Siedzieliśmy na kanapie i jedliśmy obiad. W pokoju panowała cisza,
widziałam jak mi się przyglądał jak i miejscu w którym byliśmy. Na ścianach,
półkach było bardzo dużo zdjęć. Gdy zjedliśmy odłożyliśmy talerze na
stolik i położyłam się na kanapie, opierając głowę o klatkę piersiową Bartka, on przykrył
mnie kocem i obejmował mnie ramieniem.
- Ten pokój ma fajny klimat, jest tu tak spokojnie, ale i dziewczęco.
Przede wszystkim oddaje twój charakter – głaskał mnie po głowie, czułam
się jak w niebie. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. – wzrok podniosłam na wysokość drzwi.
- Asia do mnie dzwoniła… - zza drzwi zobaczyłam Maćka, który jak tylko zobaczył Bartka zaniemówił.
- To ja będę lecieć. – Bartek już chciał wstawać, widziałam, że było mu trochę niezręcznie.
- Zostań, proszę. – położyłam dłoń na jego brzuchu a on spojrzał na mnie, a Maciek stał i przyglądał się nam.
- Proszę. – powtórzyłam swą prośbę.
- Zostań. Co się stało? – głos Maćka nie był zbyt miły, brzmiał bardzo cierpko, ale przynajmniej starał się.
- Na wf dostałam piłką w głowę. Byłam w szpitalu, zrobili
tomografię i wszystko jest w porządku. Bartek mnie zawiózł do szpitala a
później przyjechaliśmy tutaj. – Bartek głaskał mnie po ramieniu a
Maciek uważnie mu się przyglądał, śledził każdy jego ruch dłoni.
- A teraz jak się czujesz? – brat w końcu spojrzał na mnie, widziałam,
że ta cała sytuacja była dla niego trudna, ale musiał to zaakceptować.
- Lepiej, tabletki działają tylko zmęczona jestem. Usiądziesz z nami? – wskazałam mu wolne miejsce na sofie.
- Nie, chyba podziękuję. Dzięki, że zadbałeś o nią. – przeniósł wzrok na
Bartka, przyglądał się mu bardzo uważnie, w tym momencie mój towarzysz
również spojrzał na Maćka.
- Zrobiłem to co do mnie należało. Zawszę będę o nią dbać. – głaskał
mnie po włosach a Maciek bez słowa wyszedł z pokoju. Byłam zadowolona,
że ich pierwsza próba kontaktu bezpośredniego nie skończyła się bójką.
- Zawsze? – nie patrzyłam na niego. Zmieniliśmy nieco pozycję, Bartek prawie leżał na kanapie a ja
trzymałam głowę na jego nogach i byłam wtulona w niego.
- Zawsze i wszędzie. – po tych słowach zapadła cisza. Nie wiedziałam co
powiedzieć, zaskoczyło mnie to, ale poniekąd też tego oczekiwałam.-
Jesteś ważna dla mnie, wiesz? – czułam jak rękę spod głowy przeniósł na moją
dłoń, którą uścisnął. – Bardzo ważna.
- Cieszę się, że to mówisz. – z ogromną pewnością odwzajemniłam uścisk jego dłoni.
- Nie znamy się jakoś wybitnie długo, ale już oddałbym za ciebie życie.
Chcę dzielić się z tobą wszystkimi radościami i smutkami. Chcę byś
zawsze była przy mnie i chciałbym być zawsze obok ciebie. Pozwolisz mi
na to? – zadziałał na moje uczucia, obudził te części mojego serca,
ciała, duszy które powinien pobudzać. Podniosłam się z jego nóg i
spojrzałam na niego, był skupiony. Widać było, że to co przed chwilą
powiedział było dla niego ważne, można było zauważyć też nutkę
niepewności na jego twarzy. Patrzyłam na niego, nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć, panowała cisza. Dotknęłam dłonią jego policzka, był taki
gładki , miły w dotyku i nawet nie wiem w którym momencie nasze usta
złączyły się w delikatny pocałunek.
- Mam rozumieć, że to oznacza tak? – uśmiechnął się w moją stronę.
- Tak, chcę iść z tobą przez życie. – wtuliłam się w jego klatkę
piersiową, oparł się o kanapę i siedzieliśmy wtuleni. Do pełni szczęścia
niczego już nie potrzebowałam. Miałam wszystko, Bartka, rodziców,
braci, przyjaciół. Nie mogłam narzekać, mogłam tylko pielęgnować więzi
łączące mnie z innymi osobami.
Wieczór spędziliśmy na siedzeniu i oglądaniu zdjęć z różnych okresów
mojego życia. Około 22 Bartek postanowił się zbierać ponieważ jutro
trzeba było iść do szkoły. Odprowadziłam go do drzwi, na dole siedzieli
rodzice z chłopakami. Czułam, że jest trochę niezręcznie.
- Dobry wieczór – odezwał się Bartek do moich domowników.
- Dobry wieczór – mój tata wstał i podał rękę Bartkowi a mama uśmiechnęła się.
- To jest Bartek, mój tato i mama. Chyba nie miałeś okazji jeszcze
poznać Marcina. – popatrzyłam na najstarszego brata, Bartek podał mu
dłoń.
- Dobranoc. – skierowaliśmy się z Bartkiem do korytarza, żeby mógł się ubrać, jego brat czekał już przed domem.
- Dziękuję ci za pomoc, opiekę. Za wszystko. – uśmiechnęłam do niego i dałam całusa w policzek.
- Do jutra. – pożegnał się i odprowadziłam go wzrokiem do samochodu,
obrócił się jeszcze i posłał mi czułe spojrzenie po czym wsiadł do
samochodu i odjechał.
- Twój chłopak? – gdy skierowałam się do swojego pokoju, Marcin zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Tak. – spojrzałam na Maćka, który odwrócił głowę.
- Miły – mama popatrzyła na mnie, wiedziałam, że miałam jej akceptację,
zresztą nikogo nie zamierzałam prosić o zgodę na cokolwiek. Poszłam do
pokoju, wzięłam prysznic i od razu poszłam spać. Na dzisiaj to koniec
wrażeń.
Im bliżej było weekendu tym miej lekcji w szkole i to było motorem do
życia. Dzisiaj był przed ostatni dzień i weekend. Niedawno zaczął się
grudzień, w piątek mikołajki a jeszcze dwa tygodnie i święta, później
sylwester. Ale pozostańmy najpierw przy perspektywie weekendu. Czułam
się już dobrze, głowa mnie nie bolała także nie widziałam przeciwwskazań
by jutro wybrać się z Bartkiem do klubu. Już teraz Bartek nie był moim kolegą, znajomym, kumplem, ale już chłopakiem. Byliśmy w związku i to było piękne. Moje przemyślenia przerwał budzik, który dzisiaj dzwonił już z
trzeci raz. Wstałam, zrobiłam makijaż, włosy zostawiłam pokręcone i
weszłam do garderoby. Dzisiejszy strój składał się z jeansów typu
boyfriend, białej bluzki na krótki rękaw i skórzanej ramoneski.
Spakowałam torbę i zeszłam a dół, wzięłam jabłko i od razu wyszłam,
byłam prawie spóźniona. Chciałabym aby doba trwała dwa razy tyle ile
trwa, ciągle cierpię na brak czasu. Gdy weszłam do szkoły akurat
rozbrzmiał dzwonek, nie mając czasu na pójście do szafki od razu
skierowałam się do klasy, mieliśmy sprawdzian z matematyki. Pierwsze
lekcje mijały tak jak zawsze, bez żadnych rewelacji, została ostatnia
lekcja – angielski. Pod salą spotkałam Bartka, pierwszy raz go dzisiaj
widziałam. Nie wiem od czego to zależało, ale z każdym dniem wydawał się
przystojniejszy, nic nie zmieniał w swoim wyglądzie, z pozoru był taki
sam jak wczoraj, tydzień temu, miesiąc, ale dla mnie był coraz
piękniejszy. Im dłużej go znałam tym bardziej mnie do niego ciągnęło.
Podeszłam do niego a on się uśmiechnął.
- Hej – złapał mnie za rękę a ja dałam mu całusa w policzek. Czułam się
trochę dziwnie ale w końcu to mój chłopak, dlaczego nie miałabym tego
zrobić ?
- Cóż za miłe powitanie, poproszę takie codziennie – miał łobuzerski
wyraz twarzy. Stałam na przeciwko niego a on głaskał mnie po plecach. –
Jak się czujesz?
- Dobrze, nie ma śladu po wczorajszym incydencie. Twoje zaproszenie na
sobotę nadal aktualne ? – usiadłam na parapecie a teraz on obrócił się w
moją stronę.
- Nie powinnaś odpoczywać? Nie wiem czy głośna muzyka, hałas, tłum ludzi ci
nie zaszkodzi ? Wczoraj bardzo cię głowa bolała, możemy to odłożyć na
przykład na przyszły tydzień. – był zmartwiony, bał się o mnie i to było
urocze.
- Jak tylko poczuję się gorzej to ci powiem o tym i wyjdziemy. –
uśmiechnęłam do niego, chciałam rozwiać wszystkie jego obawy. Ze mną
było już dobrze także nie było powodów do zmartwień. Po dzwonku
weszliśmy do klasy. Lekcja była bardzo nudna, ja prawie zasypiałam,
Bartek co chwilę mnie szturchał, kopał bo inaczej zaczęłabym chrapać.
- Co ty robiłaś w nocy ? – zaśmiał się kiedy wychodziliśmy z klasy.
- Spałam, od razu po twoim wyjściu poszłam spać. Ta lekcja była
strasznie usypiająca. Ja już mam koniec lekcji a ty ? – szliśmy w stronę
szafek.
- Też. Skoro jest dopiero 12 to może spędzimy popołudnie razem ? – stał przede mną i złapał mnie za ręce.
- Zależy co proponujesz – rzuciłam w jego stronę.
- A na co masz ochotę ? – dogonił mnie i szedł obok.
- To od ciebie zależy – wzięłam kurtkę, Bartek też wziął swoje rzeczy i szliśmy do wyjścia.
- Daj kluczyki. – wyciągnął rękę w moją stronę. Wyciągnęłam je z kieszeni i położyłam mu na dłoni.
Na parkingu otworzył mi drzwi po czym sam wsiadł do samochodu i ruszył.
Było mi obojętne gdzie jedziemy, ważne było, że byliśmy razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz