Następnego dnia wstałam przed 7 i zaczęłam się szybko szykować. Włosy
zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się.
Spakowałam torbę, wzięłam buty i zeszłam na dół, gdzie byli rodzice i
Maciek.
- Hej – uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole. Zjadłam śniadanie a w między czasie Maciek się zbierał do szkoły.
- Czemu wy się do siebie nie odzywacie? Nie zbieracie się razem do
szkoły? – popatrzył na nas tato i zapadła cisza, Maciek spojrzał na mnie
a później zaczął się ubierać.
- Ja jadę, pa. – i wyszedł z domu. Najlepiej było uciec od problemu.
- Co jest? – wzrok taty powędrował w moją stronę.
- Eh, co mam ci powiedzieć? Maciek przeliczył się ze swoimi kompetencjami, chce układać mi życie a ja mam inne plany.
- A dokładniej? – teraz mama włączyła się do rozmowy a ja czułam się jak
pod ostrzałem. Nie chciałam spiskować przeciwko bratu ani też się skarżyć.
- Poznałam kogoś a Maciek tego kogoś nawet nie poznał, a już go nie lubi
i nie ma ku temu żadnych powodów. Więc co ja mogę ? Lepiej będzie jak
każde z nas będzie żyło swoim życiem. Ja nie chcę się z nim kłócić, to
mój brat i bardzo go kocham, ale mam swój rozum i to nim będę się
kierować. – uśmiechnęłam się do rodziców po czym oni odwzajemnili mój
uśmiech. – Zbieram się bo się spóźnię. – wstałam od stołu i skierowałam
się do wyjścia.
- Jesteś mądrą dziewczyną. On wart jest tego ? – zaskoczył mnie tata swoim pytaniem, wiedziałam o co mu chodziło.
- Wart jest mojego zaufania. – uśmiechnęłam się po czym wyszłam i pojechałam do szkoły.
Niemal spóźniłam się na lekcje, prawie wbiegłam do sali. Zajęłam miejsce
obok Asi, uśmiechnęłam się do niej na przywitanie. Pierwsza lekcja
szybko nam minęła, później poszłam na angielski, na samą myśl, że znowu
go zobaczę przyspieszyłam kroku. Stał przy parapecie a naprzeciwko niego
był chłopak, widziałam go od tyłu, po chwili zdałam sobie sprawę, że to
przecież Maciek. Od razu podeszłam do nich.
- Co jest ? – popatrzyłam to na Bartka, to na Maćka, ten z kolei jak
mnie zobaczył odwrócił się i odszedł. Nic do mnie nie powiedział.
- Czego chciał od ciebie? – spojrzałam na Bartka, byłam nieco zdenerwowana.
- Nic. Chodź na lekcje. – uśmiechnął się do mnie i skierował się do klasy.
- Nie. Najpierw mi powiesz czego chciał. – odwrócił się w moją stronę i rozłożył ręce.
- Chcesz się spóźnić? Innym razem o tym porozmawiamy. – po tych słowach
wszedł do klasy a ja nie miałam innego wyjścia tylko zrobiłam to samo.
Na lekcji nie mieliśmy możliwości porozmawiać, ale wiedziałam, że tak
tego nie zostawię. Nie pozwolę Maćkowi mieszać się w to co jest, a
raczej tworzy się między mną a Bartkiem. Gdy zadzwonił dzwonek Bartek
powiedział „do zobaczenia” i poszedł, nie zdążyłam nawet mu
odpowiedzieć. Na przerwie obiadowej poszłyśmy z Asią na stołówkę,
stałyśmy w kolejce po jedzenie.
- Siadamy z chłopakami ? – Asia spojrzała na mnie i nakładała sobie sałatkę.
- Nie chcę teraz rozmawiać z Maćkiem. Nie wiem czego chciał od Bartka, ale nie będę tutaj się z nim kłócić. Nie będzie ci przeszkadzać jak
usiądziemy same? – spojrzałam na przyjaciółkę a ona tylko się do mnie
uśmiechnęła, co było znakiem zgody. Poszłyśmy do stolika i spokojnie
jadłyśmy nasze obiadki. Bartek siedział z chłopakami z klasy i z dwiema
jakimiś dziewczynami, z tego co dało się zauważyć dobrze się bawili. Nie
byłam w nastroju, żeby na nich patrzeć, widziałam też jak mój brat z
kolegami co chwilę mi się przyglądali. Od razu jak zjadłyśmy poszłyśmy na
lekcje. Dzisiejszy dzień w szkole był dla mnie męczący i gdy zabrzmiał
dzwonek po ostatniej lekcji poczułam jak wielki kamień spadł mi z serca.
- Wreszcie do domu. To teraz sobie porozmawiam z moim kochanym braciszkiem. – powiedziałam do Asi gdy wychodziłyśmy ze szkoły.
- Tylko go nie zabij. – nie odpowiedziałam na słowa przyjaciółki bo już
nie zdążyłam. Podbiegł do mnie Bartek, złapał mnie za rękę.
- Chodź. – uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą.
- Ale ja samochodem jestem – przystanął, widać było, że zburzyłam jego koncepcję.
- To dawaj kluczyki. – uśmiechnął się i zanim zdążyłam otworzyć pięść w
której trzymałam kluczyki to sam to zrobił i biegliśmy do samochodu.
- Nie gniewaj się, że ją zabieram. – niemalże krzyknął do Asi.
- Spokojnie. Do jutra. – uśmiechnęła się do niego i byliśmy już przy
samochodzie. Widziałam, jak Kuba wskazał ręką na nas, co spowodowało,
że Maciek gwałtowanie na nas spojrzał. Nim zdążył cokolwiek zrobić to my
odjechaliśmy.
- Co to miało być ? – zaśmiałam się do Bartka wskazując ręką za siebie, co u niego wywołało głośny śmiech.
- Przejaw manifestacji skierowany przeciwko twojemu bratu. – patrzył przed siebie a ja zastanawiałam się gdzie jedziemy.
- Aha, czyli zrobiłeś to dlatego by go wkurzyć a nie dlatego, że masz
ochotę ze mną pobyć? – chciałam by zabrzmiało to ironicznie, ale ton
mojego głosu zawiódł mnie i wyglądało to tak, jakbym poważnie robiła mu
wyrzuty, ucieszyłam się gdy zobaczyłam, że śmieje się z moich słów.
- Dziewczyno, jeszcze nie zauważyłaś, że lubię z tobą przebywać? A
jeżeli mogę przy tym wkurzyć twojego brata buca to powiedz, sama byś z
takiej okazji nie skorzystała ? – spojrzał na mnie i oboje śmialiśmy się
najgłośniej jak potrafiliśmy.
- A gdzie jedziemy?
- A spieszysz się gdzieś ? – spojrzał na mnie wymownie, wiedziałam, że
choćbym miała coś zaplanowane to w tej chwili nie miało to znaczenia.
Moją odpowiedzią był śmiech połączony z bezradnym kręceniem głową. – No i
tak myślałem. – patrzył przed siebie. Widziałam, że wyjeżdżamy z miasta, ale nie miałam żadnych obaw, ufałam mu. Mogłam z nim jechać nawet na
koniec świata. W jego obecności czułam się bezpieczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz