Właśnie jesteśmy na etapie przeprowadzki z niewielkiego mieszkanka w
bloku do prawdziwego domu. Będąc małą dziewczynką zawsze marzyłam o domu
z ogródkiem w którym będę mogła się opalać, bawić z psem, robić grilla
dla znajomych. Teraz moje marzenia z dzieciństwa się spełniają chociaż
nigdy o tym marzeniu nie zapomniałam to odeszło ono na dalszy plan bo
niczego mi w życiu z rzeczy materialnych nie brakowało. W naszym domu
odkąd pamiętam dostawaliśmy wszystko czego chcieliśmy, tata jest
gadżeciarzem także każdą nowością techniczno-elektroniczną mogliśmy się
cieszyć w domu, na święta, urodziny i inne uroczystości dostawaliśmy
prezenty, które zawsze nas cieszyły, sprawiały nam radość. Ale to tylko
zewnętrzna strona.
Strona materialna zostawała zaspokajana w nadmiarze a strona uczuciowa,
emocjonalna zostawała wiecznie nienasycona. Rodzice pochłonięci swoimi
sprawami zawodowymi. Tata, przystojny pan prawnik z własną kancelarią
adwokacką, prawny przedstawiciel kilku firm nie tylko w kraju.
Mężczyzna, który robi wszystko by jego rodzinie niczego nie brakowało,
poza jego obecnością. W domu można go spotkać wieczorami i przy
odrobinie szczęścia w niedzielę, jeżeli nigdzie nie wyjeżdża. Mama,
kobieta po czterdziestce, kobieta sukcesu, pani stomatolog z własną
przychodnią. Zapracowana i pochłonięta swoją pasją- leczeniem zębów.
Grzebanie w cudzych zębach sprawia jej niepohamowaną przyjemność. Lubi
to co robi. Podobnie jak tata, w domu jest wieczorami i czasem w
niedzielę, jeżeli nigdzie z tatą nie wyjedzie w sprawach służbowych.
Mam dwójkę rodzeństwa. Braci. Zastanawiałam się czy fajnie jest mieć
siostrę, ale z braćmi nie jest najgorzej. Cieszę, się, że są starsi ode
mnie. Marcin ma 21 lat. Jako pierwszy, najstarszy syn prawnika studiuje
prawo. Mam wrażenie, że modne jest prowadzenie kancelarii przez ojca i
syna. Chociaż po Marcinie można stwierdzić, że jest zadowolony z wyboru
dokonanego poniekąd przez rodziców. Jest przystojnym chłopakiem, który
jest nade opiekuńczy jeżeli chodzi o mnie, jego młodszą siostrę. Lubi
imprezować i jest też zagorzałym kibicem piłki nożnej. Sam kiedyś
praktykował teraz, traktuje jako hobby, oderwanie od kodeksów gra w
towarzyskie mecze czy to na uczelni czy z pobliskim klubie sportowym.
Mój drugi brat jest również starszy ode mnie ale młodszy od Marcina. Ma
19 lat i jest w klasie maturalnej w liceum. Rodzice chcieli abyśmy
chodzili do prywatnej szkoły ale ja nie czuję się swobodnie w
towarzystwie bogaczy, uważam, że jest to po prostu wywyższanie się i
traktowanie szkół publicznych za gorsze. Przez mój sprzeciw mama
zdecydowała, że Maciek też będzie chodził do tej samej szkoły co ja,
żeby mnie pilnował, aby nic mi się nie stało. Maciek to bardzo fajny
chłopak. Pomimo, że rodzice chcieliby żeby poszedł w ślady starszego
brata to Maciek jest bardziej artystyczną duszą. Od zawsze lubił
instrumenty, gitara, perkusja, bas - to jest to co on lubi. Rodzice
podchodzą bardzo sceptycznie do jego pasji, nigdy mu nie zabraniali grać
i nawet kupowali instrumenty i zapisali go na zajęcia do szkoły
muzycznej to i tak zawsze mówili, że to niech będzie hobby, coś
dodatkowego do życia a zawód niech będzie bardziej pewny i ‘’życiowy’’.
