środa, 12 czerwca 2013

The experience cz 3

Obudził mnie budzik, który wyrwał mnie ze snu o miłości, gorącym uczuciu między dwiema osobami. To uczucie nawet po obudzeniu było we mnie, czułam nutkę adrenaliny, ale i niepohamowaną radość. A może to miejsce tak na mnie działało, może to ekscytacja. Usiadłam do swojej toaletki, przejechałam o niej dłonią, aby upewnić się czy była prawdziwa. Była taka piękna, duża i tylko moja. Pomalowałam się, zrobiłam sobie lekki makijaż i poszłam do garderoby. Stanęłam, wciągnęłam powietrze, poczułam się w swoim żywiole. Spośród wieszaków wybrałam to, co lubię najbardziej – czarne rurki, białą bokserkę i czerwoną marynarkę. Uwielbiam marynarki, to był mój znak rozpoznawalny. Wzięłam torbę w rękę, czarne koturny i zeszłam na dół. Rodzice już jedli śniadanie, Maciek siedział z nimi przy stole. To właśnie z Maćkiem jeździłam do szkoły, pomimo iż miałam swój samochód i uwielbiałam nim jeździć, to do szkoły wolałam się zabierać z bratem, jakoś nie lubiłam jak inni patrzyli się czy to z zazdrością czy pogardą lub zwykłą sympatią na mój samochód. Inni uczniowie chodzili pieszo, jeździli autobusem lub byli podwożeni przez rodziców. Nieliczna grupa osób jeździ samochodem a już naprawdę mało kto, w tym wieku miał swój samochód. Nie wstydziłam się tego, cieszyłam się, że z pieniędzy uzbieranych przeze mnie na 18 urodziny i poprzez pracę kupiłam sobie sama samochód. Ale nie wszyscy rozumieli, że to nie rodzice kupili mi samochód tylko sama odłożyłam. Nie chciałam kolejnych powodów do zazdrości czy do patrzenia z ukrycia na ‘’moje bogactwo’’. Chciałam być traktowana normalnie i przeciętnie.
Przywitałam się z domownikami i usiadłam przy stole. Wzięłam grzanki i posmarowałam je sobie dżemem.
- O której dzisiaj kończysz ? – zapytał mnie Maciek przeżuwając kanapkę
- Chyba o 15 a co?
- Dzisiaj mam mniej lekcji. O 12 już kończę. Najwyżej podjadę po Ciebie o 15 pod szkołę.- Maciek zawsze był troskliwy i zdolny do wszelkich poświęceń wobec mojej osoby.
- Jest taka ładna pogoda to przecież wrócę pieszo, to tylko pół godziny drogi. Albo autobusem. Nie martw się, dam sobie radę. Znam nowy adres także nie zgubię się. – odpowiedziałam spoglądając w okno, uśmiechałam się sama do siebie, ponieważ pogoda była bardzo przyjemna. 
- Maciek po Ciebie pojedzie, albo Marcin będzie jechał z uczelni to może Cię weźmie. O 15 są zatłoczone te autobusy a ja nie chcę się martwić czy ktoś Cię czasem nie okradnie. Albo weź swój samochód. – powiedziała mama niezbyt miłym tonem. Nigdy nie lubiła moich samotnych powrotów i była dosyć konserwatywna. 
- Mamo mam już 18 lat i umiem o siebie zadbać. Nikt pięć razy nie będzie jeździł bo ja kończę później lekcje. Jak skończę zadzwonię do Marcina a jeżeli nie będzie jechał do domu to pójdę pieszo. Nie martw się o mnie. Nie jestem nieodpowiedzialna i wiem, że w autobusie ma się torbę zamkniętą na zamek. I skończmy tą rozmowę bo chcę zjeść, zresztą musimy się zbierać jak nie chcemy się spóźnić. – odpowiedziałam mamie, może nie zbyt miło, ale wiedziałam, że tylko stanowczy ton mi pomoże. Było już za dwadzieścia ósma i Maciek zebrał się a ja od razu poszłam w Jego ślady i wyszliśmy z domu. Pogoda jak na listopad była piękna. Świeciło słońce, powietrze było takie świeże. Okolica nie wyróżniała się niczym specjalnym, szereg domów jednorodzinnych. Nikogo nie znałam z tego osiedla. Ważne, że nie było wścibskich sąsiadek tak jak w poprzednim miejscu. Tam wszyscy chcieli wiedzieć wszystko o innych. Starsze panie całe dnie siedziały w oknach i obserwowały z kim to się zadajemy, ile toreb zakupów niesiemy, czy mamy nowy samochód czy fryzura zmieniona. Cieszę się, że już było to za nami.
Droga do szkoły minęła szybko, minęło niecałe 15 minut a my już byliśmy na miejscu. Maciek zaparkował i ruszyliśmy ku budynkowi.
- Miłego dnia – uśmiechnął się do mnie i poszedł w swoim kierunku.
Odwzajemniłam jego uśmiech i ruszyłam w stronę szafki. Zostawiłam kurtkę, wzięłam zeszyty i poszłam w stronę klasy. W ławce czekała już na mnie moja przyjaciółka. Jedyna i najlepsza. Przez to, że miałam starszych braci to miałam dobry kontakt z jego kolegami. Nie wiedziałam od czego to zależało,  ale zdecydowanie lepiej czułam się w towarzystwie chłopaków niż dziewczyn. W klasie było 12 dziewczyn z czego jedna była moją przyjaciółką i dobre kontakty mam jeszcze z dwiema innymi.
- Hej.- powiedziała Asia i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Cześć. – odpowiedziałam jej i zajęłam swoje miejsce. Zaczęłam wyciągać rzeczy z torby.
- Jak przeprowadzka i pierwsza noc w nowym miejscu? Zapamiętałaś co Ci się śniło? Pierwsza noc jest najważniejsza.- Asia była w dobrym humorze i widziałam, że chciała dowiedzieć się jak najwięcej i nie miałam jej tego za złe. Byłyśmy przyjaciółkami i nie wstydziłam się z nią rozmawiać.
- Już wszystko porozkładaliśmy i w pełni mieszkamy w nowym domu. I powiem ci, że nie sądziłam, że będzie tak cudownie. A co do snu to tylko przesądy i wiesz co o tym myślę. Coś mi się tam śniło, ale nic konkretnego i ważnego. Nawet dokładnie nie pamiętam co. Wiem, że świeciło słońce i była przepiękna, zielona okolica i pełno zakwitniętych kwiatów. – z uśmiechem odpowiedziałam jej i wracałam myślami do snu jaki mi towarzyszył w nocy. 
- Nie wiem co ci się stało ale promieniejesz. Zawsze chodzisz uśmiechnięta, ale dzisiaj to już tryskasz energią.- powiedziała Asia przyglądając mi się uważnie, próbowała odkryć powód mojego niewyobrażalnego uśmiechu. Czułam się doskonale i to był wspaniały dzień.
- Dzięki. Mam dobry dzień i ta pogoda i nowy dom. Musisz nas odwiedzić. Może warto pomyśleć nad jakąś małą parapetówką. Pogadam z chłopakami i może coś w weekend zorganizujemy dla najbliższych przyjaciół. Rodzice w piątek lecą do Niemiec, wracają w niedziele wieczorem to może w piątek coś udałoby się zorganizować. – radośnie odpowiedziałam i przedstawiłam jej pomysł, który spontanicznie wpadł mi do głowy.
- No muszę zobaczyć to twoje królestwo.- nauczyciel wszedł do sali i zakończyłyśmy naszą rozmowę. Pierwsza była geografia, jak zwykle minęła szybko. Kolejna lekcja to angielski i z Asią rozdzieliłyśmy się. Ona poszła na niemiecki ja udałam się po schodach pod swoją salę. Nagle ktoś mnie szturchnął, jakiś chłopak bardzo się spieszył schodząc i zahaczył mnie o ramie co spowodowało, że zachwiałam się.
- Ała. Moje ramię. – masowałam miejsce w którym poczułam ból. Patrzyłam w stronę gdzie udał się chłopak, który próbował mnie staranować. – Może jakieś przepraszam ?! – Krzyknęłam chociaż i tak już go nie widziałam. Nic także nie usłyszałam no może poza dzwonkiem. Podreptałam do sali i zajęłam swoje miejsce w ławce. Na angielskim siedziałam zawsze sama. Grupa liczyła 15 osób i tak wyszło, że sama zajmowałam ławkę i jakoś nigdy nad tym nie ubolewałam. Nauczycielka zaczęła prowadzić lekcję gdy nagle wpadł jakiś chłopak. Spojrzałam na niego, to był ten sam, co o mały włos nie zrzucił mnie ze schodów.
- Przepraszam za spóźnienie, ale byłem u dyrektora. – odpowiedział nieznajomy zamykając drzwi i rozglądając się za wolnym miejscem.
- Po pierwsze u Pana dyrektora a po drugie jak się nazywasz? – zwróciła się nauczycielka, która nie była zbyt miła dla niego a mnie się nawet śmiać chciało z tego, jak się do niego zwracała.
- Przepraszam. Bartosz Janas . Jestem z grupy 4 i to jest zaświadczenie, że przeniosłem się do tej grupy. – podał jej jakiś papier.
- Sam się przeniosłeś?
- Oczywiście, że nie. Przepraszam. Po konsultacji z Panią Lach.- był mocno zestresowany tą sytuacją.
- Niech Pan już tak nie przeprasza tylko usiądzie w ławce i mi nie przeszkadza. Proszę usiąść koło Małgorzaty, tam jest wolne miejsce. – ręką wskazała na mnie co spowodowało, że na mojej twarzy pojawił się duży wyraz zdziwienia. Nie chciałam z nim dzielić ławki ponieważ był dziwny. 
- Dobrze. – skierował się w moją stronę. Wyglądał na dość sympatycznego chociaż nie był to przeciętny chłopak. Niesforne włosy, dość mocno wygnieciona koszula w kratę i trampki z zwisającymi sznurówkami. Usiadł obok mnie i na twarzy miał szczery uśmiech.
- Cześć.- powiedział wyciągając rzeczy z torby jakby dla niego nic się nie stało. Nie potrafiłam mu tego odpuścić. 
- Uderzyłeś mnie. – spojrzałam w jego kierunku. Zdawał nie wiedzieć o co mi chodziło, patrzył na mnie jak na kosmitkę.- Tam na schodach. Biegłeś w dół i o mało co nie zabrałeś mnie ze sobą.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię. Ale widać, że żyjesz więc nie było tak źle.- powiedział niemal ironicznie z lekkim uśmiechem co mnie zirytowało. Był bardzo pewny siebie i to było denerwujące.
- Proszę już nie rozmawiać, bo opuści Pan moje zajęcia. – powiedziała surowo nauczycielka uciszając nowego chłopaka. Przez całą lekcję nie mogłam się skupić. Ten chłopak był dosyć dziwny. Miał tatuaż na ręce, nie wiem dokładnie co, widziałam tylko zarys jakiś literek. Nie przejął się zbytnio tym, że mnie uderzył, można było odnieść wrażenie, że miał to gdzieś. Nim się obejrzałam, lekcja się skończyła i jak tylko zadzwonił dzwonek chłopak zerwał się z miejsca i bez żadnego słowa wyszedł. . Udałam się do szafki wymienić książki. Zastałam tam Aśkę.
- Co ty taka zamyślona? – powiedziała do mnie przyjaciółka kiedy podeszłam do niej.
- Nic takiego. Po prostu jeden idiota o mało co nie zrzucił mnie ze schodów i teraz ramie mnie boli.- masowałam miejsce uderzenia, które nie pozwalało, bym o nim zapomniała. Byłam zła i humor mi się zepsuł.
- No coś ty. Jakiś przystojny chociaż?- zapytała wyciągając książki ze swojej szafki.
- Dziwny taki. Okazało się, że mam z nim angielski i muszę z nim siedzieć. Dopiero jak się upomniałam to mnie przeprosił. Niezbyt miły typ. – odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku sali.
- Widziałaś go wcześniej?- zapytała doganiając mnie. Asia lubiła chłopaków i zawsze się za nimi oglądała.
- Pierwszy raz. Nie wiem może jakiś nowy. Nie ważne. Nie ma kim głowy sobie zawracać. Chodź bo się spóźnimy.- Asia już nic nie powiedziała. Po tej lekcji miałyśmy przerwę obiadową. Poszłyśmy na stołówkę. Wzięłam jabłko i usiadłam przy stoliku gdzie zawsze siadałyśmy z Aśką. Siedział tam już mój brat i jego koledzy – Kuba i Łukasz.
- Hej.- powiedziałam do chłopaków. Oni się tylko uśmiechnęli i wrócili do tematu rozmowy. Po dzwonku ruszyłyśmy na pozostałe lekcje. Po ostatniej ruszyłam do szafki, wzięłam kurtkę i poszłam w stronę domu.

2 komentarze:

  1. Hm... Przeprowadzka do nowego domu. Nowy uczeń w szkole. Same nowości spotykają tę naszą główną bohaterkę. :)
    Na razie nic się nie dzieje i jest całkiem spokojnie, więc też czyta się bardzo szybko i lekko. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w dalszych częściach opowiadanie pozytywnie Cię zaskoczy :) Dziękuję Ci za komentarze i witam na swoim blogu :*

      Usuń