domu postanowiłam jechać na cmentarz, nie
było mnie tam od 3 dni i czułam się z tym bardzo źle. Tam i w pokoju Maćka czułam się najbliżej zmarłego brata. Bardzo potrzebowałam czuć jego bliskość.
Ukucnęłam
przed miejscem gdzie leżał, znajdowało się tam dużo kwiatów a
niedługo rodzice mieli brać się za stawianie pomnika. Myślałam,
że z czasem będzie mi lżej tam przychodzić, lecz za każdym
razem to miejsce wywoływało u mnie łzy. Było mi ciężko mówić
do kwiatów, ziemi, krzyża, ciągle miałam nadzieję, że otrzymam
odpowiedź, że On stanie obok i powie „Chodź idziemy na lody”
bądź cokolwiek innego ale coś powie.
-
Nie wiem czemu, ale mam takie przeczucie, że to co się wydarzyło
to Twoja sprawka. Tylko nie zaprzeczaj, nie zapominaj, że znam Cię
lepiej niż własną kieszeń. Wiem, że zawsze będziesz przy mnie, Twoje ciało zostanie tutaj na zawsze, ale Twoja dusza
będzie przy nas, mnie i rodzicach. - uśmiechałam się przez łzy.
Ludzie, którzy mnie mijali patrzyli na mnie jak na dziwaka, który
mówi do grobu, natomiast miałam to gdzieś i nie przestawałam. -
Znowu sprawiłeś, że jestem choć trochę szczęśliwa, zawsze
starałeś się poprawić mi humor, powodowałeś, że czułam się
lepiej i zawsze wiedziałeś jak to zrobić, nigdy nie musiałeś
długo szukać. I tym razem tak było. A ja, co dla Ciebie mogę
zrobić? Nie będzie tak, że Ty ciągle coś robisz dla mnie a ja
dla Ciebie nic. Obiecuję, że codziennie będę się modlić za
Ciebie bo tak chyba najbardziej Ci pomogę. Mam tylko małą prośbę
do Ciebie, śnij mi się częściej. Tęsknie za Tobą i to, że
jest Bartek nie wynagrodzi mi Ciebie, nawet w najmniejszym stopniu.
Gdyby to było możliwe to oddałabym wszystko byś mógł żyć. -
uklęknęłam i wytarłam łzy poczym odmówiłam modlitwę i
pojechałam do domu.
Zjadłam
obiad i siedziałam przy lekcjach. Wieczór spędziłam na czytaniu.
Za każdym razem gdy brałam książkę do ręki to wszystko dookoła
przestawało mieć znaczenie, zapominałam o Bożym świecie. Czas
stawał w miejscu a ja dawałam wodzę wyobraźni. Czekam na odzew z Waszej strony :)
Świetny rozdział zresztą jak zwykle. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej w jej życiu. Już czekam z niecierpliwością na new. :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział jest świetny ; )
OdpowiedzUsuńCUDOWNE!!!! <3 Boże jak się ciesze że oni są razem :))) są dla siebie stworzeni ;) masz talent :D
OdpowiedzUsuńcieszę sie że wszystko powoli wraca do normy:)
OdpowiedzUsuńi czekam z niecierpliwością na niedzielny obiad :)
pozdrawiam Ania
To opowiadanie od A do Z jest na serio super ! D;*
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić, super jak zawsze.
OdpowiedzUsuńEwa
jest świetnie, ale nie tak od A do Z. pisownia mnie boli..
OdpowiedzUsuń' miałam nadzieję, że rodzice nie będą mieli mi za złe szybkie ewakuowanie się z domu' <--- w tym zdaniu nie ma nic logicznego i jest takich więcej, przez co się zacinam. do tego interpunkcja, to też jest ważne. popracuj nad tym, a będzie jeszcze lepiej.
kciuk w górę! ;)
Szanuję Twoje zdanie, ale nie uważam, żebyś miała rację. To zdani jest logiczne tylko brakuje przecinka. Nie chcę pisać strasznie prostymi zdaniami typu " miałam nadzieję, że rodzice nie będą źli na mnie, że szybko ewakuowałam się z domu". Poświęcam tmu opowiadaniu naprawdę dużo czasu i każdą część przed dodaniem czytam kilka razy i poprawiam błędy, które zauważę. Jestem tylko człowiekiem i każdy popełnia błędy. Nie jestem jakąś zawodową pisarką ani nie uczę się pod tym kątem także nigdy to opowiadanie nie będzie perfekcyjne, mimo, że chciałabym tego.
Usuńnie chodzi o to, że masz pisać prosto, tylko lepiej brzmiałoby 'szybkiego ewakuowania się', lub ' szybkiej ewakuacji' .
Usuńi nie jest tak, że chcę Cię urazić, bo wiem, że każdy może się pomylić, ale po prostu niektóre zdania źle brzmią. wiem, bo ja też mam na swoim koncie kilka opowiadań i również spotkałam się z taką krytyką, to pomaga. liczę, że weźmiesz to pod uwagę, pamiętaj że, może być tylko lepiej ;)
Noo uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńnajlepsze opowiadanie ever ;d
OdpowiedzUsuńPerfekcyjnie :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe, z resztą jak zawsze! :)
OdpowiedzUsuńA ja jak zwykle bywać BECZE :-(
OdpowiedzUsuń