Piątek, mój ulubiony dzień tygodnia. Wczorajsze popołudnie spędzone z
Bartkiem było czymś co pragnęłam powtarzać znacznie częściej, ale dzisiaj wcale
nie miało być gorzej, wychodziliśmy do klubu, w końcu były mikołajki.
Prezentu dla niego nie musiałam szukać, w Zakopanem kupiłam mu
nieśmiertelnik i właśnie dzisiaj zamierzałam mu go podarować. Ale zanim to się
miało stać musiałam iść do szkoły. Nie zwlekając wstałam z łóżka,
zrobiłam makijaż, włosy związałam w kucyk. Ubrałam się w bordowe rurki,
białą koszulę i czarną marynarkę. Na dole nikogo nie było. Rodzice
pojechali do Niemiec, Marcin pewnie spał w najlepsze a Maciek
prawdopodobnie miał na później. Nie chciało mi się robić śniadania, więc
wzięłam jogurt i pojechałam do szkoły. Już z parkingu widziałam ludzi
ubranych na czerwono z czapkami świętego mikołaja. W końcu jak ktoś miał na sobie coś czerwonego, był niepytany dzisiaj. Mnie to było bez różnicy,
miałam nadzieję, że moje bordowe spodnie w zupełności wystarczą. Weszłam do szkoły
gdzie roiło się od koloru czerwonego, od zawsze uważałam, że był to najmniej twarzowy kolor. Ledwo co w tym tłumie doszłam do szafki a
później pod salę. Dzisiejsze cztery lekcje były wyjątkowo nudne i
przebiegły pod znakiem niebywałego chaosu. Po skończonych lekcjach od
razu pojechałam do domu. Z Bartkiem się nie widziałam także dopiero
wieczorem w mieliśmy się zobaczyć. W domu nikogo nie było, zamówiłam
sobie pizzę i siedziałam przed telewizorem. Gdy przyjechał dostawca
przeniosłam się do swojego pokoju i oglądałam seriale. Popołudnie minęło
bardzo szybko, odpoczęłam i strasznie się rozleniwiłam. Nawet nie wiem
kiedy zasnęłam przed komputerem. Obudził mnie dźwięk telefonu,
spojrzałam na wyświetlacz – Asia.
- Hej – zaspanym głosem przywitałam przyjaciółkę,
- Co Ty się nie odzywasz?! Wiesz, która jest godzina? – była podenerwowana, spojrzałam na zegarek, było po 21.
- O matko! - rozłączyłam się i szybko pobiegłam do łazienki. Wzięłam
prysznic, później włosy związałam w kucyk i poszłam się malować. Nie
byłam w jakimś super nastroju, tak średnio mi się chciało tam iść, ale już się umówiłam, a nie należałam do osób które, wystawiały ludzi lub odwoływały spotkanie w ostatniej chwili. Makijaż zrobiłam lekki i klasyczny, jasny
cień i czarna mocna kreska. Na zegarku
było po 22, w garderobie wzięłam czarną sukienkę, czarne rajstopy i
szarą marynarkę. Założyłam również kilka bransoletek, duży naszyjnik i
zamówiłam taksówkę. Spakowałam torebkę i zbiegłam na dół.
Przed klubem byłam dosyć po 23, kolejki przed wejściem nie było to
szybko weszłam do klubu. Było strasznie tłoczno a gdy doszłam do baru to
nigdzie nie widziałam Bartka. Rozglądałam się, ale dookoła nikogo
znajomego nie widziałam.
- Hej, gdzie znajdę Bartka? – spytałam się chłopaka stojącego za barem.
- Wiesz co nie wiem, skończył na dzisiaj, ale nie widziałem, żeby wychodził z
klubu. – uśmiechnął się do mnie a ja napisałam sms’a do Asi, miała tu
być razem z Karolem, napisałam też do Bartka, gdzie jest.
- Zrobisz mi drinka? Wódka z colą. – uśmiechnęłam się do barmana,
usiadłam na krześle i wpatrywałam się w telefon. Żadne z nich mi nie
odpisywało, byłam zła, na siebie i na nich. Mieliśmy się spotkać na
miejscu, a gdzieś dobrze się bawili, a ja tkwiłam sama. Zamówiłam kolejnego
drinka i tak siedziałam przy barze. Po kolejnym postanowiłam jeszcze raz
się rozejrzeć, obejść wszystkie stoliki, loże. Wokół było pełno
pijanych ludzi, przeciskałam się pomiędzy nimi. Moja irytacja sięgała zenitu. Na samym końcu, w rogu
zobaczyłam boks gdzie siedział Bartek rozmawiając w najlepsze z Asią,
śmiali się, byli pogrążeni w rozmowie, a obok spał Karol. Podeszłam do
nich. Asia trzymała rękę na Jego kolanie a drugą miała położoną na jego
klatce piersiowej. Jak tylko mnie zobaczyli oderwali od siebie wzrok i
zamilkli.
- Nie przerywajcie sobie. – rzuciłam w Bartka nieśmiertelnikiem, który
zamierzałam mu dzisiaj podarować i biegiem skierowałam się do
wyjścia. Gdy byłam koło szatni ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się.
- Poczekaj. Przecież nic nie zrobiłem. – to był Bartek, nadal trzymał
mnie za rękę.
- No właśnie nic nie zrobiłeś! To chyba ze mną się tutaj umówiłeś, czy
może się mylę? Puść mnie. – puścił moją dłoń, wzięłam z szatni swoją
kurtkę i wybiegłam.
- O co ci chodzi? – stanął przede mną.
- O to, że w najlepsze bawisz się z moją przyjaciółką a ja jak głupia
szukam cię po klubie. Wypisuję do ciebie mając nadzieję, że nie jesteś
niczym aż tak bardzo pochłonięty by mi odpisać! – byłam zła na niego. Na nią. Na siebie.
- Czekałem na ciebie – złapał mnie za ramiona, chciał się przytulić, lecz nie miałam na to ochoty.
- Telefonu nie masz ? Co znudziłeś się czekaniem na mnie ? Daj mi
spokój. – wsiadłam do taksówki, łzy popłynęły mi po twarzy, czułam, że
za bardzo się uniosłam, ale poczułam się jakby poszła w odstawkę, żadne z
nich nie zadzwoniło do mnie, gdzie jestem. Asia dobrze wiedziała, że
się zbieram a to znaczy, że będę.
- Gdzie panią zawieźć ? – zwrócił się do mnie kierowca, po głosie
poznałam, że był to dosyć młody chłopak. Nie chciałam wracać do domu
zapłakana. Było przed 1 w nocy, nie miałam pomysłu gdzie mogłam się podziać, a nie chciałam dać Maćkowi satysfakcji.
- Nie wiem. – łzy same leciały mi z oczu, wpatrywałam się w mrok za oknem.
- Okej, jak ma pani pieniądze to możemy krążyć po mieście. – zaśmiał się w moją stronę.
- Mam, jestem Gosia. – zaśmiałam się do kierowcy.
- Piotrek – przedstawił się. – Wszystko w porządku ? – spojrzał w lusterko i chyba zobaczył moje łzy.
- Nie, nic nie jest w porządku. – wytarłam łzy z policzka, chcąc się ogarnąć.
- Jesteś fajną dziewczyną i ten przez którego płaczesz nie jest tego wart – uśmiechnął się w moją stronę.
- Znasz mnie dopiero od 15 minut.
- Może i tak, ale znam się na ludziach. – zatrzymał samochód, byliśmy
pod Mc’donald’s. – Zabieram Cię na lody. – wyszliśmy z samochodu i
weszliśmy do środka. Usiadłam przy stoliku a Piotrek poszedł zamówić nam
lody.
- Na zdrowie – uśmiechnął podając mi moją porcję. - Czym się na co dzień zajmujesz ? – spojrzał na mnie.
- Uczę się w liceum, jestem w drugiej klasie. A ty?
- Studiuję zaocznie architekturę na 3 roku, pracuję w firmie meblowej i
robię różne projekty a dodatkowo jeżdżę taksówką – uśmiechał się w moją
stronę, byłam pod dużym wrażeniem.
- Kiedy znajdujesz na to wszystko czas?- zrobiłam wielkie oczy, patrzyłam na młodego chłopaka, który nie miał pewnie chwili wytchnienia.
- Uwierz mi, że czasem znajduję czas na nudę. – zaśmialiśmy się i dokończyliśmy jeść lody. Miło nam się rozmawiało.
- To gdzie jedziemy ? – powiedział, gdy byliśmy już w samochodzie.
- Do domu – podałam mu adres i pojechaliśmy. Po jakiś 30 minutach
byliśmy na miejscu, gdy przejeżdżaliśmy widziałam siedzącego Bartka na
chodniku.
- Jedź dalej, nie zatrzymuj się, proszę. – powiedziałam do Piotrka, który był trochę zdezorientowany.
- Okej.
- Robisz kursy za miasto ? – zwróciłam się do kierowcy.
- Jasne.
- To jedziemy do Dąbrowy – była 3 w nocy, jedynym miejscem do którego
mogłam pojechać byli dziadkowie. Nie chciałam rozmawiać z Bartkiem, nie
wiedziałam co miałabym mu powiedzieć, zawiodłam się na nim, a jeszcze
bardziej na Asi. Ta dwójka zraniła mnie a ja nie czułam się na siłach by
z nimi rozmawiać, ponad to byłam bardzo zmęczona. Byliśmy przed domem
moich dziadków.
- Dziękuję – wyciągnęłam parę stów z portfela i położyłam na półce.
- To zdecydowanie za dużo. – chciał dotknąć pieniędzy ale zatrzymałam jego dłoń swoim uściskiem.
- W sam raz.
- Znasz mój numer telefonu, jak będziesz potrzebowała taksówki, rozmowy, czy towarzystwa zadzwoń.
- Dobranoc. – dałam mu buziaka w policzek i wyszłam a on odjechał.
Polubiłam go, był bardzo miły . Na dworze było zimno, a światło w domu
zgaszone. Wokół rozległo się szczekanie psów, zobaczyłam jak zapala się
światło w domu, zapukałam do drzwi. Ktoś najpierw wyjrzał zza okna a
potem uchyliły się drzwi. To był dziadek.
- Co ty tu robisz? Chcesz mnie do zawału doprowadzić?! – dziadek stał z jakimś kijem w ręce.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Mogę? – weszłam do środka i
rozebrałam się. Dołączyła do nas babcia. – Mogę przespać się u was ?
Pokłóciłam się z Asią a ona na pewno będzie mnie szukać a nie chcę z nią
rozmawiać. – przytuliłam się do babci.
- Wiesz, że zawsze możesz do nas przyjechać, chodź pościelę Ci i rano
porozmawiamy. – poszłyśmy na górę i od razu rzuciłam się na łóżko,
dostałam od jakąś koszulkę do spania. Włączyłam telefon, było mnóstwo
sms’ów i nieodebranych połączeń, napisałam sms do Maćka i mamy, że będę
spała u babci i ponownie wyłączyłam telefon, od razu też poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz