Ok 21 bez problemów weszliśmy do klubu, było bardzo dużo ludzi, parkiet
był w pełni zapełniony. Po chwili odnaleźliśmy boks gdzie siedziały dziewczyny i
Łukasz z Kubą. Dosiedliśmy się do nich a Marcin z Łukaszem poszli po
alkohol. Klimat był niesamowity, patrzyłam na tańczących ludzi, energię
unoszącą się w powietrzu i nie mogłam doczekać się chwili kiedy do nich
dołączę. Zanim chłopaki dotarli z alkoholem doszedł Michał z Damianem.
Wszyscy w dobrych humorach rozmawialiśmy ze sobą, śmialiśmy się,
wznosiliśmy toasty za życie. Jako pierwsza z Marcinem ruszyłam na
parkiet, w nasze ślady poszła Asia z Maćkiem. Tańczyliśmy jak szaleni,
nie liczyło się nic poza muzyką. Po chwili Marcin zszedł z parkietu, ja
nie miałam zamiaru opuszczać tego magicznego miejsca. Nie patrzyłam na
nic, tylko tańczyłam w rytm muzyki, czerpałam energię z tych prostych
dźwięków. Gdy się obróciłam zobaczyłam obok Damiana, uśmiechnęliśmy się
do siebie i tańczyliśmy. Po kilku godzinach poszliśmy do stolika, nie
było tam nikogo z naszych znajomych, więc usiadłam sama a Damian poszedł po drinki
do baru.
- Proszę. – podał mi mojego drinka i usiadł obok.
- Dzięki. Czuję się wspaniale. – oparłam się o kanapę i patrzyłam na niesamowity widok zjednoczonych ze sobą ludzi.
- Świetnie się z Tobą tańczy. – położył swoją dłoń na moim kolanie i przyglądał się mi. Miał taki ładny uśmiech.
- Jak ma się dobrego partnera to nie ma innego wyjścia. – popatrzyłam na niego i odwzajemniłam uśmiech.
- Wiesz, że my już wcześniej się poznaliśmy? – cały czas przyglądał się
mojej twarzy, jakby chciał zapamiętać każdy jej szczegół. Moja twarz
wyrażała skupienie, nie mogłam sobie przypomnieć kiedy go po raz
pierwszy poznałam. – Na Maćka 18. Nic dziwnego, że mnie nie pamiętasz
mimo, że było to rok temu.
- Czemu? – odwróciłam się twarzą do niego.
- Miałaś wtedy chłopaka. Nie zwracałaś uwagi na innych facetów, gdybyś
wiedziała ilu się w tobie podkochiwało. Każdy jemu zazdrościł. –
powiedział to patrząc mi głęboko w oczy a ja poczułam ukłucie w sercu na
wspomnienie tamtych czasów, lecz nie zwróciłam na to większej uwagi
ponieważ skupiłam się na tym czy on też należał do grona podkochujących
się.
- A Ty ? – próbowałam go przejrzeć, ale jego twarz nic nie zdradzała.
- A ja Cię bardzo lubię i cieszę się, że mogę cię bliżej poznać. Jesteś
bardzo fajną dziewczyną i do tego bardzo ładną. - uśmiechał się do mnie
tak miło, że przytuliłam go, nie wiem dlaczego, poczułam chęć i zrobiłam
to na co miałam ochotę. On objął mnie ręką i siedzieliśmy tak patrząc
na ludzi.
- Chodź tańczyć, nie marnujmy tak pięknej nocy. – pociągnęłam go za rękę
i znaleźliśmy się na parkiecie, wśród skaczącego, śpiewającego tłumu.
Dołączyliśmy do nich. Reggae niesie taką pozytywną wibrację, że nie
mogliśmy się jej oprzeć. Gdy były wolniejsze piosenki to przytulaliśmy
się, nie wiem czy to ta muzyka czy on, ale nie mogłam od tego uciekać.
Około 3 byliśmy już tak wykończeni, że zebraliśmy się do domu. Wszyscy
bawiliśmy się najlepiej w życiu. Magda z Kubą zbliżyli się do siebie.
Asia z Klaudią też świetnie się bawiły z chłopakami. Ta noc należała to
nas.
W domu Damian z Michałem zajęli pokoje gościnne, a ja umyłam twarz,
przebrałam się w piżamę i poszłam spać, nawet nie pamiętam kiedy
usnęłam, wiem, że byłam szczęśliwa i nabrałam energii do zmierzenia się
ze światem.
Rano obudziłam się bardzo szczęśliwa, cieszyłam się, że wczorajsza
energia nigdzie się nie ulotniła, że nadal tkwiły we mnie emocje z nocy.
Spojrzałam na zegarek, była już 11. Postanowiłam nie marnować czasu w
łóżku, wzięłam więc prysznic, ubrałam się w spodnie dresowe i białą bokserkę,
włosy związałam w kok. Gdy wyszłam z pokoju na kanapach siedzieli
panowie – moi dwaj bracia i Damian z Michałem. Na stoliku zobaczyłam
wielki talerz z kanapkami i momentalnie zrobiłam się głodna.
- Cześć przystojniaki. Głowy bolą? – usiadłam naprzeciwko Damiana i od razu wzięłam się za jedzenie kanapek.
- Chyba nie możemy narzekać. – zaśmiał się Michał. Po ich minach
widziałam, że nie było najgorzej. Gdy popatrzyłam na Damiana on
automatycznie uśmiechnął się do mnie, nie uciekałam wzrokiem po prostu
patrzyłam w jego piękne niebieskie oczy i ich pogodności nie mogłam się
oprzeć.
- A ty jak? Zmęczona? Szalałaś wczoraj, nie wiem gdzie mieścisz tą energię – słowa Maćka mnie rozbawiły.
- Daje sobie radę. Ale nie powiem, nogi mnie bolą. Dzisiaj nie ruszam
się z tej kanapy. – rozłożyłam się wygodnie na wolnej przestrzeni sofy.
Marcin zebrał się około 13 do centrum a Michał z nim się zabrał. Została
nasza trójka, ja, Maciek i Damian. Mój brat chyba wyczuł, że mógłby
zostawić nas samych i powiedział, że idzie pogrzebać w samochodzie bo
coś mu w kole stuka. Ja tam żadnego stukania nie słyszałam, ale nie
chciałam już go pogrążać.
- A ty jak się bawiłeś ? – uśmiechnęłam się do niego, cały czas siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
- Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy się tak
dobrze bawić, razem. - wstał i podszedł do mnie i usiadł obok.
- Miło by było. Jestem taka zmęczona, że dzisiaj nie mam na nic siły.
- A jutro nie chciałabyś wybrać się do kina? – patrzyliśmy na siebie a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Brzmi ok., ale ja nie chciałabym cię zwodzić. Nic nie mów, pozwól mi
skończyć – już widziałam jak otwiera usta by coś powiedzieć, a nie
chciałam żeby mnie źle zrozumiał. – Bardzo cię lubię i spędziliśmy miło
noc, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Na tą chwilę nie chcę się z nikim
wiązać, za dużo przeszłam i nie czuję się na siłach wchodzić w coś
nowego. – uśmiechnęłam się do niego a on złapał mnie za rękę.
- Niczym się nie przejmuj ani nie martw się. Jedyne co rób to żyj pełnią
życia. Ja proponuję ci wyjście do kina na jakiś, mam nadzieje, fajny
film. Wiem co się działo wcześniej z Wojtkiem i wiem jak się to
skończyło. Nie będę się narażać Maćkowi i Marcinowi, po prostu chcę
spędzić z tobą trochę czasu. – uśmiechnął się do mnie miło ale wcale
mnie nie uspokoił.
- Nie chcę byś czekał na mój znak, że ja chcę.
- Źle mnie zrozumiałaś. Chodzi o to byś oderwała się od problemów i
przeszłości. Chcę abyśmy dobrze się bawili, robili różne szalone rzeczy.
Chcę byś wiedziała, że możesz na mnie liczyć. Jak będziesz miała ochotę
w nocy przejechać się na rowerze to możesz do mnie zadzwonić i razem
pojedziemy, czy głupi spacer, kino, zakupy. – uśmiechnął się do mnie i
wtedy zrozumiałam o co mu chodzi.
- Dzięki. – tylko na tyle było mnie stać. Chwilę jeszcze pooglądaliśmy
telewizję i Damian pojechał do domu. Mieliśmy się zobaczyć jutro, w
kinie.
Poszłam do swojego pokoju, włączyłam tak zwane zamulacze, tzn wolne
piosenki, żebym mogła spokojnie wszystko przemyśleć, w tym tygodniu
wydarzyło się tak dużo rzeczy.
Damian bardzo przypominał mi Wojtka, dlatego tak ostrożnie do niego
podchodziłam. Głównie podobni byli z zewnątrz, oboje wysocy blondyni z
brązowymi oczami. Gdy zamknęłam oczy kiedy tańczyliśmy w klubie, przez
chwilę czułam jakbym była z Wojtkiem. Ostatnio coraz częściej o nim
myślałam i to mnie przerażało, chciałam mieć ten etap za sobą i nie
wracać do przeszłości, szczególnie tej jej części. Niestety pewnych
rzeczy nie można było wymazać z pamięci, niektórych ran nie dało się do końca
pozbyć, pozostają blizny.
Damian z Wojtkiem mieli też podobne zachowania i bałam się tego, że
schemat będzie się powtarzał, że z nim może być podobnie ale też, że
będzie mi za bardzo przypominał swojego poprzednika.
Lubiłam adrenalinę, zastrzyk niepewności i moje myśli samoistnie skłaniały się ku
Bartkowi. Wydawał się być niedostępny i w ogóle mną nie zainteresowany, ale podobało mi się to. Jego natura była inna niż moich braci, Damiana,
Wojtka czy każdego innego chłopaka którego znałam. Wydawał się być
buntownikiem, stwarzał wrażenie jakby miał gdzieś wszystkie uznane
konwenanse na tym świecie, jakby tworzył swoje reguły i wcale to nie
było złe. Przez życie trzeba iść odważnie, ktoś układał świat według
jego własnych zasad a jeżeli tam nie uwzględnili Bartka to właśnie
Bartek musiał swój świat ułożyć tak, aby jemu pasował i tak nie jest tylko
w przypadku Bartka, tylko każdego z nas. Jesteśmy jacy jesteśmy i
dopóki nie ranimy innych, nie łamiemy prawa to powinniśmy być z tego
dumni, że jesteśmy inni, że mamy własną tożsamość. Nigdy nie powinniśmy
pozwolić by ktoś nas niszczył, umniejszał naszej wartości. Zawsze możemy
być lepsi, ale nigdy nie wbrew sobie, bo nikt nie będzie mówił nam co
jest dla nas najlepsze.
Po swoich intensywnych przemyśleniach poszłam spać, wiedziałam, że
dzisiaj żadnego pożytku ze mnie nie będzie. Rano obudziłam się około 10.
To było niesamowite, ale śnił mi się Bartek a sen polegał na tym, że
lataliśmy, bardzo chciałam wrócić do snu, znowu się w nim zatopić.
- Głupia jesteś.- powiedziałam sama do siebie. Myślałam o chłopaku,
który miał mnie gdzieś, był zmienny jak pogoda, czasem słońce czasem
deszcz. Wstałam z łóżka, wyszykowałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie
było więc zrobiłam sobie śniadanie – tosty i usiadłam w salonie. Pogoda
nie była najładniejsza, ale nie zważając na nią, napisałam kartkę na
stole - ,,Pojechałam na przejażdżkę, jestem pod telefonem. Będę
wieczorem, buziaki. Gosia”. Wzięłam kurtkę, wyprowadziłam samochód i
pojechałam przed siebie. Znalazłam się w parku za miastem, był tam mały
staw, usiadłam na ławce i oddychałam całą objętością płuc. Pozwoliłam
odpocząć swojej głowie od natłoku myśli, siedziałam nie myśląc o niczym.
Odpoczywałam bezczynnie.
Z Damianem umówiłam się na 18, na miejscu byłam przed czasem, więc
pochodziłam po sklepach, ale nic nie kupiłam poza kilkoma kosmetycznymi
rzeczami. Pod kinem spotkałam się z Damianem, poszliśmy na komediodramat
– Poradnik pozytywnego myślenia. Film był fajny, miły i przyjemny ale
nic cudownego. Później poszliśmy na pizzę.
- Jestem taka głodna. Wstyd się przyznać ale dzisiaj zjadłam tylko dwa
tosty. – powiedziałam gdy kelner przyniósł nam dużą pizzę.
- To jedz, jedz. W razie czego zamówimy drugą. Albo pójdziemy do
jakiegoś Fast food’a. – uśmiechnął się i zabraliśmy się za jedzenie.
Zjedliśmy całą pizzę ale nie mieliśmy ochoty na więcej.
- Chodź na lody, ja stawiam. – uśmiechnęłam się do mojego towarzysza i
poszliśmy w kierunku stoiska z lodami. Moje ulubione to kokosowe i mocno
czekoladowe. Jako, że nie chciało nam się chodzić po sklepach, więc
szliśmy na parking.
- Dziękuje za miłe popołudnie i za towarzystwo.
- To ja dziękuję, że zgodziłaś się ze mną iść. – uśmiechnął się miło, pożegnaliśmy się i każde z nas pojechało w swoją stronę.
W domu byłam ok. 22. rodzice siedzieli i oglądali jakąś komedię
romantyczną, na górze chłopaki grali w jakieś gry na Xbox. Byłam
zmęczona i nie miałam ochoty na żadne rozmowy, potrzebowałam pobyć sam
na sam ze sobą. Nalałam wody do wanny, zrobiłam dużo piany i siedziałam w
niej z dobrą godzinę. Zrelaksowana położyłam się spać. Z jednej strony
czułam się oczyszczona a z drugiej wypompowana. Przydałyby mi się jakieś
wakacje, chciałabym gdzieś wyjechać chociaż na kilka dni.
- Pomyślę o tym jutro. – powiedziałam sama do siebie i poszłam spać, długo wpatrywałam się w gwiazdy zanim usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz