Wszyscy razem siedzieliśmy i wznosiliśmy toast za nasze wakacje. Było
naprawdę fajnie, atmosfera była bardzo luźna i wesoła. Czułam się jak za
dawnych czasów, kiedy świat był beztroski a ludzie bez zmartwień i
problemów.
- Pójdziesz mi po wódkę z colą ? - spojrzałam na Piotrka gdy skończyłam poprzedniego drinka.
- Jasne – uśmiechnął się w moją stronę i poszedł do baru. Po chwili przyszedł z dosyć dziwnym wyrazem twarzy.
- Coś się stało? - spojrzałam na niego. Jeszcze przed chwilą był
uśmiechnięty i rozluźniony, nie wiedziałam czym była spowodowana jego nagła
zmiana humoru.
- Nic nie mówiłaś, że ten twój kolega tu pracuje. - podał mi drinka i
usiadł obok. Patrzył na mnie i czekał na wyjaśnienia, a ja poczułam jak
zalewała mnie fala potu. W głowie pojawiła mi się panika, nie wiedziałam jak miałam mu się wytłumaczyć.
- Nie wiedziałam, że tu będzie. A czy jego obecność cokolwiek zmienia ? -
czułam się jak idiotka, która wysłała Piotrka na pożarcie, przecież
mogłam przewidzieć, że Bartek mógł tam być. Do tej pory kilka razy złapałam się na tym, że zastanawiałam się, czy Bartek pracował dzisiejszej nocy. Teraz już miałam pewność,
że on tam był.
- W sumie nie, chodź zatańczymy- w końcu się do mnie uśmiechnął i
poszliśmy na parkiet. Z początku byliśmy spięci lecz z czasem rozluźniliśmy się i taniec sprawiał nam wiele radości. Cały czas
uśmiechaliśmy się do siebie, Piotrek obejmował mnie w talii. Byłam
szczęśliwa będąc z nim, szczególnie, że nie myślałam o niczym innym, moja głowa była wolna od
jakichkolwiek myśli. Po chwili poczułam jak Piotrek leciał na mnie,
dosłownie, fizycznie mnie pchnął. Spojrzałam zza niego, zobaczyłam
Bartka. To on popchnął Piotrka na mnie, jego wyraz twarzy był
zdeterminowany. Pociągnęłam rękę Piotrka, który stanął naprzeciwko
Bartka. Stali twarzą w twarz, a ja z boku trzymając rękę Piotrka
patrzyłam na obu chłopaków. Byłam przerażona tym co się mogło wydarzyć, w
tamtej chwili w głowie układały mi się czarne scenariusze.
- Chodź - powiedziałam do Piotrka, chociaż na nic się to zdało, oni
nadal mieli wzrok skupiony na sobie nawzajem. Miałam wrażenie, że każdy z
nich czekał na ruch przeciwnika. Po chwili zobaczyłam Maćka z Marcinem
obok nas.
- Piotrek chodź. - pociągnęli go ze sobą, tym samym odciągając od
Bartka. Poszłam na za nimi, nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za
przedramię, po odwróceniu ujrzałam Bartka, spodziewałam się tego.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam wściekła.
- Szybko się pocieszyłaś! Czego ja się spodziewałem!- był wkurzony, nie
zastanawiałam się nad swoimi czynami, po prostu uderzyłam go w twarz.
- Nie obrażaj mnie! Po prostu się odwal! - Filip stanął pomiędzy mną a Bartkiem.
- Masz jakiś problem?! No nie słyszę! - Filip też był zdenerwowany tym
całym zajściem, niemal ryknął na chłopaka, który po chwili odwrócił się i odszedł kręcąc głową. - Wszystko w
porządku? - Filip skierował się do mnie po czym objął mnie ramieniem,
głaszcząc mnie po rękach.
- Tak – oczywiście nic nie było w porządku. Byłam wściekła na Bartka ale
też i na siebie, miałam do siebie ogromny żal, bo to co się przed chwilą
wydarzyło było moją winą. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka, nie doszłoby do tego gdyby mu na mnie nie zależało. Poszliśmy do
stolika, przy którym wszyscy siedzieli. Piotrek był bardzo wzburzony.
- Powinienem był mu przywalić to może w końcu by się odwalił! - wypił
kolejkę i spojrzał na mnie, usiadłam obok i złapałam go za rękę.
- Bójka w niczym by nie pomogła, wręcz przeciwnie. - cieszyłam się, że
Maciek z Marcinem w porę odciągnęli Piotrka, zanim któreś z nich
wyszłoby z pięściami. Wiedziałam, że żadna bójka nie była potrzebna
Bartkowi, że nie mógł dać upustu swoim emocjom przez przemoc. To nad
czym tyle pracował mógł zaprzepaścić w tej jednej chwili i to przeze
mnie. Czułam się strasznie, że w ogóle doszło do takiej sytuacji.
- Weź go nie broń, gdyby dostał to wiedziałby gdzie jest jego miejsce.
Od początku mówiłem ci, że to psychol a ty swoje, jak zwykle! Chociaż
tym razem otrzeźwiej – Maciek również był podminowany. Patrzył na mnie
przeraźliwym wzrokiem, dawno go takiego nie widziałam. Właśnie w tym
momencie moje wyrzuty sumienia rosły.
- Skończcie już, Gosia ma rację. Nie przyszliśmy tutaj załatwiać swoich porachunków. - Filip zgasił chłopaków.
- Napijmy się – Damian wyszedł z pomysłem, na początku nikt go nie
posłuchał lecz po chwili wszyscy wypiliśmy kolejkę a później następną.
Piotrek cały czas był zły, próbowałam go jakoś uspokoić, ale nawet nie
chciał spojrzeć mi w oczy. Miałam dość tej nocy, wrażeń i emocji.
- Chcę jechać już do domu. - spojrzałam na braci, dopiero wtedy Piotrek
skierował oczy na mnie. Może i zachowywałam się jak mała, rozpieszczona
dziewczynka, której nagle odwidziała się zabawa, ale miałam
serdecznie dosyć.
- Przepraszam, po prostu ten gość działa mi na nerwy – Piotrek objął
mnie. Widziałam jak ta skorupa pękała, jak wracał mu normalny wyraz twarzy, ale to nie zmieniło mojego zdania.
- Zamówię taksówkę. - wzięłam torebkę do ręki i wstałam.
- Pojadę z tobą. - Filip wstał i spojrzał na mnie przyjacielskim wzrokiem.
- Nie, ja pojadę. - Piotrek kiwnął głową do Filipa i uśmiechnął się do
mnie. Miałam wrażenie, że ten uśmiech to przeprosiny, ale nie wiedziałam
czemu miałam tyle złości w sobie. Nie tylko na siebie ale na chłopaków –
brata, Piotrka i Bartka.
- To zamów od razu dwie taksówki, my też pojedziemy- chyba nikt już nie
miał nastroju do zabawy, czułam się okropnie, że zepsułam
wszystkim wieczór, ale nie mogłam już nic zrobić. Nie dało się naprawić
tego co się stało. Zebraliśmy się na zewnątrz i rozjechaliśmy się na dwie taksówki. Ja z
Piotrkiem pojechałam do nas do domu, Filip, Maciek i Damian pojechali
do innego klubu gdzie była impreza singli, a Marcin z Kasią poszli do domu dziewczyny.
Weszliśmy do domu, było ciemno i cicho, rodzice polecieli do Danii na
weekend, więc byliśmy sami, co mnie trochę zaniepokoiło. Miałam nadzieję,
że Piotrek zaraz powie, że sobie pojedzie, ale nic takiego nie
nadchodziło. Weszliśmy na górę i podążyliśmy do mojego pokoju.
- Zmyję makijaż. - bez uczuć, jakby znieczulona na emocje weszłam do
łazienki, umyłam twarz i zęby, przebrałam się w zwykłą piżamę. Gdy
wyszłam Piotrek siedział na parapecie i wyglądał za okno.
- O czym myślisz? - stanęłam obok niego, on nawet nie spojrzał w moją stronę.
- Ten koleś jest dziwny, myślę o tym, czy nie grozi ci żadne
niebezpieczeństwo z jego strony – podniósł wzrok na mnie, usiadłam
naprzeciwko niego.
- Nie martw się, nic mi nie zrobi. - dotknęłam jego policzka,
przysunęłam się bliżej i nasze usta złączyły się w pocałunek. - Zostań
na noc. - uśmiechnęłam się do niego. Sama nie wiem czemu to
powiedziałam, nie wiem czy szczerze tego chciałam. Ale czułam, że musiałam mu
wynagrodzić to na co go naraziłam. Jego zachowanie było dyktowane obawą o mnie a
nie męską dumą.
Dałam mu koszulkę Marcina i poszliśmy spać. Spaliśmy przytuleni do
siebie, z jednej strony bałam się, że mógł pomyśleć, że
chciałam się z nim kochać lecz swoim zachowaniem odwiał moje wątpliwości,
być może czekał na mój ruch. Nie byłam gotowa uprawiać z nim seks,
znałam go dopiero 3 tygodnie, dzisiaj równe trzy.
W nocy źle spałam. Co chwilę myślałam jak nie o Bartku to o Piotrku.
Piotrek był dla mnie bardzo ważny,był kimś więcej niż kumplem. Pomiędzy
nami było dużo namiętności lecz za dużo o sobie nie wiedzieliśmy,
poznawaliśmy siebie, ale nie sięgaliśmy głębiej, jak było w przypadku
Bartka.
Jeżeli jeszcze chodzi o Piotrka to lubiłam się z nim przytulać,
całować, obejmować, to dawało mi dużo pozytywnych emocji, ale i w tym
wszystkim była nutka adrenaliny, którą uwielbiałam. Piotrek był
przeciwieństwem Bartka, był wysokim, zielonookim ciemno blondynem. Z
charakteru był znacznie bardziej rozrywkowy od poprzednika. Lubił się
dobrze bawić, miał świadomość swojej urody oraz jak dziewczyny na niego
reagują. Zachowywał się jak mężczyzna, który potrzebuje trochę
seksualności. Bartek był bardziej stonowany, całował spokojnie,
delikatnie. Sam był zachowawczy, cały czas kontrolował swoje zachowanie,
czasami pojawiała się nuta spontaniczności i szaleństwa ale wszystko
było pod kontrolą. Z Bartkiem łączyła mnie miłość i dobrze o tym
wiedziałam, natomiast w uczuciu do Piotrka była tylko nutka miłości,
więcej namiętności, którą odkryłam w sobie właśnie dzięki niemu.
Poniekąd znajdowałam się na rozdrożu, cały czas moje myśli wracały do
Bartka. Po ostatniej rozmowie z Asią coraz bardziej byłam skłonna
wierzyć Bartkowi. W mojej głowie pojawiało się tysiące myśli a wśród
nich te, a co jeśli Bartek mówił prawdę i to ja zaprzepaściłam szansę na
nasz związek i co jeśli będę tego żałować?
Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się stanie, nie jesteśmy
szamanami i nie mamy wglądu w czyjeś myśli, plany czy zamiary. To
wszystko weryfikuje życie.
Prawda była taka, że obecnie byłam z Piotrkiem i jakby miała mu
wytłumaczyć, że to koniec? Że chcę wrócić do chłopaka, który chciał
dzisiaj go pobić? Chłopaka, o którym wszyscy myśleli, że stanowi dla
mnie zagrożenie? Byłam przekonana, że się mylą, że on nigdy mi nic złego nie
zrobi, a co jeśli to nie oni się mylili tylko ja? Wiele razy
przekonałam się o swojej naiwności, może w końcu czas jej zaprzestać?
Zostawiając te wszystkie pytania bez odpowiedzi poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz