sobota, 29 czerwca 2013

The experience cz 49


Miałam straszne wahania nastrojów. Każda chwila wywoływała u mnie skrajne emocje, ale raczej te negatywne. Już nie pamiętałam jak to było śmiać się, bawić, wygłupiać, ale nie tęskniłam za tymi uczuciami. Stałam się bardziej melancholijna, nieobecna. Moje myśli były zawsze gdzieś indziej niż moje ciało. Przez ostatnie dni nie chodziłam do szkoły, czułam się tam zbyt samotna, tylko w domu nie czułam takiej pustki. Trochę mi brakowało ludzi, ale przecież nikogo poza rodziną i Filipem nie miałam. Zostałam sama. Każde z nich miało swoje życie, a ja zostałam sama, pośród tłumu i zgiełku. Doszło do takiej sytuacji, że poza domownikami rozmawiałam tylko z Filipem. Nie miałam odwagi odezwać się do Bartka, miałam wyrzuty sumienia, ale nie mogłam cofnąć czasu.
Miałam już dosyć bezczynnego siedzenia i postanowiłam dać odpocząć swojej głowie. Spakowałam torbę i pojechałam na siłownię. Nigdy nie lubiłam się pocić a zwolnienie z wf było wybawieniem. ale odkąd Bartek zabrał mnie na trening spodobało mi się to i już wiedziałam czemu spędzał tam dużo czasu.
W środku było mało ludzi, pewnie ze względu na porę ponieważ była dopiero 11. Od razu zauważyłam Przemka i podeszłam do niego,
- Hej, znowu tutaj ? - uśmiechnął się do mnie. Był zdziwiony moim widokiem. Kiedyś bardzo broniłam się przed przychodzeniem w to miejsce, ale teraz czułam się tam bezpiecznie, traktowałam je jako azyl.
- Dasz mi wycisk? - miałam kamienną twarz, chciałam się rozładować. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, miałam wrażenie, że był dumny z siebie.
- Przebieraj się i czekam na ciebie. - zgodnie z jego słowami poszłam do szatni i w bojowym nastroju wróciłam na salę. Najpierw się rozgrzewałam, a później zgłębiałam tajniki boksu.
- Nie wiedziałam, że uderzanie w worek daje tyle szczęścia. - po dwugodzinnym treningu wypompowana siedziałam pod ścianą pijąc wodę.
- Macie z Bartkiem tyle wspólnego, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy – Przemek spojrzał na mnie.
- Wydaje ci się, po prostu zaraził mnie swoja pasją. Zresztą on to przeszłość. Przynajmniej ja dla niego nią jestem. - wzięłam łyk wody i patrzyłam na mężczyzn na ringu.
- Jeszcze cię nie nauczyłem, że nie należy odpuszczać? - ukucnął przede mną, że nie mogłam uciec wzrokiem. Patrzyłam na jego zaciętą twarz. Był nie tylko trenerem ale i psychologiem, niby pomagał ludziom fizycznie, ale miałam wrażenie, że był bardziej trenerem duszy.
- On tego nie chce. - patrzyłam mu głęboko w oczy.
- Ale ty masz stawiać na swoim, walczyć o swoje, masz go przekonać do siebie. Nie przyprowadził cię tu bez powodu, jeżeli byłaś dla niego kimś naprawdę ważnym to tak szybko o tobie nie zapomni, a wiem, że byłaś ważna. Być może jeszcze jesteś. Przemyśl to. Odpocznij i za 10 minut się porozciągamy i na dzisiaj będzie koniec. - wstał i poszedł do osób co dopiero przyszły ćwiczyć. Zostawił mnie samą z jego słowami. Może miał rację, musiałam nie być obojętna Bartkowi bo inaczej bezczynnie by patrzyłby na moje boleści. Zraniłam go i w jego sercu była rana. Mimowolnie przeniosłam wzrok na drzwi wejściowe, ujrzałam jego, też przyszedł ćwiczyć, od razu wszedł do szatni. Gdy go zobaczyłam serce zaczęło mi bić szybciej i zrobiło mi się gorąco. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Przemka.
- Gotowa? - podał mi rękę i tym samym pomógł się podnieść.
- Jasne. - poszliśmy na materace, pomógł mi się rozciągnąć, kierował moimi myślami i ciałem. Pokazał mi, że rzeczy, które do tej pory wydawały mi się niewykonywalne okazały się proste. Pokonałam ograniczenia, które jak twierdził siedziały tylko w mojej głowie. Według niego ograniczał nas tylko nasz umysł.
- Na dzisiaj kończymy. W domu przez dwa dni rozciągaj się tak jak ci pokazywałem i jak będziesz miała jeszcze ochotę to wróć, ale nie wcześniej niż za trzy dni. - odprowadził mnie do szatni.
- Dzięki – wyciągnęłam dłoń i się pożegnaliśmy.
- Ty tutaj? - obróciłam się i zobaczyłam Bartka. Chyba dopiero teraz mnie zauważył.
- Jak widzisz. - uśmiechnęłam się do niego, na jego twarzy również pojawił się uśmiech, mały bo mały ale zawsze uśmiech. - Ja już skończyłam na dzisiaj, a ty ?
- To poczekaj na mnie ok? 15 minut i też się zbieram. Samochodem jesteś ? - zrobił dwa kroki do tyłu.
- Tak, to będę tutaj na ławce czekać. - uśmiechnęłam się.
- Ok, 15 minut. - pobiegł na salę a ja poszłam się przebrać. Czekałam na niego z pół godziny, gdy się wreszcie pojawił.
- Przepraszam, ale musiałem jeszcze coś załatwić. Mogę cię wykorzystać ? - wychodziliśmy z budynku.
- O co chodzi? - niepewnie spojrzałam na niego po czym byliśmy już przy moim samochodzie.
- Podrzucisz mnie gdzieś? Muszę coś załatwić.
- Jasne, wsiadaj. - otworzyłam samochód i wyjechaliśmy z parkingu.
- To gdzie jedziemy ? - spojrzałam na niego.
- Do klubu, muszę odebrać dokumenty.
- Okej. - zapanowała cisza, a ja nie wiedziałam o co miałam się jego spytać, o czym moglibyśmy porozmawiać. Jego obecność stresowała mnie, nie umiałam się wyluzować, cały czas byłam spięta.
- Chyba dostałaś niezły wycisk co? - uśmiechnął się w moją stronę gdy staliśmy na światłach, wtedy po raz pierwszy odważyłam się spojrzeć w jego stronę.
- Co, aż tak bardzo śmierdzę ? - po moich słowach wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie o to mi chodziło. - nie mogłam się przestać śmiać, on też nie dał rady się dłużej powstrzymywać. Zanim, któreś z nas zdążyło coś powiedzieć byliśmy pod klubem.
- Poczekać na ciebie? - spojrzałam na niego gdy odpinał pasy. Miałam nadzieję, że karze mi zaczekać na siebie.
- Nie, jedź do domu i odpocznij – uśmiechnął się w moja stronę.
- Mogę zaczekać, żaden problem.
- Nie ma takiej potrzeby i tak nie masz po drodze. Ale dzięki, do zobaczenia. - pożegnał się i poszedł.
Czułam się beznadziejnie, walczyłam o niego a on to olewał, miał to gdzieś. Zachowywał się jak kumpel, ale ja tego nie potrzebowałam, nie potrzebowałam kumpla. Zresztą nie umiałabym się z nim tylko przyjaźnić. Pojechałam do domu. Od razu wzięłam prysznic a później leżałam i słuchałam muzyki. Po jakimś czasie do pokoju wszedł Marcin.
- Pogadamy? - stał przed łóżkiem i patrzył na mnie. Kiwnęłam mu głową a on położył się obok mnie, tak że patrzyliśmy sobie w oczy. Wyciągnęłam słuchawki z uszu.
- Chciałbym być bliżej ciebie. Zawsze zazdrościłem tobie i Maćkowi że, jesteście tak blisko siebie. Zawsze wszystko razem robiliście, wiem, że na moje życzenie się tak działo, jakoś zawsze wolałem coś innego robić. Ale teraz wiem, co straciłem i chcę żebyśmy byli nie tylko rodzeństwem ale i przyjaciółmi. Nie chcę zająć miejsca Maćka, ale po prostu potrzebuję ciebie. - wyciągnął rękę, zacisnęłam ją mocno. Miałam wrażenie, że to było przypieczętowanie paktu.
- Ja też ciebie potrzebuję. - przytuliliśmy się mocno. 
- To co dzisiaj robiłaś ? - zaśmiał się i siedzieliśmy jedząc cukierki.
- Byłam na siłowni. - po moich słowach wybuchnął śmiechem.
- Co? Nie wierzę. Ty? – Marcin nie mógł się przestać śmiać.
- Ej. Przestań. - zaczęłam go okładać poduszką. - Wiem, że była ze mnie niezła kaleka, ale słyszysz była. Teraz jest inaczej i dzisiaj nie pierwszy raz tam byłam. Po śmierci Maćka zaczęłam tam chodzić. Pierwszy raz zabrał mnie tam Bartek, jeszcze jak Maciek żył, opowiedział mi o sobie, co tam robi i co mu to daje. Gdy zabrał mnie po pogrzebie najpierw pojechaliśmy do niego a na drugi dzień właśnie na siłownię. Wtedy poczułam się uwolniona, nie byłam zniewolona przez cierpienie i ból. Od tamtej pory, czasami tam jeżdżę. Jest tam fajny trener, Przemek. On jest niesamowity, ma tyle energii w sobie i empatii. Wie co robić by pomóc ludziom. Jest mistrzem w tym co robi i bardzo mi pomaga. - nie miałam bariery, wiedziałam, że Marcinowi mogę wszystko powiedzieć, w końcu to mój starszy brat.
- Brzmi ekstra. A nie miałabyś nic przeciwko żebyśmy następnym razem wspólnie tam pojechali? - Marcin spojrzał na mnie.
- No przestań, oczywiście, że nie. W sumie miałam nadzieję, że po mojej rekomendacji zechcesz ze mną pojechać. A co z Kasią? Spotykacie się jeszcze? - odwrócił głowę, czułam, że coś się wydarzyło między nimi.
- Już nie. To wszystko jest takie skomplikowane. Jak byliśmy przyjaciółmi to doskonale się rozumieliśmy a jak tylko zaczęliśmy być parą to wszystko się posypało. Ona była zazdrosna, ja nie mogłem wytrzymać napięcia. Gdy Maciek odszedł to starałem się więcej czasu spędzać z rodzicami i z tobą a ona miała ciągle pretensje, że za mało uwagi jej poświęcam. Nie rozumiała tego przez co przechodzimy, miała żal, że jej nie wspieram a to ja potrzebowałem jej ciepła i wsparcia. No i stwierdziłem, że to nie ma sensu. - czułam jak mu ciężko, przytuliłam go mocno.
- Mamy siebie. - siedzieliśmy przytuleni. Byliśmy silni i zamierzaliśmy zdać tą próbę, którą postawił przed nami los. Wiedziałam jedno, nie mogliśmy dopuścić do tego by śmierć Maćka poszła na marne. Ludzie mają misję do spełnienia, nie tylko na ziemi ale również jak są w niebie.

6 komentarzy:

  1. Jest super! Pisz dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze, że Marcin chce być dla Gosi nie tylko bratem, ale także kumplem na którego może liczyć i wszystko z nim robić. Sądzę, że dla obojga będzie to dobre. Więc trzymam kciuki.

    Co do Bartka to przez ostatnie rozdziały regularnie mnie wkurza. No ok, rozumiem, że może mieć do Gosi żal że mu nie uwierzyła, ale ona jest tylko człowiekiem, a każdy może popełniać czasem błędy. Kto jak kto, ale Bartek najlepiej powinien o tym, wiedzieć. Gosia chce to naprawić i to jest najważniejsze.

    A co do Gośki , mam do niej jedno pytanie. Po co ci to było? Przecież byłaś szczęśliwa z Bartkiem. Kiedy on o ciebie walczył to go olewałaś i spotykałaś się z innym. Więc teraz nie narzekaj, że on nie rzucił się tobie w ramiona jak tylko chciałaś do niego wrócić.

    Dzięki za wysłuchanie. Musiałam się wygadać.
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy komentarz jest dla mnie wartościowy i cieszę się, że moje opowiadanie wzbudza w Tobie takie emocje :) To miejsce jest dla Was (moich czytelników) byście mogli wypowiedziedź swoje zdanie i zadać pytania.

      Życie bywa nieprzewidywalne i zaskakujące. Często robimy coś czego później żałujemy.Dopiero po fakcie wszytsko zauważamy. Zdarza się tak, że brakuje nam odwagi by zaufać czy spróbować przełamać kłębiące się w nas wątpliwości. Ale ważne jest by wyciągać wnioski z przeżytych chwil.
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  3. Boże, mam żal do Bartka że się tak zachował, ale z drugiej strony go rozumiem ;) A Gosia mogła wcześniej przetrzeć oczy i zobaczyć żę wspaniałego mężczyznę u boku, ale no cóż... Pozdrowionka, pisz szybko dalje :) / lovciam

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy następny rozdział.?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze mieć wsparcie w rodzinie, gdy dopadają nas trudne chwile. Relacje nie zawsze idą po naszej myśli, ale rzeczywiście należy podejmować próby, jeśli nam zależy.
    Pozdrawiam - Ela

    OdpowiedzUsuń