środa, 12 czerwca 2013

The experience cz 40


Obudziłam się rano, Piotrek jeszcze spał. Przez chwilę przyglądałam się mu, był słodki i taki uroczy. Postanowiłam zrobić nam śniadanie, zeszłam na dół, chyba byliśmy sami w domu bo nikogo nie słyszałam. Zastawiłam stół i krzątałam się po kuchni.
- Cześć Słońce – odwróciłam się i zobaczyłam Piotrka, który przeciągał się.
- Dzień dobry, już się wyspałeś? - uśmiechnęłam się do niego i podeszłam bliżej.
- No powiedzmy – odpowiedział przytulając mnie. Nasze usta złączyły się w pocałunek.
- Zapraszam na śniadanie – wyrwałam się z jego objęć i usiadłam przy stole. Piotrek usiadł naprzeciwko mnie i zabraliśmy się za jedzenie co chwilę posyłając sobie uśmiechy.  Niedługo po tym, do domu wszedł Maciek z Marcinem.
- O, śniadanko, chyba nie będziecie mieli nic przeciwko jak się przyłączymy? – Marcin nawet nie czekając na naszą odpowiedź wziął talerz i zaczął się częstować.
- Śmiało – uśmiechnęłam się do braci. Jedliśmy w ciszy, napięta atmosfera z wczoraj chyba wszystkim się udzieliła. Bracia zaoferowali się, że posprzątają, Piotrek zdecydował, że już pojedzie do akademika. Pożegnaliśmy się i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic, ubrałam się w czarne spodnie, koszulę jeansową, zrobiłam lekki makijaż, gdy wyszłam z pokoju zobaczyłam braci siedzących na kanapie.
- Hej, gdzie ty się wybierasz? - Maciek spojrzał na mnie.
- Jadę się przejechać. - uśmiechnęłam się do braci i usiadłam koło nich na sofie.
- Sama? Coś się stało? Mogę z tobą jechać - Marcin skierował się do mnie.
- Wszystko w porządku, po prostu chcę pobyć sama i przemyśleć parę spraw. Nie martwcie się mam telefon i jak coś to będziemy w kontakcie. - Uśmiechnęłam się do nich po czym zeszłam na dół. Ubrałam moje brązowe emu, czarną kurtkę, torebkę i wyszłam. Wyprowadziłam samochód z garażu i pojechałam przed siebie. Wszystko w moim życiu było jasne poza jedną wczorajszą sytuacją, za którą czułam, że ponosiłam odpowiedzialność. Pojechałam do Bartka. Gdy zapukałam do drzwi otworzył mi jego brat.
- Cześć, zastałam Bartka? - uśmiechnęłam się przyjaźnie, starałam się nie dać po sobie poznać, że się denerwowałam.
- Hej, nie ma go. Ale nie był w za dobrym humorze dzisiaj. - Jacek był miły, ale wyczułam troskę o brata.
- Nie dziwię się. - spojrzałam w bok, poczułam się winna, a ta wina we mnie narastała.
- Wejdź, chyba powinniśmy porozmawiać. - rozszerzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Nie wiedziałam, czy wiedział co się wczoraj wydarzyło, ale uznałam, że powinien był wiedzieć. Obojgu nam zależało na szczęściu Bartka. Rozebrałam się i usiadłam w salonie, wpatrywałam się w obraz za oknem.
- Chcesz coś do picia? - Jacek spojrzał na mnie a tym samym wyrywał mnie z zamyślenia.
- Nie, dziękuję. - zacisnęłam mocno ręce na piersi bo nie wiedziałam czy dobrze robiłam. Nie chciałam działać za plecami Bartka. 
- Ty wiesz co się stało? Prawda? Dlaczego Bartek był mocno zdenerwowany, jak i wczoraj tak i dzisiaj? - usiadł naprzeciwko mnie i patrzył na mnie, oczekiwał wyjaśnień a ja się bałam, że mnie zaraz osądzi.
- Przez jakiś czas byłam w związku z Bartkiem, chwilę. Nie wiem czy ci o tym mówił. - popatrzyłam na niego. Zaczęłam od tego bo nie wiedziałam jak zacząć. Byłam w kropce.
- Mówił, ostatnio mi powiedział, że już nie jesteście razem.
