środa, 12 czerwca 2013

The experience cz 17

Ok 21 bez problemów weszliśmy do klubu, było bardzo dużo ludzi, parkiet był w pełni zapełniony. Po chwili odnaleźliśmy boks gdzie siedziały dziewczyny i Łukasz z Kubą. Dosiedliśmy się do nich a Marcin z Łukaszem poszli po alkohol. Klimat był niesamowity, patrzyłam na tańczących ludzi, energię unoszącą się w powietrzu i nie mogłam doczekać się chwili kiedy do nich dołączę. Zanim chłopaki dotarli z alkoholem doszedł Michał z Damianem. Wszyscy w dobrych humorach rozmawialiśmy ze sobą, śmialiśmy się, wznosiliśmy toasty za życie. Jako pierwsza z Marcinem ruszyłam na parkiet, w nasze ślady poszła Asia z Maćkiem. Tańczyliśmy jak szaleni, nie liczyło się nic poza muzyką. Po chwili Marcin zszedł z parkietu, ja nie miałam zamiaru opuszczać tego magicznego miejsca. Nie patrzyłam na nic, tylko tańczyłam w rytm muzyki, czerpałam energię z tych prostych dźwięków. Gdy się obróciłam zobaczyłam obok Damiana, uśmiechnęliśmy się do siebie i tańczyliśmy. Po kilku godzinach poszliśmy do stolika, nie było tam nikogo z naszych znajomych, więc usiadłam sama a Damian poszedł po drinki do baru.
- Proszę. – podał mi mojego drinka i usiadł obok.
- Dzięki. Czuję się wspaniale. – oparłam się o kanapę i patrzyłam na niesamowity widok zjednoczonych ze sobą ludzi.
- Świetnie się z Tobą tańczy. – położył swoją dłoń na moim kolanie i przyglądał się mi. Miał taki ładny uśmiech.
- Jak ma się dobrego partnera to nie ma innego wyjścia. – popatrzyłam na niego i odwzajemniłam uśmiech.
- Wiesz, że my już wcześniej się poznaliśmy? – cały czas przyglądał się mojej twarzy, jakby chciał zapamiętać każdy jej szczegół. Moja twarz wyrażała skupienie, nie mogłam sobie przypomnieć kiedy go po raz pierwszy poznałam. – Na Maćka 18. Nic dziwnego, że mnie nie pamiętasz mimo, że było to rok temu.
- Czemu? – odwróciłam się twarzą do niego.
- Miałaś wtedy chłopaka. Nie zwracałaś uwagi na innych facetów, gdybyś wiedziała ilu się w tobie podkochiwało. Każdy jemu zazdrościł. – powiedział to patrząc mi głęboko w oczy a ja poczułam ukłucie w sercu na wspomnienie tamtych czasów, lecz nie zwróciłam na to większej uwagi ponieważ skupiłam się na tym czy on też należał do grona podkochujących się.
- A Ty ? – próbowałam go przejrzeć, ale jego twarz nic nie zdradzała.
- A ja Cię bardzo lubię i cieszę się, że mogę cię bliżej poznać. Jesteś bardzo fajną dziewczyną i do tego bardzo ładną. - uśmiechał się do mnie tak miło, że przytuliłam go, nie wiem dlaczego, poczułam chęć i zrobiłam to na co miałam ochotę. On objął mnie ręką i siedzieliśmy tak patrząc na ludzi.
- Chodź tańczyć, nie marnujmy tak pięknej nocy. – pociągnęłam go za rękę i znaleźliśmy się na parkiecie, wśród skaczącego, śpiewającego tłumu. Dołączyliśmy do nich. Reggae niesie taką pozytywną wibrację, że nie mogliśmy się jej oprzeć. Gdy były wolniejsze piosenki to przytulaliśmy się, nie wiem czy to ta muzyka czy on, ale nie mogłam od tego uciekać.
Około 3 byliśmy już tak wykończeni, że zebraliśmy się do domu. Wszyscy bawiliśmy się najlepiej w życiu. Magda z Kubą zbliżyli się do siebie. Asia z Klaudią też świetnie się bawiły z chłopakami. Ta noc należała to nas.
W domu Damian z Michałem zajęli pokoje gościnne, a ja umyłam twarz, przebrałam się w piżamę i poszłam spać, nawet nie pamiętam kiedy usnęłam, wiem, że byłam szczęśliwa i nabrałam energii do zmierzenia się ze światem.

Rano obudziłam się bardzo szczęśliwa, cieszyłam się, że wczorajsza energia nigdzie się nie ulotniła, że nadal tkwiły we mnie emocje z nocy. Spojrzałam na zegarek, była już 11. Postanowiłam nie marnować czasu w łóżku, wzięłam więc prysznic, ubrałam się w spodnie dresowe i białą bokserkę, włosy związałam w kok. Gdy wyszłam z pokoju na kanapach siedzieli panowie – moi dwaj bracia i Damian z Michałem. Na stoliku zobaczyłam wielki talerz z kanapkami i momentalnie zrobiłam się głodna.
- Cześć przystojniaki. Głowy bolą? – usiadłam naprzeciwko Damiana i od razu wzięłam się za jedzenie kanapek.
- Chyba nie możemy narzekać. – zaśmiał się Michał. Po ich minach widziałam, że nie było najgorzej. Gdy popatrzyłam na Damiana on automatycznie uśmiechnął się do mnie, nie uciekałam wzrokiem po prostu patrzyłam w jego piękne niebieskie oczy i ich pogodności nie mogłam się oprzeć.
- A ty jak? Zmęczona? Szalałaś wczoraj, nie wiem gdzie mieścisz tą energię – słowa Maćka mnie rozbawiły.
- Daje sobie radę. Ale nie powiem, nogi mnie bolą. Dzisiaj nie ruszam się z tej kanapy. – rozłożyłam się wygodnie na wolnej przestrzeni sofy.
Marcin zebrał się około 13 do centrum a Michał z nim się zabrał. Została nasza trójka, ja, Maciek i Damian. Mój brat chyba wyczuł, że mógłby zostawić nas samych i powiedział, że idzie pogrzebać w samochodzie bo coś mu w kole stuka. Ja tam żadnego stukania nie słyszałam, ale nie chciałam już go pogrążać.
- A ty jak się bawiłeś ? – uśmiechnęłam się do niego, cały czas siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
- Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy się tak dobrze bawić, razem. - wstał i podszedł do mnie i usiadł obok.
- Miło by było. Jestem taka zmęczona, że dzisiaj nie mam na nic siły.
- A jutro nie chciałabyś wybrać się do kina? – patrzyliśmy na siebie a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Brzmi ok., ale ja nie chciałabym cię zwodzić. Nic nie mów, pozwól mi skończyć – już widziałam jak otwiera usta by coś powiedzieć, a nie chciałam żeby mnie źle zrozumiał. – Bardzo cię lubię i spędziliśmy miło noc, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Na tą chwilę nie chcę się z nikim wiązać, za dużo przeszłam i nie czuję się na siłach wchodzić w coś nowego. – uśmiechnęłam się do niego a on złapał mnie za rękę.
- Niczym się nie przejmuj ani nie martw się. Jedyne co rób to żyj pełnią życia. Ja proponuję ci wyjście do kina na jakiś, mam nadzieje, fajny film. Wiem co się działo wcześniej z Wojtkiem i wiem jak się to skończyło. Nie będę się narażać Maćkowi i Marcinowi, po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu. – uśmiechnął się do mnie miło ale wcale mnie nie uspokoił.
- Nie chcę byś czekał na mój znak, że ja chcę.
- Źle mnie zrozumiałaś. Chodzi o to byś oderwała się od problemów i przeszłości. Chcę abyśmy dobrze się bawili, robili różne szalone rzeczy. Chcę byś wiedziała, że możesz na mnie liczyć. Jak będziesz miała ochotę w nocy przejechać się na rowerze to możesz do mnie zadzwonić i razem pojedziemy, czy głupi spacer, kino, zakupy. – uśmiechnął się do mnie i wtedy zrozumiałam o co mu chodzi.
- Dzięki. – tylko na tyle było mnie stać. Chwilę jeszcze pooglądaliśmy telewizję i Damian pojechał do domu. Mieliśmy się zobaczyć jutro, w kinie.
Poszłam do swojego pokoju, włączyłam tak zwane zamulacze, tzn wolne piosenki, żebym mogła spokojnie wszystko przemyśleć, w tym tygodniu wydarzyło się tak dużo rzeczy.

Damian bardzo przypominał mi Wojtka, dlatego tak ostrożnie do niego podchodziłam. Głównie podobni byli z zewnątrz, oboje wysocy blondyni z brązowymi oczami. Gdy zamknęłam oczy kiedy tańczyliśmy w klubie, przez chwilę czułam jakbym była z Wojtkiem. Ostatnio coraz częściej o nim myślałam i to mnie przerażało, chciałam mieć ten etap za sobą i nie wracać do przeszłości, szczególnie tej jej części. Niestety pewnych rzeczy nie można było wymazać z pamięci, niektórych ran nie dało się do końca pozbyć, pozostają blizny.
Damian z Wojtkiem mieli też podobne zachowania i bałam  się tego, że schemat będzie się powtarzał, że z nim może być podobnie ale też, że będzie mi za bardzo przypominał swojego poprzednika.
Lubiłam adrenalinę, zastrzyk niepewności i moje myśli samoistnie skłaniały się ku Bartkowi. Wydawał się być niedostępny i w ogóle mną nie zainteresowany,  ale podobało mi się to. Jego natura była inna niż moich braci, Damiana, Wojtka czy każdego innego chłopaka którego znałam. Wydawał się być buntownikiem, stwarzał wrażenie jakby miał gdzieś wszystkie uznane konwenanse na tym świecie, jakby tworzył swoje reguły i wcale to nie było złe. Przez życie trzeba iść odważnie, ktoś układał świat według jego własnych zasad a jeżeli tam nie uwzględnili Bartka to właśnie Bartek musiał swój świat ułożyć tak, aby jemu pasował i tak nie jest tylko w przypadku Bartka, tylko każdego z nas. Jesteśmy jacy jesteśmy i dopóki nie ranimy innych, nie łamiemy prawa to powinniśmy być z tego dumni, że jesteśmy inni, że mamy własną tożsamość. Nigdy nie powinniśmy pozwolić by ktoś nas niszczył, umniejszał naszej wartości. Zawsze możemy być lepsi, ale nigdy nie wbrew sobie, bo nikt nie będzie mówił nam co jest dla nas najlepsze.

Po swoich intensywnych przemyśleniach poszłam spać, wiedziałam, że dzisiaj żadnego pożytku ze mnie nie będzie. Rano obudziłam się około 10. To było niesamowite, ale śnił mi się Bartek a sen polegał na tym, że lataliśmy,  bardzo chciałam wrócić do snu, znowu się w nim zatopić.
- Głupia jesteś.- powiedziałam sama do siebie. Myślałam o chłopaku, który miał mnie gdzieś, był zmienny jak pogoda, czasem słońce czasem deszcz. Wstałam z łóżka, wyszykowałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie było więc zrobiłam sobie śniadanie – tosty i usiadłam w salonie. Pogoda nie była najładniejsza, ale nie zważając na nią, napisałam kartkę na stole - ,,Pojechałam na przejażdżkę, jestem pod telefonem. Będę wieczorem, buziaki. Gosia”. Wzięłam kurtkę, wyprowadziłam samochód i pojechałam przed siebie. Znalazłam się w parku za miastem, był tam mały staw, usiadłam na ławce i oddychałam całą objętością płuc. Pozwoliłam odpocząć swojej głowie od natłoku myśli, siedziałam nie myśląc o niczym. Odpoczywałam bezczynnie.

Z Damianem umówiłam się na 18, na miejscu byłam przed czasem, więc pochodziłam po sklepach, ale nic nie kupiłam poza kilkoma kosmetycznymi rzeczami. Pod kinem spotkałam się z Damianem, poszliśmy na komediodramat – Poradnik pozytywnego myślenia. Film był fajny, miły i przyjemny ale nic cudownego. Później poszliśmy na pizzę.
- Jestem taka głodna. Wstyd się przyznać ale dzisiaj zjadłam tylko dwa tosty. – powiedziałam gdy kelner przyniósł nam dużą pizzę.
- To jedz, jedz. W razie czego zamówimy drugą. Albo pójdziemy do jakiegoś Fast food’a. – uśmiechnął się i zabraliśmy się za jedzenie. Zjedliśmy całą pizzę ale nie mieliśmy ochoty na więcej.
- Chodź na lody, ja stawiam. – uśmiechnęłam się do mojego towarzysza i poszliśmy w kierunku stoiska z lodami. Moje ulubione to kokosowe i mocno czekoladowe. Jako, że nie chciało nam się chodzić po sklepach, więc szliśmy na parking.
- Dziękuje za miłe popołudnie i za towarzystwo.
- To ja dziękuję, że zgodziłaś się ze mną iść. – uśmiechnął się miło, pożegnaliśmy się i każde z nas pojechało w swoją stronę.
W domu byłam ok. 22. rodzice siedzieli i oglądali jakąś komedię romantyczną, na górze chłopaki grali w jakieś gry na Xbox. Byłam zmęczona i nie miałam ochoty na żadne rozmowy, potrzebowałam pobyć sam na sam ze sobą. Nalałam wody do wanny, zrobiłam dużo piany i siedziałam w niej z dobrą godzinę. Zrelaksowana położyłam się spać. Z jednej strony czułam się oczyszczona a z drugiej wypompowana. Przydałyby mi się jakieś wakacje, chciałabym gdzieś wyjechać chociaż na kilka dni.
- Pomyślę o tym jutro. – powiedziałam sama do siebie i poszłam spać, długo wpatrywałam się w gwiazdy zanim usnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz