Gdy byłam pod klubem było już przed 22, kolejka była spora, ale udało mi
się wejść w miarę szybko. Kurtkę zostawiłam w szatni i poszłam na salę.
Było bardzo dużo ludzi, więc tanecznym krokiem przeciskałam się pomiędzy nimi
i doszłam do baru. Usiadłam na krześle i wtedy zza baru wyjrzał Bartek.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – uśmiechnął się do mnie miło, właśnie
robił drinka dziewczynie, która siedziała obok mnie, widać było, że Bartek
jej się podobał.
- Powiedziałam, że będę a ja dotrzymuję słowa. – uśmiechnęłam się do niego a on oparł się rękami i blat.
- Co chcesz do picia?
- Wódkę z colą. – uśmiechnęłam się do niego po czym obrócił się i
nalewał mi do szklanki mojego trunku. Z racji, że ruch był bardzo duży, podał mi
drinka i przyjmował kolejne zamówienia. Obróciłam się na krześle przodem
do parkietu i przyglądałam się ludziom.
- Jak chcesz tańczyć to idź, dołączę później. – powiedział mi do ucha,
obróciłam się twarzą do niego i nasze twarze były bardzo blisko siebie, niebezpiecznie blisko.
- Poczekam na ciebie. – uśmiechnęłam się i popijałam dalej drinka.
- Dzisiaj pobiłaś samą siebie. – dokładnie przyglądał się moim oczom.
- Dlaczego?
- Ślicznie wyglądasz. Nie dziwię się, że ten facet tak ci się przygląda.
– spojrzałam w prawą stronę i faktycznie siedział tam facet, na moje
oko miał z 25 lat i był naprawdę przystojny. Kiedy nasze oczy się
spotkały uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Z powrotem spojrzałam na
Bartka.
- Ale to z tobą tu jestem. Możesz mi zrobić jeszcze raz to samo ? –
uśmiechnęłam się do mojego barmana po czym na jego twarzy zagościł jeden
z najmilszych uśmiechów jakie widziałam w swoim życiu. Po chwili ktoś
usiadł obok mnie, był to ten sam mężczyzna, który mi się przyglądał.
- Cześć. Masz ochotę na drinka? Albo zatańczyć ? – był odwrócony twarzą do mnie a ja się zaśmiałam pod nosem.
- Mam już partnera i drinka właśnie też – wtedy Bartek podał mi moje
zamówienie – Z nim tutaj jestem – spojrzałam na Bartka a z jego twarzy
zniknął uśmiech, patrzył się na nieznajomego, któremu podał piwo.
Mężczyzna spojrzał na mnie po czym odszedł.
- Fajnie wyglądasz za tym barem. – on się tylko uśmiechnął i przyjmował
kolejne zamówienia. Nie przeszkadzało mi, że siedziałam tak bezczynie kiedy
ludzie za mną bawią się w najlepsze. Nie miało to znaczenia. Ważne było,
że mogłam na niego patrzeć, być obok. Co chwilę czule się uśmiechał i
moje potrzeby zostały w pełni zaspokojone. Było widać, że podobał się
dziewczynom i to o sto razy ładniejszym ode mnie, ale co mi schlebiało, to, że nie wydawał się być
nimi zainteresowany. Miałam wrażenie, że w ogóle nie był świadom
swojej urody oraz tego jak przyciągał uwagę. Czułam się bardzo
dowartościowana, że tylko mi posyłał uśmiechy.
- Już kończę. – powiedział do mnie i poszedł na zaplecze. Spojrzałam na
zegarek i było już wpół do 24. Dokończyłam drinka i Bartek znalazł się
przede mną.
- Z tej perspektywy wyglądasz jeszcze ładniej. – stał naprzeciwko i przyglądał się dokładnie każdemu kawałkowi mojej twarzy.
- Hej przystojniaku. – kręciłam się na krześle, to w prawo to w lewo, nie odrywałam wzroku od niego.
- Chcesz zatańczyć ? – pokiwałam głową na znak zgody, złapał mnie za
rękę i poszliśmy na parkiet. Tańczyliśmy cały czas patrząc na siebie,
między nami tworzyła się chemia i chyba oboje to czuliśmy. Było tak
spokojnie, obyło się obmacywania i innych prowokujących ruchów,
tańczyliśmy tak swobodnie.
- Pójdziemy do baru ? - byłam spragniona, potrzebowałam natychmiast
czegoś się napić, suchość w ustach była dużym dyskomfortem. Mój
towarzysz uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę i poszłam za nim.
- Co chcesz? – zapytał gdy byliśmy przy barze, teraz swoją ręką obejmował mnie w pasie.
- Sok będzie ok. – sobie zamówił piwo. Usiedliśmy na krzesłach, spojrzałam na zegarek i było przed 2.
- Nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał.
- Cieszę się, to komplement. Masz konkretną godzinę o której masz być w
domu? – podobał mi sposób w jaki na mnie patrzył, w jego oczach było dużo
troski.