- Tak, to prawda. W mikołajki, ponad miesiąc czasu już się nie spotykamy. To zagmatwana historia. Rozstaliśmy się w sumie nie wiem przez kogo, moja przyjaciółka namieszała, ale się nie przyznaje i każde z nich tworzy swoją wersję, ale to bez znaczenia. Wczoraj byłam w klubie, Bartek tam pracował - zawiesiłam się trochę, coraz trudniej było mi o tym mówić. Po prostu czułam się winna.
- I co było dalej? - podniósł moją głowę do góry.
- Byłam z chłopakiem. Wiem, że może Ci się to wydać dziwne, ale jestem z kimś w związku i jestem szczęśliwa. Bartek nas wczoraj tam zobaczył i nie wytrzymał, tzn. popchnął Piotrka, mojego chłopaka. Na szczęście żadne z nich nie posunęło się dalej, moi bracia w porę odciągnęli Piotrka, ale nie wiem jakby to się zakończyło. Później jeszcze się pokłóciłam z Bartkiem, uderzyłam go w twarz na szczęście nie zareagował. Czuję się winna temu wszystkiemu. Bartek opowiadał mi o tym co przeszedł i czuję się okropnie z tym, że stworzyłam taką sytuację, że mógł zaprzepaścić to nad czym tyle pracował. - łzy pojawiły się w moich oczach.
- Przestań, to nie twoja wina. Bartek ma swój rozum i swoją dojrzałość. Nie powinien był się tak zachować, nie powinien był go w ogóle popchnąć, to był pierwszy krok do tego by zaczęła się bójka. Podziękuj swoim braciom, to dzięki nim nie doszło do gorszej sytuacji a tobie dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. Bartek musi wrócić na terapię. - złapał mnie za dłoń. - Nie obwiniaj się.
- Zgodzi się? - spojrzałam na niego.
- Moja w tym głowa. - posłał mi uśmiech.
- Chyba powinnam z nim porozmawiać, w sumie po to tutaj przyszłam. Myślisz, że powinnam? - spojrzałam pytająco na niego.
- Możesz spróbować. Dam ci mój nr telefonu, jak by coś się działo to proszę daj mi znać. - dał mi swoją wizytówkę.
- Okej. Chyba wiem gdzie go mogę znaleźć, dam ci znać jakby coś złego się działo. - wstałam i poszłam ubrać kurtkę.
- Proszę Ccę, nie obwiniaj się. - na znak otuchy pogłaskał mnie po ramieniu. Pożegnałam się z nim i poszłam do samochodu. Pojechałam na siłownię, tam gdzie kiedyś zabrał mnie Bartek. Pamiętam, jak powiedział „gdybym kiedyś zniknął a ty szukałabyś kontaktu ze mną to wiesz gdzie mnie szukać”.
Po 40 minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka, było sporo mężczyzn. Podeszłam bliżej, zobaczyłam jak na ringu walczyło ze sobą dwóch mężczyzn, jednego z nich rozpoznałam bez problemu, to był Bartek. Spojrzałam w bok, gdzie stał Przemek, Bartek nas kiedyś sobie przedstawił, to był jego trener a zarazem przyjaciel.
- Cześć. - uśmiechnęłam do stojącego obok postawnego mężczyzny. Czułam niepewność czy mnie pamięta.
- Hej. Ty jesteś dziewczyną Bartka? - wyciągnął dłoń w moją stronę, którą uścisnęłam.
- Już nie.
- To już rozumem jego złość. - popatrzył na ring. Bartek miał bardzo dużo siły w sobie, ale też złości.
- Myślisz, że mogę z nim teraz porozmawiać? - Przemek popatrzył na mnie.
- Jasne. Wczoraj do niczego nie doszło prawda? - byłam zaskoczona, widocznie Bartek opowiedział mu co się wydarzyło w nocy.
- Tylko popchnął. - wiedziałam, że o to mu chodziło. Zdziwiłam się jak szczera relacja łączyła Bartka z Przemkiem.
- Zaraz skończą. Poczekaj tu. - Przemek poszedł do narożnika, chłopaki skończyli walkę. Bartek spojrzał w moim kierunku, zanim podszedł zdjął rękawice, oblał się wodą, tak jakby się nią umył i założył koszulkę. Spokojnie czekałam, aż sam do mnie podejdzie.
- Co chcesz? - nie był zbyt miły, a raczej oschły i taki pozbawiony uczuć.
- Porozmawiać o tym co się wczoraj stało. - mój głos ścichł przez jego szorstkość. Nie wiedziałam czy było coś po mnie, odnosiłam wrażenie, że byłam wrogiem.
- Nie mamy o czym gadać. - poszedł dalej. Dogoniłam go zastawiając mu drogę.
- Ja myślę, że mamy. - obudziła się we mnie waleczność, takiej siebie nie znałam.
- Chyba wszyscy nauczyli cię, że zawsze dostajesz to czego chcesz. Sama powiedziałaś, że to koniec. Masz nowego chłopaka i to niech on spełnia twoje zachcianki – był coraz mniej przyjemny. Był innym Bartkiem, nie tym, którego poznałam i którego pokochałam.
- Ogarnij się okej? Przyszłam tutaj bo się martwię o ciebie pomimo tego co zaszło. - rozłożyłam ręce, moje emocje dały znać, ton głosu był głośniejszy, czułam, że inni się na nas patrzyli ale miałam to gdzieś.
- A co? Czujesz się winna i szukasz rozgrzeszenia? - zrobił krok do przodu, był coraz bliżej mnie i to mnie niepokoiło. Bałam się, że zaraz stanie się coś, czego mogę żałować.
- Myślałam, że jesteś inny, silniejszy wiesz? A ty przy pierwszej lepszej okazji dajesz się sprowokować ? Wiesz co mogłeś wczoraj zrobić ?! Zaprzepaścić wszystko to nad czym pracowałeś!
- Czemu cię to interesuje? Bo co, przez ciebie?!  Matka Teresa się znalazła! Powiem ci jedno, zajmuj się nowym chłoptasiem, a mnie zostaw! Tak bardzo prosiłaś żebym to ja dał ci spokój a teraz to ty mnie nachodzisz! Nie każdy będzie na twoje zawołanie – denerwował się, a moja irytacja coraz bardziej narastała. Nie chciałam się z nim kłócić, w sumie sama nie wiem czego się spodziewałam. Ta rozmowa do niczego nie prowadziła.
- Ja nie przyszłam tutaj by drzeć koty z tobą. Ale to nie ma sensu. Umówmy się tak, ja już nigdy nie będę jak to nazwałeś, nachodzić cię a ty nie zaczepiaj moich znajomych. - popatrzyłam mu w oczy po czym odeszłam. Nie odwróciłam się. Wyszłam z budynku i wzięłam głęboko oddech. Czułam się zmasakrowana odbytą rozmową. Był taki oschły, to bolało. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Nie miałam ochoty na rozrywki.
Gdy weszłam na górę chłopaki nadal siedzieli przed telewizorem.
- O jesteś już – uśmiechnął się Maciek, przerwałam im w rozmowie.
- Coś się stało? - Marcin podniósł wzrok na mnie, widziałam, że się martwi.
- Nie, wszystko ok, tylko zmęczona jestem. - wymusiłam na swoich ustach uśmiech i usiadłam obok Marcina.
- Za tydzień mamy ferie i Marcin za dwa tygodnie ma koniec sesji i tak myśleliśmy, żeby chociaż gdzieś na tydzień razem wyjechać. - Maciek mi wyjaśnił temat ich gorączkowej rozmowy.
- No i może pojedziemy w góry na narty? Maciek chętnie by znowu popatrzył na dziewczyny w bikini, ale może coś kreatywniejszego tym razem byśmy zrobili? - miałam rozsądzić ich spór. Marcin wymagał ode mnie, żebym jego poparła albo rzuciła jakąś propozycję.
- Ja mam inny pomysł. Wyślijmy dziadków nad morze, pamiętacie jak babcia zawsze mówiła, że chciałaby zobaczyć Pomorze zimą? Umożliwimy im to. Mają 45 rocznicę ślubu, a my w tym czasie odnowimy im salon. Babcia wiele razy namawiała dziadka by w końcu zmienili wystrój a on narzekał, że nie lubi remontów. Porozmawiajmy z rodzicami, Piotrek studiuje architekturę więc może by nam pomógł. Jak nam zostanie trochę czasu to wtedy wyjdziemy na narty, albo kiedyś na weekend skoczymy np. do Austrii – uśmiechnęłam się do braci.
- Dobry pomysł. Ty to jednak masz głowę. Jutro rodzice przyjadą to z nimi porozmawiamy. Zrobimy wstępne projekty, wykupimy dziadkom wycieczkę, muszą wcześniej wiedzieć by się spakować. - Marcin powtórował mi. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę po czym poszłam do siebie. Wzięłam długą kąpiel i położyłam się spać. Byłam wykończona, dzisiejszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz