czwartek, 27 czerwca 2013

The experience cz 48


Obudziłam się z potężnym bólem głowy, czułam się naprawdę bardzo źle. Utrzymanie pionu wymagało ode mnie strasznie dużo wysiłku. W piżamie zeszłam na dół gdzie wszyscy siedzieli.
- Co się dzieje? - popatrzyła na mnie mama. Czułam się zmarnowana i taka wiotka, kompletnie wypompowana. Czułam, że moje ciało było słabe, jakby zaraz miało się rozpaść na kawałki.
- Boli mnie głowa, tak bardzo mocno - usiadłam przy stole biorąc głowę w ręce, jakbym to miało uśmierzyć ból - Dasz mi jakieś proszki? - głowa niesamowicie mi pulsowała a ja nie miałam siły by zmagać się z tym bólem.
- Może powinniśmy jechać do lekarza – tata spojrzał na mamę. Oboje byli zatroskani.
- Zaraz dam ci tabletki, ale najpierw coś zjedz bo znowu schudłaś. Jeżeli ci nie pomogą to zadzwonisz po mnie, wtedy pojedziemy do lekarza, albo weźmie się wizytę domową. - mama wstała od stołu i zaczęła szukać tabletek. Za jej radą zjadłam tosta i położyłam się w salonie.
- Jak coś to dzwoń. - Marcin pocałował mnie w czoło a po chwili przykrył mnie kocem i poszedł. W przeciągu dziesięciu minut wszyscy wyszli z domu a ja zostałam sama. Oglądałam jakieś bzdury w telewizji, potem wzięłam się za czytanie książki. Nie mogłam się na niczym skupić i na tym polegał mój problem. Myślami byłam przy Bartku, niby wszystko się układało, zbliżaliśmy się do siebie, ale cały czas była wielka bariera pomiędzy nami. Poniekąd wszystko było wyjaśnione, przynajmniej dla mnie.
„Przyjdziesz do mnie po lekcjach? Źle się czuję i cały dzień siedzę sama w domu”. - napisałam do Niego sms'a. Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w telefon, czekając na odpowiedź, która nie nadchodziła. Sama nie wiedziałam czego się spodziewałam. Czy ja naprawdę myślałam, że jemu jeszcze w jakimś stopniu zależy na mnie? 
- Idiotka – skarciłam sama siebie. Ubrałam się w dres, założyłam bluzę, szalik i czapkę, buty emu i wyszłam przed dom, zająwszy miejsce na huśtawce. Zamknęłam oczy i zaczęłam się kołysać. Nabierałam powietrza w płuca, oddychałam. Czułam się już lepiej. Przerwał mi deszcz, który zaczął padać rzęsiście i żeby uchronić się przed nadmiernym zmoknięciem biegiem weszłam do domu. Po chwili ktoś dzwonił domofonem, a gdy zobaczyłam Bartka, pospiesznie mu otworzyłam. Byłam bardzo zaskoczona jego widokiem.
- Hej – otworzyłam mu drzwi by nie moknął. Mimo, że poczułam się miło iż przyszedł, to nie potrafiłam okazać entuzjazmu.
- Co ty taka mokra ? - spojrzał na mnie z niepewnością w oczach i zaczął rozbierać kurtkę.
- Siedziałam w ogrodzie. Poczekaj chwilę, przebiorę się. - pobiegłam do pokoju, przebrałam się w suchy dres i z powrotem zeszłam do Bartka. Wstawiłam wodę na herbatę a on wyciągał z reklamówki owoce.
- Na co to? - wskazałam ręką na wyciągane przez niego produkty.
- Masz sokowirówkę ? - spojrzał na mnie.
- Tak. - wyciągnęłam kubki i robiłam herbatę.
- Potrzebujesz witamin by się wzmocnić. Nie obraź się ale marnie wyglądasz. Dawaj sprzęt i robimy sok. - nie było dyskusji, ale ja nawet nie zamierzałam z nim polemizować, chciałam robić wszystko co mogłoby nas z powrotem zbliżyć do siebie. Sama jego obecność w moim domu wiele dla mnie znaczyła.
Usiedliśmy w salonie z pełnymi szklankami świeżego soku. Ja miałam pomarańczowy a on jabłkowy.
- Między nami wszystko w porządku ? - przerwałam ciszę. Obróciłam się w jego stronę, a on patrzył przed siebie. Czekałam na odpowiedź z jego strony lecz jedyne co dostałam to długie milczenie z odwróconym wzrokiem . - Czyli jednak nie. - odwróciłam się by nie patrzeć na niego. Jego suchość bardzo mnie raniła. Panowała cisza, oboje patrzyliśmy przed siebie. - W takim razie dlaczego to robisz? Dlaczego zbliżasz się do mnie, rozmawiasz ze mną, zabierasz mnie w różne miejsca? Dlaczego? - mój głos się załamywał, nie rozumiałam tego co się działo między nami. Czułam się jak histeryczka, ale mimo że cierpiałam z powodu śmierci Maćka i byłam prawie nieżywa nie chciałam dać sobą manipulować.
- A mam bezczynnie patrzeć jak cierpisz? Chcę ci pomóc. - spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu.
- Nie musisz się litować nade mną. - wstałam i podeszłam do okna. Złość narastała we mnie. Zamknęłam oczy by pohamować łzy, które cisnęły mi się do oczu.
- To nie jest litość. Po prostu nie mogę patrzeć jak cierpisz, rozumiesz? Moje uczucia do ciebie nie pozwalają mi zostawić cię w spokoju. - podszedł do mnie i złapał za ramiona. Był tak blisko a cały czas  jakby za daleko. Chciałam być jeszcze bliżej, poczuć jego ciepło, serce bijące w środku.
- To czemu nie jest w porządku? Przecież widzę, że niby jesteś, ale tak jakby cię nie było. Nie pozwalasz się mi zbliżyć. Tworzysz mur pomiędzy nami – odwróciłam się w jego stronę, byliśmy bardzo blisko siebie, nasze ciała się dotykały, położyłam mu ręce na brzuchu. Po czym od razu położył swoje dłonie na moich i spuścił je, następnie zrobił krok do tyłu.
- Po prostu nie mogę zapomnieć tego co było. Jak mam ci zaufać skoro ty tak szybko we mnie zwątpiłaś? Nie uwierzyłaś mi, a jak wtedy nie uwierzyłaś to już tak naprawdę nigdy mi  nie zaufasz - był oschły, zimny, ale w końcu mówił o swoich uczuciach, obawach, co pozwalało mi poznać to, co się działo w jego głowie. 
- To nie prawda, ufam ci, rozumiesz? Gdybym ci nie ufała to wczoraj nie pojechałabym z tobą na przejażdżkę, nie pojechałabym z tobą po pogrzebie Maćka, nie została na noc. Mam dalej wymieniać? Ufam ci bezgranicznie, ale nie mogłam uwierzyć tobie czy Asi na słowo, musiałam postąpić tak samo wobec was obojga a to dlatego, że oboje jesteście ważni dla mnie. Nie chciałam być sędziom tylko się wycofałam. Jak mogłam wybrać pomiędzy wami nie mając dowodów? Ty też kazałeś mi się wynosić, dać ci spokój, nie pamiętasz?! Ale proszę cię, zapomnijmy o tym, zostawmy przeszłość za sobą a skupmy się na tym co jest tu i teraz. - patrzyłam mu głęboko w oczy, czekałam na jakiś ruch z jego strony. Byłam pełna nadziei, że zdoła mi wybaczyć.
- Czego tak naprawdę chcesz ode mnie ? Masz chłopaka, więc do czego jestem ci potrzebny? Pocieszyłaś się bardzo szybko więc teraz idź dalej, nie cofaj się – rozłożył ręce po czym poszedł do przedpokoju i zaczął się ubierać.
- Nie jestem z Piotrkiem! Nie komplikuj tego! Zrozum, że nie szukałam pocieszenia, chciałam być szczęśliwa, chociaż na chwilę zapomnieć o tym co się wydarzyło z.... . Chciałam chociaż na chwilę zmienić otoczenie. Chciałam uwierzyć, że coś jeszcze jest jakiś sens mojego życia,,, - podeszłam do niego bliżej. Łzy leciały mi po twarzy i nawet nie byłam w stanie im zapobiec.
- I dlatego się z nim obejmowałaś? Całowałaś? - zatrzymał się i patrzył, czekał na moje wytłumaczenie a ja nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć. Zwątpiłam czy to w ogóle miało jeszcze jakiś sens. Odwróciłam się tyłem do niego. Poczułam jak złapał mnie za ramiona. - No właśnie. Pij sok i odpoczywaj. - wyszedł. Nie mogłam się ogarnąć, dopiero teraz zrozumiałam jak zrujnowałam swoje życie. Ideałów nie ma, ale wtedy poczułam jak beznadziejna byłam. Podziwiałam go, że pomimo tego wstrętu do mnie nadal potrafił troszczyć się o mnie, i to dawało mi nadzieję, że musi jeszcze coś czuć do mnie.


----------------
Rozchorowałam się trochę i nie mam siły by myśleć, wena mi odeszła, natomiast staram się walczyć z brakiem  natchnienia.
Pytacie się jak jestem w stanie napisać część w dwa dni, otórz bywa tak, że w jednym dniu napiszę dwa rodziały a przez następny tydzień ani jednego. Staram się mieć w zapasie kilka części by zachować ciągłość w dodawaniu, żebyście Wy, moi czytelnicy co te dwa dni mieli co czytać.

8 komentarzy:

  1. Dzięki za odpowiedz i zdrowiej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana piszesz cudownie..twoje notki są taki emocjonujące i zawsze zaskakują..piszesz tak jakbyś opisywała własne życie..codziennie odwiedzam twojego bloga i sprawdzam czy coś jest :)
    pozdrawiam wracaj do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tak uzależniłam, że sprawdzam co najmniej 3-4 razy dziennie.

      A co do braku weny to lepiej nie pisać na siłę bo wtedy najczęściej nie jesteśmy zadowoleni z wyniku.

      Życzę i zdrowia i weny!
      Magda

      Usuń
  3. mam nadzieję że Bartek jej wybaczy...głupio postąpiła będąc z piotrkiem ale każdy popełnia błędy...

    OdpowiedzUsuń
  4. I co ja mam ci napisac, jest świetne, ale dlaczego bartek sie tak zachował. Przecież o n ma uczucia :P Prosze niech beda razem xd :*** Pozdro / Lovciam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wracaj do zdrowia , cieszę się że dodałaś kolejną część czekałam z wytchnieniem i codziennie odwiedzałam bloga , opowiadanie jest fantastyczne , masz talent , oby tak dalej , mam nadzieje że Bartek zrozumie i będą nadal razem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrowiej szybko :) Mam nadzieję, że następna cześć ukaże się szybko, ponieważ w sob. wyjeżdżam i będzie to ostatnia część jaką przeczytam :( Nie wiem jak ja przeżyję bez twojego opowiadania-10 dni :OO A część jak zawsze świetna :)
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy wyjeżdżasz w sobotę?:) Chciałabym sprawić Ci przyjemność i dodać kolejną część tak, byś zdążyła ją przeczytać :)

      Usuń