Kiedy obudziłam się rano,
nikogo nie było w domu, zjadłam śniadanie i cały czas bezczynnie leżałam w
łóżku. Nie chciało mi się nic robić, tęskniłam za Maćkiem.
Nie wyobrażałam sobie jakbym miała iść sama do szkoły, zawsze
jak było mi ciężko to razem przez to przechodziliśmy a teraz
miałam zmagać się sama. Nikogo bliskiego w szkole nie miałam.
Kiedyś była Asia, teraz, pośród tego tłumu miałam być sama i
ta perspektywa mnie przerażała. Jak będzie teraz wyglądać moje życie? Co z tą pustką? Kto będzie ganił mnie za moje głupie zachowanie? Jak można żyć, bez podstawowej osoby? Tyle pytań, tyle niewiadomych... Myśl o przyszłości przerażała mnie najbardziej jak się dało.
Po południu ubrałam
jeansy oraz bluzę i pojechałam do Piotrka. Nie widziałam się z
nim od czasu pogrzebu, zapomniałam o takim urządzeniu jak telefon,
przez chwilę miałam wrażenie, że o wszystkim zapomniałam, czułam
ból, który przypominał mi tylko o Maćku. Zaparkowałam samochód
na parkingu i weszłam do akademika, skierowałam się od razu do
pokoju Piotrka, zapukałam w drzwi. Miałam wrażenie, że wszystkie czynności wykonywałam mechanicznie, jakbym we mnie nie było za grosz emocji. Byłam pusta.
- Proszę. - usłyszałam
głos swojego chłopaka.
- Cześć – posępnie
powiedziałam i weszłam do środka. Nie spodziewał się mnie.
Stanął naprzeciwko mnie, a ja bez słowa przytuliłam się do niego. Wydawał mi
się być obojętny i taki wcale nie mój.
- Usiądź. - dosyć
sucho powiedział, rozluźnił uścisk i usiedliśmy na łóżku. Nie
patrzyliśmy na siebie, czułam, że był zły na mnie...
- Jesteś zły na mnie.
- to nie było pytanie. Czekałam na jego odpowiedź, potwierdzenie,
choć w sumie wiedziałam co powie.
- A jak mam nie być?
Odstawiłaś mnie dla tamtego. Byłem z tobą cały czas, w szpitalu,
w domu, w kaplicy. Byłem tam gdzie ty byłaś. Wspierałem cię a ty
przy pierwszej lepszej okazji mnie zostawiłaś. Nawet nic nie
powiedziałaś, jak tylko on się pojawił to poleciałaś do niego!
I jak mam się czuć?! Przy tych wszystkich ludziach tak po prostu
odeszłaś z nim! Nawet nie zadzwoniłaś. Cały czas wydzwaniałem,
na żaden telefon nie odpowiedziałaś. Martwiłem się. Marcin mi
powiedział, że spędziłaś noc u Bartka! - krzyczał na mnie, był
zły i miał prawo. Zawiniłam. Czułam się okropnie. Zaczęłam
płakać. Wiedziałam, że byłam żałosna, jak małe dziecko na
wszystko reagowałam płaczem. Schowałam twarz w ręce i starałam się jakoś uspokoić. Było mi
wstyd za swoje zachowanie. Nie potrafiłam odnaleźć słów w mojej
głowie by mu odpowiedzieć. Jak mi to wszystko powiedział poczułam
beznadziejność sytuacji, zrozumiałam jak okropnie względem niego się zachowałam. To prawda, myślałam tylko o sobie, a raczej nawet nie myślałam nad tym co zrobiłam. To był instynkt, chwila.
- Ja naprawdę nie wiem
co mam ci powiedzieć, przepraszam. - siedział na przeciwnym łóżku,
nie patrzył na mnie. - Wstyd mi, słyszysz? Proszę cię. Ostatnie
czego mi teraz potrzeba, to byś się na mnie złościł, byś mnie
zostawił. Proszę, potrzebuję ciebie. - złapałam go za dłonie a
on cały czas tępo spoglądał za okno. Prawie go błagałam o to by
mnie nie zostawił, bałam się tego, bałam się samotności i tego
co będzie dalej.
- Cały czas ty, ty i
tylko ty. Słyszę, tylko to czego ty chcesz! Nic więcej się dla ciebie nie liczy poza tobą?! - wstał i patrzył na mnie, czułam
się upokorzona.
- Piotrek to nie jest
tak, przechodzę ciężki okres. Przed chwilą straciłam Maćka a
teraz mam stracić ciebie? Nie rób mi tego, błagam. - stałam
twarzą w twarz z nim, dotknęłam jego policzka a on odwrócił
głowę. - To koniec, tak? - nic mi nie odpowiedział, przez chwilę
nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam, że z jego strony to już
zamknięta historia. Wybiegłam więc z akademika i wsiadłam do
samochodu, z łzami w oczach odjechałam. Jedynym miejscem do którego
mogłam teraz jechać był cmentarz. Stanęłam przed miejscem gdzie
było dużo kwiatów, zniczy. Teraz tu mój brat się znajdował.
Dałam upust swoim emocjom, znowu płakałam.
- Bez Ciebie to
wszystko się nie układa. Zostawiłeś mnie samą pośród tych
obcych ludzi! Najpierw Asia z Bartkiem, później Ty a teraz Piotrek.
Jestem beznadziejna, wszyscy ode mnie odchodzą. Nie chcę tak żyć,
nie bez Ciebie. Proszę Cię pomóż mi! Zabierz mnie do siebie! Braciszku, proszę. Tak bardzo Cię kocham, całym sercem, oddałabym
wszystko, żeby tylko móc się do Ciebie przytulić. - byłam słaba,
wykończona. Mróz robił się coraz mocniejszy a ja bezwiedna. Znowu
miałam podcięte skrzydła. Nie wiedziałam jak miałam dalej żyć, jak
się odnaleźć w tym wszystkim. Gdzie w tym sens? Ukucnęłam i
wpatrywałam się w kwiaty, zamknęłam oczy i jedyne co widziałam
to sceny z pogrzebu, jak panowie opuszczali trumnę. Jeszcze bardziej
zacisnęłam oczy, by zadusić zbierające się w oczach łzy. Gdy już
nie byłam w stanie ich powstrzymać i otworzyłam oczy zobaczyłam
jak Marcin idzie alejką, podszedł do mnie i przytulił mnie z
całych sił ogrzewając moje zmarznięte ciało. Płakał razem ze
mną. Jemu też było ciężko. Od zawsze prawie wszystko robili
razem, Maciek był jego największym przyjacielem.
- Wiedziałem, że cię
tutaj znajdę. - głaskał mnie po włosach. - Jedziemy do domu bo
zapalenia płuc dostaniesz- otarł mi łzy i wziął pod rękę.
W domu zrobił mi
herbaty i jedząc pizzę wspólnie leżeliśmy pod kocem.
- Marcin teraz mamy
siebie. Nie mogę ciebie stracić – złapałam go za rękę, te
słowa powiedziałam prawie jak histeryczka, bałam się samotności,
tego, że i jego stracę. Łzy znowu napływały mi do oczu, czułam
się bezsilna.
- A ja ciebie. Rodzice
mają siebie a nam pozostaliśmy my. - objął mnie ramieniem, też
miał łzy w oczach. - To
sprawdzian dla nas, ale zdamy go, oboje.
- Piotrek mnie
zostawił. Myślisz, że to jakiś znak? Najpierw Wojtek, później
Bartek z Asią, Maciek a teraz Piotrek. - brzmiało to żałośnie, a
ja czułam się jeszcze gorzej jak to głośno powiedziałam.
- Przestań, ty nie
zawiniłaś. Takie jest życie. - patrzył mi głęboko w oczy. -
Jesteś wspaniałą dziewczyną i nie wolno ci źle myśleć o sobie.
Wiem, co masz na myśli, że to fatum, że to twoja wina itp. ale to
nie prawda. Mamy siebie i to najważniejsze. - przytulił mnie
mocno. Siedzieliśmy jeszcze kilka godzin ale już nie mówiąc.
Dzisiaj spałam u
siebie w pokoju, zasnęłam obok Marcina. Czułam się bezpieczniej
jak był obok.
Dziękuję za każdy komentarz. To miłe, że dajecie odzew ze swojej strony :)
Piszesz świetne opowiadania :) ale Gosia zapomniała chyba o Filipie :O
OdpowiedzUsuńśliczne, ale krótkie :)
OdpowiedzUsuńOoo :) dawaj szybko, wciągnęło mnie to niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne , jak zawsze . Kiedy kolejna część ? Już nie mogę się doczekać ! :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham <3 Dodaj szybko kolejną :)
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko kolejna cześć. Już sie doczekac nie moge :P Pozdrowionka :***********/ lovciam
OdpowiedzUsuńRozdział tak jak zawsze... Ale strasznie krótki! Uzależniłam się a ty dodajesz tak krótkie notki! Jesteś okrutna!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z pierwszym komentarzem. Chyba zapomniała o Filipie! Mam nadzieję, że niedługo się pojawi.
A Piotrek jest zwyczajnym debilem! Wiem że to napewno nie jest miłe jak twoja dziewczyna idzie gdzieś ze swoim byłym, ale nie rozumiem jak można być tak głupim żeby zostawiać Gosię teraz kiedy najbardziej go potrzebuje. Może on jej po prostu nie kocha... Nie próbował walczyć, nie robił nic aby to uratować. A może jeszcze się opamięta? No nic to wymyślanie zostawiam tobie.
No cóż sorry że trochę pojechałam po Piotrze, ale nie lubię go a dzisiaj dodatkowo mnie wkurzył.
Czekam na następną. Mam nadzieję że niedługo,
Magda.
od początku nie lubiłam tego całego Piotra... Jakoś działał mi na nerwy. Za to Bartek mi imponuje i mam nadzieję że sporo będzie jeszcze o nim i bohaterce. :) niech będą razem i niech im się dobrze układa, bo przeznaczenia nie oszukaja. :) Veronica.
OdpowiedzUsuń:)oby była z Bartkiem :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń