W czwartki zawsze do szkoły jeździłam sama samochodem także, nie
musiałam manifestować swojej złości do brata. Humor miałam nawet dobry
bo wiedziałam, że nie ma co marnować zdrowia na czyjąś nadopiekuńczość.
Ubrałam się w jeansy i czarną koronkową bluzkę. Włosy zostawiłam
rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. W jadalni byli rodzice z którymi
się przywitałam, zjadłam kanapki i pojechałam.
W szkole miałam 5 lekcji, z Asią spotkałam się przy szafkach.
- Hej – przywitałam się z przyjaciółką, przytuliłam ją i od razu czułam się lepiej.
- Hej kochana. Co tam ? – posłała mi przyjazny uśmiech i udałyśmy się pod klasę. Po drodze opowiedziałam jej o kłótni z Maćkiem.
- Olej to. Ty nie masz za co przepraszać więc się nie przejmuj i rób
swoje. Nie zważaj na niego tylko się zgódź i baw się dobrze. Kurczę,
zawsze walczysz o swoje a teraz tak łatwo bratu dajesz za wygraną? –
złapała mnie za rękę by dodać wsparcia. Wiedziałam, że miała rację. – To ty
zawsze dodawałaś mi odwagi, siły. Kto ci zabrał tą niezależność i
wolność? Nie jest twoim ojcem by decydować za ciebie, nawet twój tata
nigdy tak nie robił więc on tym bardziej nie ma prawa. – przytuliła mnie
i weszłyśmy do klasy. Dwie pierwsze lekcje minęły w wolnym tempie ale
to przez to, że dużo myślałam. Na zajęciach byłam ciałem, moje myśli
były kompletnie gdzie indziej, daleko stąd. Później był wf, usiadłam na
ławce z słuchawkami w uszach. Zamknęłam oczy i byłam w innym świecie.
Nagle ktoś mnie szturchnął, otworzyłam oczy i stał przede mną Bartek.
- Hej – wyciągnęłam słuchawki z uszu a on usiadł obok.
- Nie ćwiczysz? – był przebrany w strój na wf.
- Ćwiczę ale moja drużyna ma przerwę. A Ty co taka zamyślona?
- A tak sobie słucham muzyki. – uśmiechnęłam się do niego.
- Przemyślałaś moją propozycję?
- Yyy.. Tak. – zawahałam się, w sumie nie byłam na to przygotowana,
myślałam, że mam jeszcze czas na zastanowienie, że może jutro zapyta. –
Widzimy się w sobotę w kwadracie. – uśmiechnęłam się do Bartka, wydawał
się być zadowolony z mojej odpowiedzi.
- Cieszę się. Ja będę od 19 a o 23 jestem wolny. Mogę przyjechać po ciebie przed 19 ale nie wiem czy to dla ciebie nie za wcześnie. –
uśmiechnął się i patrzył mi w oczy.
- Trochę wcześnie, tyle godzin przy barze nie wytrzymam. – zaśmiałam się
co u niego spowodowało szczery śmiech. – Przyjadę swoim samochodem, ale
wtedy nic nie wypiję, to może taksówką.
- Zgadamy się jeszcze dobra? Muszę lecieć bo teraz moja drużyna wchodzi na boisko. – pożegnał się pobiegł na swój sektor.
Gdy dziewczyny poszły do szatni to czekałam na Asię przed szatnią.
- Zgodziłam się, idę z Bartkiem w sobotę do klubu. – powiedziałam, gdy Asia wyszła.
- Mądra dziewczynka. – objęła mnie ramieniem i poszłyśmy na ostatnie lekcje.
Od razu po lekcjach pojechałam do domu, wiedziałam, że Bartek też kończy
teraz lekcje ale nie czekałam na Niego, nie chciałam się narzucać a
miałam też trochę rzeczy do zrobienia.
W domu była tylko Irena.
- Hej. – przywitałam się z nią po czym usiadłam przy stole.
- Gosia czy ty coś jesz? Nikniesz w oczach. Chcesz się jakiejś choroby
nabawić? – surowo na mnie spojrzała i podała mi talerz zupy.
- Jem, naprawdę jem. Kochana jesteś, wiem że się martwisz ale moja waga
nie spadła. Po prostu nie wysypiam się.- po zjedzonym obiedzie poszłam
do siebie. Odrabiałam lekcje, porobiłam porządki w szafie, wystawiłam
kilka rzeczy na sprzedaż na allegro. Zadzwoniłam też do Filipa by
powiedzieć mu o dzisiejszej decyzji. Przestałam się przejmować czy
Maciek będzie w tym klubie czy nie, dopóki mi nie wejdzie w drogę to nie
miało to dla mnie znaczenia. To moje życie i moje decyzje.
Piątek, to był mój ulubiony dzień tygodnia. Nie dość, że miałam cztery luźne lekcje
to był także początek weekendu. Planów na ten nie miałam, oprócz sobotniej
imprezy.
Od rana miałam dobry humor, włączyłam płytę Juniora Kelly’iego, Jego
piosenki niesamowicie napędzały mnie do życia. Uwielbiam tą energię,
jaką niosły jego piosenki. Jako, że za oknem było szaro i ponuro
postanowiłam to przełamać, założyłam obcisłą beżową koronkową
spódniczkę, do tego czarną bokserkę i miętową materiałową ramoneskę.
Włosy nakręciłam na prostownicę, zrobiłam lekki świeży makijaż i zeszłam
na dół. Wszyscy siedzieli przy stole i jedli śniadanie, dołączyłam do
nich, zrobiłam dwie kanapki i wypiłam herbatę.
- Zbieram się, miłego dnia. – wstałam od stołu i poszłam ubrać buty i kurtkę.
- Nie jedziesz z Maćkiem? – zwróciła się do mnie mama.
- Nie, jadę swoim samochodem. – uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z
domu. Na parkingu byłam po 10 minutach. Od razu weszłam do szkoły i przy
szafce była już Asia.
- Wow, ale ty dzisiaj wyglądasz ślicznie. Randka ?- uśmiechnęła się przyjaciółka i ruszyłyśmy pod salę.
- Nie, piąteczek. – wybuchłyśmy śmiechem.
- Topór wojenny zażegnany ?
- A widzisz, żebym przyjechała z Maćkiem? – rozłożyłam ręce i spojrzałam na Asię.
- Nie pamiętam kiedy wy ostatni raz się pokłóciliście. Nigdy nie
mieliście cichych dni. – pokiwała głową i patrzyła na mnie z
niedowierzaniem.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Zresztą zostawmy to. Chodź na lekcje.
Po dwóch pierwszych poszłam na angielski. Na korytarzu stał Bartek, na jego widok moje kąciki ust powędrowały do góry.
- Nie wiem co brałaś ale chcę to samo. – zaśmiał się jak podeszłam obok.
- Za stary jesteś – zadziornie odpowiedziałam i nie patrzyłam w jego
kierunku, za to widziałam jak obok szedł Maciek z Damianem i dokładnie
się nam przyglądali. Maciek nie był zadowolony, że nas razem widział, ale
nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
- Co Twojemu bratu się stało? Chyba nie jest zadowolony, że ze mną rozmawiasz. – patrzył to na Maćka to na mnie.
- Przechodzi ciężki okres, wiesz pierwsza miesiączka i te sprawy. – po
tym Bartek zaczął się strasznie śmiać ja też nie mogłam się opanować. To
nic, że ludzie na korytarzu patrzyli się na nas jak byśmy faktycznie
byli pod wpływem alkoholu czy innych używek. Gdy przyszła nauczycielka
weszliśmy za nią do klasy. Całą lekcję rysowaliśmy sobie głupie rzeczy
na kartce, była poprawa kartkówki i tylko 4 osoby ją zaliczyły więc nie
opłacało się robić nowego tematu skoro 10 osób poprawiało. Po lekcji
Bartek odprowadził mnie i poszedł pod swoją klasę.
Po ostatniej lekcji poszłyśmy z Asią po swoje kurtki i wyszłyśmy przed szkołę.
- Chodź, odwiozę cię.
- Ale przecież nie masz po drodze a ja za chwilę mam autobus. – przystanęła naprzeciwko mnie Asia
- Nie marudź, dalej do samochodu. – popchnęłam ją i szłyśmy na parking.
- Pod warunkiem, że wejdziesz na górę.
- Dobra – byłyśmy już w samochodzie i pojechałyśmy do Asi. Po około 20 minutach byłyśmy już u niej.
- Cześć Gosia. Co słychać? Siadaj, zjesz obiad. – przywitała mnie mama przyjaciółki.
- Dzień dobry. Wszystko w porządku. – usiadłam przy stole bo z Asi mamą
nie było dyskusji. Później poszłyśmy do pokoju i oglądałyśmy różne filmy
na youtube, przeglądałyśmy blogi modowe. Obejrzałyśmy Remember me i
wodę dla słoni. Obie uwielbiałyśmy te dwa filmy.
- Gosia zostań na noc. – powiedziała Asia gdy już się zbierałam, było ok. 21
- Coś ty, nie będę ci tyle czasu zabierać.
- Dzwoń do mamy i pogadaj z nią. Po co masz jechać, co będziesz robić?
Zrobimy sobie babski wieczór. No proszę cię. – złożyła ręce i widać, że
bardzo jej zależało.
- Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
- Oszalałaś ?! Coś ty, zrobisz jej maseczkę i będzie kupiona. – zaśmiałyśmy się obie.
- No dobra. – wyciągnęłam telefon i wybrałam nr do mamy. Nie miała nic
przeciwko, zresztą dzisiaj z tatą wyjeżdżali do Trójmiasta na weekend
więc nie miało dla niej większego znaczenia gdzie będę nocować.
Noc spędziłyśmy na rozmawianiu dosłownie o wszystkim, wspominałyśmy
czasy podstawówki, gimnazjum. Nawet mój związek z Wojtkiem i pierwszy
raz potrafiłam się śmiać z tego co zaszło, mój skok na bungee przełamał
strach i jakiekolwiek opory. Teraz czułam się wolna od przeszłości.
Zasnęłyśmy jakoś ok. 4 nad ranem. Jak się obudziłam była już 12.
- Asia, wstawaj. – szturchnęłam przyjaciółkę, która spała w najlepsze.
- Która godzina?
- Dwunasta. Chyba czas wstawać. – zaczęłam ją łaskotać. Ona odwdzięczyła
mi się bijąc mnie poduszką i urządziłyśmy sobie wojnę. Przerwało nam
pukanie do drzwi.
- Co śpiochy ? – zza drzwi wyjrzała Asi mama. – Śniadanie na stole. – uśmiechnęła się do nas i zamknęła drzwi.
- Jestem taka niewyspana. – Asia zaczęła się przeciągać a ja wyszłam z
łóżka i wzięłam swoje ubrania. Asia dała mi swoją piżamę, żebym nie
musiała spać w samej bieliźnie.
- No ja też, ale szkoda marnować czasu. Ja dzisiaj baluję. Może chcesz
się przyłączyć ? Poznasz bliżej Bartka. – uśmiechnęłam się do
przyjaciółki gdy ubierałam się.
- Najpierw ty poznaj go bliżej - zaśmiała się, wstała z łóżka i też się zaczęła ubierać. Poszłyśmy na śniadanie.
- Jejku jak mi tego brakowało, kanapki z nutellą. – od razu usiadłyśmy
przy stole i zaczęłyśmy jeść. Cały czas się śmiałyśmy i rozmawiałyśmy z
Asi mamą. One miały ze sobą bardzo dobry kontakt, aż miło było na nie
patrzeć.
- Zbieram się, już jest 14. Czas na mnie. Dziękuję za gościnę,
dokarmianie mnie i cudowną zabawę. – przytuliłam się do Asi i jej mamy.
- Zapraszamy częściej. – powiedziały niemal równocześnie.
- Do widzenia. – pożegnałam się i pojechałam do swojego domu. Na dole był tylko Marcin.
- Hej. – przywitałam się z bratem i zrobiłam sobie kawę.
- O której to się do domu wraca? – założył ręce i patrzył się na mnie.
- Rozmawiałam wczoraj z mamą, że nie wracam na noc. – wyciągnęłam do niego język i czekałam aż woda mi się zagotuje.
- Wiem, dzwoniła, że będziesz dopiero dzisiaj. Gdzie byłaś ?
- Nie jestem na wokandzie sądowej także nie przesłuchuj mnie –
uśmiechnęłam się do niego. – Dzisiaj też wychodzę ale będę wcześniej,
przynajmniej mam taką nadzieję. – wzięłam kubek z gorącym napojem i
szłam do siebie.
- Widzę, ze ostro balujesz. Gdzie dzisiaj idziesz ? – szedł za mną po schodach.
- Jeszcze nie wiem, ale co mam w domu robić? W końcu raz w życiu ma się 18 lat.
- Baw się dobrze – uśmiechnął się do mnie i poszedł do swojego pokoju.
Zostawiłam kawę na biurku i sprawdziłam wiadomości na Facebooku. Była
tylko jedna i to od Bartka „Do zobaczenia dzisiaj”. Uśmiechnęłam się
sama do siebie i zanim się spostrzegłam była już 16. Miałam tyle rzeczy
do zrobienia a tak mało czasu. Postanowiłam zacząć od kąpieli, zapaliłam
świeczkę o zapachu pomarańczy i cynamonu, włączyłam radio i poszłam się
myć. Po wyjściu z wanny zrobiłam sobie maseczkę i wzięłam się za
malowanie paznokci, miały przykuwać uwagę więc wybór padł na krwisto
czerwone. Włosy nakręciłam na wałki i zaczęłam kompletować strój na
wieczór. Przeglądałam ubranie z dobre pół godziny i nie potrafiłam się
określić. Koniec końców naszykowałam sobie skórzane legginsy, białą
koszulę i czarną ramoneskę, do tego dobrałam złote dodatki – kolczyki,
zegarek i kilka bransoletek. Zadzwoniłam jeszcze do Filipa by przekazać
mu trochę pozytywnej energii a on dodał mi odwagi. Nie mogłam uwierzyć,
że była już 20. A ja w kropce. Zabrałam się za makijaż, łagodne oko z
kreską eyelinerem i czerwone usta. Strasznie podobało mi się połączenie czerni, złota z czerwienią na ustach. Włosy rozpuściłam z wałków i
utrwaliłam lakierem. Zeszłam na dół by coś jeszcze zjeść i zadzwoniłam
po taksówkę. Spakowałam torebkę, wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy,
dowód, klucze od domu, pieniądze, chusteczki i pomadkę. Gdy podjechała
taksówka wyszłam nic nikomu nie mówiąc, zamknęłam za sobą drzwi i
uśmiechając się sama do siebie pojechałam do klubu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz