Ostatnie dni były
czymś co mnie całkowicie zrujnowało. Niekompletnie nie miałam na nic ochoty, nawet na oddychanie. Chciałam
tylko być z Maćkiem. Pragnęłam tylko jego bliskości, nic inne nie było mi potrzebne.
Od dnia Jego śmierci, codziennie popołudniami chodziliśmy do kaplicy modlić się za Jego duszę, natomiast widok leżącego Maćka, takiego zimnego, szarego, bezwiednego był wielkim bólem. Początkowo wypierałam ze swojej świadomości fakt, że On tam leżał taki zimny i w całkowitym bezruchu. Krzyczałam na Niego prosząc, by wreszcie przestał udawać, żeby pokazał wszystkim, że byli w błędzie. On nie mógł tak po prostu tam leżeć. Ktoś musiał się pomylić, ale On... nic nie zrobił. Nie zareagował... Ból, który czułam w środku wypalał mnie na zewnątrz. Jak na Niego patrzyłam, to było jeszcze gorzej, ale jeżeli tylko w taki sposób mogłam spędzić z Nim czas to mogłam tam nawet siedzieć godzinami. Nie wyobrażałam sobie życia bez Niego, a to miały być nasze ostatnie wspólne chwile. Nie chciałam się z nim żegnać...
Od dnia Jego śmierci, codziennie popołudniami chodziliśmy do kaplicy modlić się za Jego duszę, natomiast widok leżącego Maćka, takiego zimnego, szarego, bezwiednego był wielkim bólem. Początkowo wypierałam ze swojej świadomości fakt, że On tam leżał taki zimny i w całkowitym bezruchu. Krzyczałam na Niego prosząc, by wreszcie przestał udawać, żeby pokazał wszystkim, że byli w błędzie. On nie mógł tak po prostu tam leżeć. Ktoś musiał się pomylić, ale On... nic nie zrobił. Nie zareagował... Ból, który czułam w środku wypalał mnie na zewnątrz. Jak na Niego patrzyłam, to było jeszcze gorzej, ale jeżeli tylko w taki sposób mogłam spędzić z Nim czas to mogłam tam nawet siedzieć godzinami. Nie wyobrażałam sobie życia bez Niego, a to miały być nasze ostatnie wspólne chwile. Nie chciałam się z nim żegnać...
Dzisiaj był ten dzień,
kiedy mieliśmy się na zawsze pożegnać, ostatni raz miałam
zobaczyć Jego twarz. Nie chciałam zapamiętać go takiego zimnego... On zawsze był pełen energii, werwy, radości... Chciałam by znowu taki był, by w końcu ten koszmar się skończył.
Po ostatniej modlitwie w kaplicy i pożegnaniu, poszliśmy do kościoła. Było tam strasznie dużo ludzi,
wszyscy na nas patrzyli, penetrowali wzrokiem, ledwo co byliśmy w stanie się przecisnąć do przedniej ławki przed trumną. Szłam z Marcinem,
który trzymał mnie tak mocno, że w normalnej sytuacji odczuwałabym okropny ból. Lecz wtedy, gdyby nie ten uścisk, nie byłabym w stanie zrobić ani jednego kroku. Byłam przerażająco słaba i bezsilna. Msza była dla mnie okropną katorgą, nie umiałam powstrzymać łez, ani choć na sekundę oderwać wzroku od trumny. Widok jej całkowicie zamkniętej, sprawiał, że miałam ochotę podbiec do niej i otworzyć, by On mógł zobaczyć świat, bym ja mogła się przytulić do Niego. Tak bardzo chciałam jeszcze raz na Niego spojrzeć...
Po Mszy poszliśmy na cmentarz, gdzie ksiądz przeczytał nasze pożegnanie, a po nim, dyrektor szkoły wygłosił swoją mowę. Gdy zapadła cisza, wiedziałam co teraz nastąpi, zaczęłam głośno płakać, wpadłam w histerię, tFilip i Piotrek trzymali mnie mocno, moje nogi były z waty, chciałam aby razem z Maćkiem mnie tam zakopali.Chciałam by to wszystko okazało się jakimś głupim żartem, to było jak najgorszy koszmar. To nie mogło dziać się naprawdę.
Po Mszy poszliśmy na cmentarz, gdzie ksiądz przeczytał nasze pożegnanie, a po nim, dyrektor szkoły wygłosił swoją mowę. Gdy zapadła cisza, wiedziałam co teraz nastąpi, zaczęłam głośno płakać, wpadłam w histerię, tFilip i Piotrek trzymali mnie mocno, moje nogi były z waty, chciałam aby razem z Maćkiem mnie tam zakopali.Chciałam by to wszystko okazało się jakimś głupim żartem, to było jak najgorszy koszmar. To nie mogło dziać się naprawdę.
- Nie zostawiaj mnie tu
samej! Maciek! Proszę- krzyczałam do trumny, która powoli była
opuszczana. Krzyczałam z bólu, który był straszny, przeraźliwy. Później już
nie pamiętam co wrzeszczałam. Tata przystawił moją twarz do
swojej klatki piersiowej, starał się zagłuszyć mój krzyk, ale ból
był nie do zniesienia, czułam jak moje ciało następował paraliż.
Czułam się tak jakby ktoś wyrywał jakąś część mojego serca,
jakby moja dusza się paliła. Myślałam, że już nigdy nie będę w stanie się gorzej czuć. Popadałam w ogromną otchłań, umierałam razem z Maćkiem.
Po chwili ludzie zaczęli do nas podchodzić, składać kondolencje, ludzie z rodziny, przyjaciele, sąsiedzi, znajomi ze szkoły. To było strasznie, nie chciałam przytulać się z obcymi ludźmi, nie chciałam żeby mnie żałowali, by patrzyli na moje łzy i cierpienie. Przytuliłam się mocno do Marcina, chciałam tylko Jego czuć. Stałam wtulona w niego by nikt mnie nie widział. Chciałam zapaść się pod ziemię. Piotrek stał za mną i głaskał mnie po plecach. Nie wiem czemu, ale nie chciałam z nim się ściskać, nie czuł tego co ja, nawet nie mógł sobie tego wyobrazić. Po chwili poczułam obcą dłoń na moim ramieniu, myślałam, że to kolejna osoba ze szkoły, ale usłyszałam znajomy głos.
Po chwili ludzie zaczęli do nas podchodzić, składać kondolencje, ludzie z rodziny, przyjaciele, sąsiedzi, znajomi ze szkoły. To było strasznie, nie chciałam przytulać się z obcymi ludźmi, nie chciałam żeby mnie żałowali, by patrzyli na moje łzy i cierpienie. Przytuliłam się mocno do Marcina, chciałam tylko Jego czuć. Stałam wtulona w niego by nikt mnie nie widział. Chciałam zapaść się pod ziemię. Piotrek stał za mną i głaskał mnie po plecach. Nie wiem czemu, ale nie chciałam z nim się ściskać, nie czuł tego co ja, nawet nie mógł sobie tego wyobrazić. Po chwili poczułam obcą dłoń na moim ramieniu, myślałam, że to kolejna osoba ze szkoły, ale usłyszałam znajomy głos.
- On Cię nie zostawił.
- odwróciłam się i zobaczyłam Bartka. Nie spodziewałam się go
tam, a szczególnie tego, że będzie stał przy mnie. Podczas
naszej ostatniej rozmowy wyraźnie dał mi do zrozumienia, że mam dać mu spokój. - Wiem co czujesz. - popatrzył na mnie, miał łzy w
oczach. On też kiedyś stracił kogoś ważnego, mamę. Byłam zła,
nawet nie wiem dlaczego poczułam silną złość na niego. Zaczęłam
okładać go pięściami, a dokładniej, jego klatkę piersiową,
uderzałam w nią z całych sił. Nie umiem wyjaśnić co mną
kierowało, ale to było silniejsze ode mnie. - Spokojnie, już
dobrze, już wszystko jest dobrze - trzymał mnie mocno za ręce, starał się mnie uspokoić,
przywarł mnie do siebie, ściskał, poniekąd obezwładniając mnie.
- Zabiorę cię stąd, dobrze? - podniósł moją głowę tak bym
patrzyła mu w oczy. Pokiwałam twierdząco głową. Piotrek nie
rozumiał co się działo, czułam się okropnie bo to z nim powinnam
teraz zostać, ale potrzebowałam Bartka. Mocno mnie obejmując, podeszliśmy do mojego
taty. - Zajmę się nią. - Bartek wypowiedział te słowa do mojego taty po czym on spojrzał na mnie, a ja skinęłam mu głową. Nie chciałam iść na stypę, nie chciałam by ludzie na mnie litościwie patrzyli. Przy Bartku mogłam się zaszyć w jakimś ciemnym kącie. przytuliłam się do rodziców i Bartek z Marcinem zabrali mnie
stamtąd. Gdy wychodziliśmy z cmentarza zobaczyłam Asię, podeszła
do nas bliżej. Bartek zwolnił uścisk, Asia trzymała mnie za
ramię.
- Tak mi przykro. -
zaczęła płakać, płakałyśmy razem. Ją to też bolało, była naprawdę blisko z Maćkiem. - Przepraszam za tą sprawę z Bartkiem –
powiedziała cicho, wyswobodziłam się z uścisku i popatrzyłam na
nią. - Ja tylko chciałam cię przed nim chronić. - głośno
płakała. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam, to ona mnie
oszukiwała, nie Bartek. Nic nie potrafiłam odpowiedzieć, nie mogłam uwierzyć, że po takim czasie i w takim momencie się przyznała. Odeszłam trzymana przez Marcina i Bartka. Brat wsadził mnie do samochodu i ukucnął.
- Kocham cię, nie
zastąpię ci jego ale masz mnie. Wiem, że to nie to samo ale Gosia
pamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim. - przytulił mnie mocno,
oboje płakaliśmy.
- Też cię kocham, najbardziej jak potrafię –
pocałowałam go w policzek, a Marcin zapiął mi pasy.
- Dbaj o nią, jak coś
to dzwoń. - brat powiedział do Bartka po czym zamknął drzwi a my
odjechaliśmy.
-----------------
Dzisiaj z okazji moich urodzin dodaję kolejną część, nie pasuje ona do urodzinowego nastroju ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Pozdrawiam Was gorąco:)
Ta część jest ŚWIETNA! Właśnie takiej potrzebowałam! Świetna część z moim ulubionym bohaterem - Bartkiem. Dobrze, że przyjechał na ten pogrzeb. Gosia potrzebowała jego wsparcia. Mam nadzieję, że to tragiczne wydarzenie zblizy ich do siebie. W końcu Piotr nie ma pojęcia co Gosia przeżywa, a Bartek wręcz przeciwnie!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i z utęsknieniem czekam na część nr. 44,
Magda
P.S. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Spełnienia marzeń i radości z każdego dnia!
wszystkiego najlepszego kochana, a opowiadanie świetne, jak zwykle zresztą :) nie mogę się doczekać następnej części <3
OdpowiedzUsuńŚwietna część :) Choć szkoda, że Maciek umarł :( Ja natomiast wolę Piotrka niż Bartka, ale każdy ma swoje gusta :D Wiec nie pozostaje mi czekać na next :)
OdpowiedzUsuńP.S Wszystkiego najlepszego 1oo latek i spełnienia marzeń :D :*
Uwielbiam uwielbiam ;) Czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńja również czekam, to jest cudwne
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam twoje opowiadanie. czekam na następny rozdział:-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazij urodzin ;) a co do rozdziału to mam nadzieje że Gosia będzie z Bartkiem czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńPłacze..buu ;'(
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego,spełnienia marzeń.! cz. jak zwykle świetna chociaż baaardzo smutna...
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Kocham te opowiadania i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńcudne cudne cudne !! <3 Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń,żebyś zawsze miała kolorowe życie!! A także życzę duuużo weny do pisania :*
OdpowiedzUsuńŚwietne !!!! Kocham to Opowiadanie proszę dodaj jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale dalej mam ochotę krzyczeć po Tobie!
OdpowiedzUsuń