Maciek jest w klasie o profilu ekonomicznym. Mimo, że to artystyczna
dusza, to lubi cyferki, planuje studiować coś ekonomicznego czy
zarządzanie. Poniekąd idzie w ślady mamy, która oprócz ukończenia
stomatologii skończyła studia na uniwersytecie ekonomicznym i dorabiała w
tym zawodzie.
Moje relacje z braćmi są dobre. Kłócimy się czasem ale bardzo jesteśmy
za sobą. Kochamy siebie. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, szczególnie
wieczorami czy w weekendy. Mamy podobny gust muzyczny i wybieramy się
na różne koncerty, chodzimy do kina, wyjeżdżamy w góry, nad morze.
W moim życiu jest jeszcze jedna ważna osoba. Irena – to nasza gosposia,
nie lubię tego słowa. Bo dla mnie Irena to druga mama. Kobieta, która
dbała o mój i moich braci rozwój szczególnie emocjonalny. Spędzała z
nami każdą chwile w dzieciństwie, uczyła nas pisać i czytać, bawiła się z
nami, czesała kitki, robiła warkocze ale i też była surowa, ma swoje
zasady i ich przestrzega. Teraz gdy przeprowadzamy się w inną część
miasta Irena będzie przychodzić do nas co drugi dzień, do tej pory była
codziennie, ale podrosneiśmy i czas się usamodzielnić. Nie da się
odzwyczaić od jej pysznych obiadków, obecności a przede wszystkim
miłości.
I to moja rodzina. Jestem jeszcze ja. Jaka jestem? Chyba normalna.
Jestem w drugiej klasie liceum, na profilu ogólnym, jakoś nigdy nie
potrafiłam się określić co chcę robić. Moją pasją są kosmetyki, lubię
robić makeupy, lubię modę ale i samochody a szczególnie jazdę nimi i to w
szczególności łączy mnie z braćmi. Adrenalina sprawia, że żyję, wtedy
czuję pełnie życia. Ale to hobby. Uwielbiam też płyty i książki i mam
pokaźną kolekcję tego i tego. Nikt nie rozumie dlaczego wydaję pieniądze
na coś co jest chwilowe, co przecież można ściągnąć przez internet.
Teraz książki czyta się w wersji elektronicznej a nie kupuje. Jednak
lubię zapach książek czy moment rozpakowywania płyty, chwilę kiedy
słyszę pierwsze dźwięki. Co do mnie to Irena nauczyła mnie nie iść na
łatwiznę ani na skróty w życiu. Dlatego w wakacje pracuję. W zeszłe
wakacje pracowałam u mamy w przychodni i u taty w kancelarii. U mamy
pomagałam w recepcji, pomagałam w czyszczeniu sprzętu itp. U taty,
pomagałam w papierach, porządkowałam, pilnowałam spotkań, pomagałam
sekretarce. Kiedyś pracowałam przy zbieraniu owoców, byłam kelnerką. W
te wakacje nie mogłam nic ciekawego znaleźć więc załapałam się u
rodziców. Niektórzy dziwią się czemu pracuję, bo przecież mogę mieć
wszystko co chcę, nawet nie muszę prosić rodziców. Wystarczy, że zapłacę
kartą kredytową. Ale co to za radość ? Lubię spełniać swoje zachcianki
za swoje pieniądze, zarobione przeze mnie.
Dzień dobry Paulino,
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam czas na rozpoczęcie Twojego dzieła, które ma już całkiem sporą objętość. Muszę przyznać, że po przeczytaniu rozdziału, gdzieś tam bliżej teraźniejszości, rozdział pierwszy bardzo mnie zaskoczył i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Ileż smutku w tym bogactwie o jakim piszesz. Urzekło mnie, że jest to prawdziwe i Ty to bardzo ładnie uchwyciłaś. Jest wiele rodzin, które myślą, że samym ciałem dzieci żyją, a zapominają o duszy i tym, że najważniejsze jest za darmo, czyli danie siebie samych i ich miłości. Nic nie jest w stanie tego zastąpić.
Pozdrawiam Cię - Ela
Bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałaś.
UsuńDziękuję Ci za te słowa, miło mi, że ktoś dostrzega coś więcej poza obrazkiem. Nie każdy szuka wartości, emocji czy głębszych znaczeń :)