- Nie mam ograniczenia. Nie będę się bawić w kopciuszka. – zaśmiałam się
po czym wypiliśmy nasze napoje i znowu poszliśmy na parkiet. Po godzinie
oboje byliśmy już bardzo zmęczeni. Przy barze poczekałam na Bartka, by wziął swoje rzeczy z zaplecza i poszliśmy do szatni po moją kurtkę. Zamówiłam
taksówkę i czekaliśmy na zewnątrz.
- Pojadę z tobą i tą samą taksówką wrócę do swojego domu. – uśmiechnął się Bartek i założył mi kaptur na głowę.
- Dobrze. Świetnie się bawiłam. Dziękuję za mile spędzony czas.
- To ja dziękuje za miłe towarzystwo. Gdyby nie ty pewnie już bym spał
albo nadal stał za barem. Jeżeli będziesz miała ochotę to możemy
powtarzać to częściej.
- Nie widzę przeciwwskazań. Chodź, taksówka przyjechała. – poszliśmy do
samochodu. Objął mnie ramieniem a ja wtuliłam się w niego.
- Proszę poczekać. – powiedział do kierowcy kiedy byliśmy już pod moim
domem i odprowadził mnie do drzwi. Wyciągnęłam klucze z torebki i
podniosłam głowę.
- Słodkich snów. – pocałował mnie w policzek, nie potrafiłam nic
powiedzieć, tylko się uśmiechnęłam. Widziałam jak wsiadł do taksówki i patrząc na mnie zza
szyby odjechał. Radośnie weszłam do domu i poszłam od razu na górę. Było tuż przed 4 a Maciek siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Spojrzał na
mnie lecz nie odezwałam się do niego. Nie chciało mi się z nim
rozmawiać, wiedziałam, że to właśnie na mnie czekał. Otworzyłam drzwi do
pokoju i zamknęłam je za sobą na klucz. To miał być znak dla niego, że
nie miałam ochoty na zwierzenia. To było moje życie i to ja byłam jego
reżyserem.
Byłam szczęśliwa, ale i też potwornie zmęczona. Zmyłam makijaż i od razu
przebrałam się w pidżamę. Napisałam sms’a do Asi i Filipa „To była
najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć w tej sprawie. Dobranoc”.
Z uśmiechem na ustach zasnęłam nim zdążyłam o czymkolwiek pomyśleć.
Następnego dnia obudziłam się przed 13 i od razu wzięłam prysznic,
przebrałam się w dresy i zeszłam na dół by cokolwiek zjeść. W salonie
siedział Maciek z Marcinem.
- Hej. – powiedziałam do braci i zaczęłam robić herbatę i tosty.
- W końcu wstałaś. – uśmiechnął się Marcin a Maciek nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
- No zaszalałam dzisiaj. W końcu weekend – odwzajemniłam jego uśmiech i z
swoim śniadaniem poszłam do siebie. Na telefonie miałam kilka
wiadomości.
Od Asi „Koniecznie musisz mi wszystko opowiedzieć.”, na same wspomnienie
dzisiejszej nocy kąciki ust powędrowały do góry. Był też od Filipa
„Brawo! I tak ma być, spotkamy się w czwartek to pogadamy”. Z Asią
umówiłam się na obiad. Nie miałam za dużo czasu więc od razu zaczęłam
się ogarniać, włosy związałam w kok, na twarz nałożyłam podkład i tusz
do rzęs. Ubrałam się, spakowałam torebkę, wzięłam buty i zbiegłam na
dół.
- Gdzie ty się znowu wybierasz? – zwrócił się w moja stronę Marcin a Maciek tylko zmierzył mnie od góry do dołu.
- Umówiłam się na obiad. – założyłam buty i ubierałam kurtkę.
- O której wrócisz ? – nie był to zbyt miły ton głosu, ale nie zamierzałam zwracać na to uwagi.
- Nie za późno. Zresztą czy ty mi się spowiadasz ? Pa. – wzięłam torebkę
i wyszłam. Nie miałam ochoty na żadne kłótnie. Czułam, że Maciek mu o
wszystkim powiedział i ze oboje mieli problem z Bartkiem.
Pojechałam w umówione miejsce, Asia już na mnie czekała.
- Przepraszam, robiłam co mogłam ale nie wyrobiłam się. – przytuliłam przyjaciółkę.
- Spoko, tylko chwilę czekałam. Chodź. – weszłyśmy do środka,
zamówiłyśmy pizzę i rozmawiałyśmy. Wszystko jej opowiedziałam, czułam
się taka szczęśliwa. To było miłe patrzeć jak przyjaciółka cieszyła się razem ze mną. Po trzy godzinnej rozmowie i
zjedzeniu obiadu odwiozłam ją do domu i pojechałam do siebie. W domu nie było nikogo, więc poszłam do swojego pokoju i wieczór spędziłam, na
odrabianiu lekcji i przygotowywaniu się do nowego tygodnia szkoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz